Rynek mocy w konsultacjach. Bruksela może zablokować pomoc dla węgla

7 grudnia 2016, 06:30 Alert

We wrześniu br. Ministerstwo Energii przedstawiło projekt ustawy o rynku mocy. Według zapowiedzi ME projekt powinien zostać uchwalony jeszcze w tym roku.

Projekt obecnie jest opublikowany na stronach Rządowego Centrum Legislacji i jest w fazie konsultacji społecznych.

Elektrownia w Opolu / fot. PGE

Rynek mocy to specyficzny mechanizm pomocy publicznej, polegającej w zasadzie na tym, że producent energii otrzymuje pieniądze nie tylko za dostarczoną energię, ale również za gotowość jej dostarczenia. Dlatego ten mechanizm określany jest jako rynek dwutowarowy. Proponowany rynek mocy ma wesprzeć inwestycje w wysokosprawną energetykę konwencjonalną i wynagradza spółki za utrzymywanie dyspozycyjności, co z kolei też wspiera inwestycje. Mają zostać również zachowane elektrownie np. węglowe jako rezerwa mocy. Gotowa do dostarczania energii, gdyby energia nie mogłaby być dostarczana ze źródeł odnawialnych ( np. przez elektrownie wiatrowe w sytuacji, kiedy wiatr nie wieje). W uzasadnieniu Ministerstwo Energii stwierdza, że wprowadzone w projekcie ustawy rozwiązania rynku mocy podniosą konkurencyjność polskiej gospodarki, uchronią przed gwałtownymi wahaniami cen energii, a przede wszystkim zwiększą niezawodność dostaw energii zarówno dla wielkich odbiorców przemysłowych jak i dla odbiorców indywidualnych.

Według projektu Ministerstwa Energii mechanizm rynku mocy zapewni stabilne funkcjonowanie istniejących mocy wytwórczych i ich modernizacji, w przypadku gdy są one niezbędne dla zapewnienia bezpieczeństwa dostaw. Kolejny argument prezentowany w projekcie to zapewnienie jasnych sygnałów cenowych, co pozwoli skoordynować podejmowanie decyzji o budowie nowych mocy wytwórczych, czy też wycofaniu z eksploatacji innych. Mechanizm stworzy warunki do bezpiecznego rozwoju OZE, co wg Ministerstwa Energii oznacza, że OZE jako źródła niestabilne nie zagrożą zbilansowaniu systemu energetycznego, czyli nie zagrożą bezpieczeństwu energetycznemu. O tym, że takie zagrożenie istnieje świadczy przywołany przez resort energii przypadek z sierpnia 2015 r,. gdy ze względu na deficyt mocy w systemie – ówczesny resort gospodarki musiał wprowadzić ograniczenia w poborze energii dla największych odbiorców. Za wprowadzeniem rynku mocy opowiada się Polski Komitet Energii Elektrycznej (PKEE), zrzeszający największe polskie firmy sekktora energetyki. W sierpniu br. PKEE opublikował raport, z którego wynika, iż bez odpowiednich zachęt finansowych dla energetyki, w perspektywie 2025 r. w Polsce wycofanych zostanie ok. 10 GW mocy wytwórczych, a problemy ze zbilansowaniem systemu energetycznego mogą wystąpić już w 2020 roku.

Rynek mocy jako mechanizm pomocy publicznej wymaga notyfikacji w Komisji Europejskej. Tymczasem w ub. tygodniu KE w ramach Pakietu Zimowego zaproponowała wprowadzenie wyśrubowanego limitu emisji CO2 dla wspieranych przez mechanizm rynku mocy producentów energii, którzy będą korzystać z tego mechanizmu, ponieważ jest on formą pomocy publicznej. Ma to zapobiegać ukrytemu subsydiowaniu elektrowni węglowych. Proponowany limit emisji CO2 na jedną kilowatogodzinę (kWh) wynosi 550 g. Na obecnym poziomie najlepszych technologii limit ten uniemożliwia nawet najnowoczesniejsze bloki węglowe z korzystania z rynku mocy. W Polsce dotyczyło by to bloki budowane w Opolu, Jaworznie, Kozienicach i projektowanych dla elektrowni Ostrołęka.

Wczoraj ( 5 grudnia) ministrowie państw unijnych odpowiedzialni za energetykę omawiali w Brukseli przedstawiony w ubiegłym tygodniu Pakiet Zimowy. Polska i Rumunia zdecydowanie sprzeciwiły się propozycji KE dotyczących transformacji rynku energetycznego w Unii Europejskiej. W tym zwłaszcza limitowi +550 g CO2 na kilowatogodzinę. Minister Krzysztof Tchórzewski podkreślił, że z prawnego punktu widzenia liczy się cel klimatyczny, czyli zmniejszanie emisji gazów cieplarnianych, niezależnie od wykorzystywanych technologii. Zgodnie z traktatami kraje członkowskie UE mają prawo do kształtowania własnego miksu energetycznego – powołał się polski minister na podstawy prawne UE.