WN: Jak się walczy z manipulacjami na rynkach energii, czyli REMIT wkracza do akcji

4 lipca 2019, 19:00 Energetyka

Czy Urząd Regulacji Energetyki słusznie podejrzewa, że na giełdzie energii dochodziło do manipulacji cenami? To się dopiero okaże, ale dzięki potężnemu narzędziu, jakim jest REMIT, nadzorcy rynku nie są bezbronni wobec domniemanych machinacji – pisze Leszek Kadej z portalu WysokieNapiecie.pl.

29 maja br. prezes URE Maciej Bando złożył do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa manipulacji lub próby manipulacji na hurtowym rynku energii elektrycznej, a konkretnie na kontraktach rocznych (fachowo zwanych BASE_Y-19) notowanych na Towarowej Giełdzie Energii. Regulator uznał, że rosnące ceny notowań tego rodzaju kontraktów w zeszłym roku nie były jedynie wynikiem wzrostu kosztów, które ponosili wytwórcy prądu.

Innymi słowy, regulator podejrzewa, że uczestnik lub uczestnicy obrotu manipulowali ceną jednego z podstawowych kontraktów z dostawą na rok 2019, windując sztucznie jego cenę. Jeżeli rzeczywiście mamy do czynienia z manipulacją, to miałaby ona daleko idące konsekwencje, bo wystraszony rząd doprowadził do przyjęcia ustawy z 28 grudnia 2018 r., która zamroziła detaliczne ceny prądu.

Prezes URE, składając zawiadomienie powołał się na przepisy REMIT i zawarte tam zakazy manipulacji. REMIT to skrót od przydługiej nazwy: Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) Nr 1227/2011 z dnia 25 października 2011 r. REMIT wprost zakazuje pewnych działań na rynku, określanych jako nadużycia. I je wskazuje. Nadużycia to wykorzystanie informacji poufnych (insider trading), albo manipulacja czy też – tak samo zakazana – próba manipulacji.

Walka na algorytmy

Kategorie manipulacji, według REMIT, są cztery.

Po pierwsze realizacja fałszywych albo wprowadzających w błąd transakcji. Mają one generować wprowadzające w błąd sygnały dotyczące ceny, podaży lub popytu.

Po drugie pozycjonowanie ceny. Czyli sztuczne, za pomocą odpowiednich zleceń i transakcji wpływają na cenę, również jej utrzymywanie na poziomie wygodnym dla dokonującego manipulacji. Dodajmy, że najczęściej takie zdolności mają duzi dostawcy lub odbiorcy produktów energetycznych.

Po trzecie realizacja transakcji z użyciem fikcyjnego mechanizmu, tj. transakcji fikcyjnych odpowiednich algorytmów, których zadaniem – z grubsza – nie jest handel, ale wpływ na cenę.

I po czwarte rozpowszechnianie fałszywych lub wprowadzających w błąd informacji, które mogą powodować niepewność u uczestników obrotu i wpływać finalnie np. na cenę.

Jak się przed takimi działaniami bronić? Kogo do tej pory złapano za rękę? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl