Rośnie sprzeciw wobec Nord Stream 2 w Europie i Niemczech

4 stycznia 2016, 06:00 Alert

(Handelsblatt/Anna Kucharska)

Przez jednych znienawidzony, przez innych wyczekiwany z utęsknieniem – tak pisze niemiecki Handelsblatt o Nord Stream 2. Na forum Unii Europejskiej trwa ostry spór o planowaną rozbudowę gazociągu Północnego. I dzieli Europę – czytamy w niemieckim dzienniku Handelsblatt.

Jak pisze Handelsblatt, kiedy słowacki prezydent Andrej Kiska, zaczyna mówić o projekcie Nord Stream 2, znacząco pogarsza się jego nastrój. Z perspektywy Kiski planowane rozszerzenie połączenia gazowego przez Morze Bałtyckie jest projektem problematycznym z dwóch przyczyn. Po pierwsze, stoi on „w sprzeczności do interesów Unii Europejskiej, mających na celu zmniejszenie zależności od rosyjskich dostaw gazu”, mówi Kiska.

Z drugiej strony, za przyczyną Nord Stream 2 Ukraina zostanie całkowicie wykluczona z rosyjskiego transportu gazu do Europy Zachodniej i poprzez to stać się bardziej podatna naciski ze strony Rosji pod groźbą wstrzymania dostaw gazu. Taki scenariusz stoi w istotnej sprzeczności z celem Unii Europejskiej niesienia pomocy Ukrainie.

Słowacki prezydent wyraził w ten sposób główny argument przemawiający przeciwko planowanemu połączeniu. Kiska nie pozostaje osamotniony ze swoją opinią. Przeciwni projektowi są wszyscy wschodnioeuropejscy członkowie Unii Europejskiej i co więcej, mają w tej kwestii wsparcie także innych państw członkowskich.

Handelsblatt zaznacza, że nawet Donaldowi Tuskowi trudno jest w tym temacie zachować neutralność jako przewodniczącemu Rady Europejskiej. Tusk krytykuje, że dostawy energii tym gazociągiem nie będą miały wsparcia szerokiej koalicji w Europie. Wskazuje on, że według szacunków Komisji Europejskiej, rosyjski gigant energetyczny Gazprom  uzyska poprzez Nord Stream 2 dominującą pozycję na niemieckim rynku.

Niemcy, będący największymi zwolennikami dodatkowego połączenia gazowego, bronią projektu. Przy okazji unijnego szczytu, kanclerz Niemiec, Angela Merkel, zasłoniła się argumentem, że gazociąg ten jest czysto gospodarczym projektem prywatnych inwestorów.

Czego dotyczy połączenie gazowe, o które podnosi się tyle wrzawy? Nord Stream 2 ma stanowić uzupełnienie istniejącego gazociągu Nord Stream, który składa się dziś z dwóch nitek. Pierwsza nitka dostarcza od listopada 2011 gaz ziemny z rosyjskiego Wyborgu przez Morze Bałtyckie do Greifswaldu, natomiast druga działa od września 2012. Koszty budowy gazociągu wyniosły około 7,4 mld euro.

Udziałowcami gazociągu są: Gazprom, Wintershall, E.on, Gasunie i Engie (wcześniej GDF Suez). Obie nitki mogą obsłużyć rocznie około 55 miliardów metrów sześciennych gazu. Pełna przepustowość nie jest jednak obecnie wykorzystywana z powodu ograniczeń narzuconych przez Komisję Europejską.

Projekt Nord Stream 2 obejmuje dalsze dwie nitki przesyłowe o łącznie takiej samej pojemności jak pierwsze połączenie. 50% udziałów w tym przedsięwzięciu posiada Gazprom, natomiast Engie, E.on, Wintershall, OMV i Shell przysługuje odpowiednio po 10%. Według rosyjskich planów, Nord Stream 2 miałby przyczynić się do tego, aby już od 2020 roku móc obejść Ukrainę w tranzycie rosyjskiego gazu do Europy Zachodniej.

Niemieckie ministerstwo gospodarki wskazuje, że projekt znajduje się wciąż w „bardzo wczesnym stadium” i nie zapadły jeszcze żadne ostateczne decyzje finansowe w tej kwestii. Resort utrzymuje, że budowa, planowanie i obsługa Nord Stream 2 będą oczywiście odbywały się zgodnie z niemieckim i europejskim prawem.

Według ministerstwa jest również istotne „utrzymanie tranzytu gazu przez Ukrainę także po 2019 roku – dla Ukrainy i dla zaopatrzenia dalszych części UE i Bałkanów”. Ukraińskie magazyny gazu oraz sieci dystrybucyjne mogłyby stać się przy tym zasadniczym elementem infrastruktury gazu ziemnego dla całej Europy, twierdzi niemiecki resort gospodarki.

Jak podaje Handelsblatt, każde nowe przedsięwzięcie infrastruktury gazowej prowadzi zasadniczo do podniesienia bezpieczeństwa dostaw w całej Unii. Stąd Niemcy wspierają także na płaszczyźnie unijnej dalszą dywersyfikację importu surowca, poprzez na przykład Południowy Korytarz Gazowy, który ma dostarczać gaz ziemny z Azerbejdżanu przez Turcję.

Na tym polu rzecznikiem krytyki projektu Nord Stream 2 stał się włoski premier Matteo Renzi. Przypomniał on na szczycie w połowie grudnia, że plany budowy gazociągu Południowego zostały zaniechane rok wcześniej. „Nagle próbuje się po cichu zaakceptować priorytet budowy Nord Stream 2”, powiedział włoski premier, w którego interesie leży South Stream.

Gazociąg South Stream miał dostarczać rosyjski gaz przede wszystkim do Europy Południowej, jednak Rosja wstrzymała projekt przed rokiem po sprzeciwach Komisji Europejskiej. Renzi wskazuje także na sankcje gospodarcze UE przeciw Rosji ,które z powodu niewystarczających postępów w procesie pokojowym z Ukrainą zostaną przedłużone o kolejne 6 miesięcy.

Tymczasem krytyczne głosy przeciw rozbudowie gazociągu północnego podnoszą się również w niemieckim parlamencie. „Wiele przemawia za tym, że Nord Stream 2 udaremnia cele uzgodnionej europejskiej polityki energetycznej” powiedział przewodniczący komisji spraw zagranicznych w niemieckim parlamencie, Norbert Röttgen (CDU).