Jakóbik: Kto chce wysadzić polski rynek mocy?

29 maja 2019, 10:15 Energetyka

Czy think tank gospodarczy spoza Polski zatrudniający kilka osób może wysadzić polski rynek mocy, na którym wisi obecnie bezpieczeństwo energetyczne kraju? – zastanawia się Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Budowa bloku 910 MW w Jaworznie | fot. Piotr Stępiński/BiznesAlert.pl

Tempus Energy zakwestionował w sądzie unijnym wsparcie rynkiem mocy polskiego sektora elektroenergetycznego. Wcześniej zakwestionował wsparcie rynkiem mocy w Wielkiej Brytanii. Skutkiem było zawieszenie wypłat wsparcia zagrażające bezpieczeństwu energetycznemu Wysp.

Tempus to ciekawa spółka, której przedstawiciele pochodzą z Wielkiej Brytanii. Założycielka to Sara Louise Bell. Stoi na czele Tempus Energy i Tempus Energy Technology. Pracuje w Tempus Energy Sweden AB razem z Molly Wadhams Webb z Wielkiej Brytanii i Jonasem Karlem Norrmanem ze Szwecji. Co ciekawe, w Tempus Energy Technology pracuje jeszcze Garry MacDonald Sharp, na stanowisku non-executive director. Miał co najmniej pięciu poprzedników w roku między 2015 a 2016 rokiem.

W sprawozdaniach finansowych widnieją informacje o całkowitym zatrudnieniu w poszczególnych spółkach: Tempus Energy – 1 (Bell), Tempus Energy Technology – 3 (Bell, MacDonald Sharp, Wadhams Webb), Tempus Energy Germany (Rachel Berryman), Tempus Energy Sweden AB – 3 (Bell, Wadhams Webb, Mona Marianne Forsberg z Australii). Skąd wzięła się australijska pracowniczka? Tempus zajmuje się technologią obniżania zapotrzebowania na energię elektryczną w szczycie. Rozwija ją wraz z australijskim Origin Energy posiadającym elektrownię węglową o mocy 2880 MW, największą na Antypodach. Zamierza promować tę technologię także w Polsce, „o ile rynek demand side response nie zostanie zniszczony” – informuje na stronie internetowej.

Władze Tempus Energy mają doświadczenie w pracy naukowej, consultingu na rynkach kapitałowych, a także działalności w think tankach oraz organizacjach promujących zielone technologie. W radzie doradców znalazła się Baronessa Bryony Worthington z Izby Lordów. Pomagała tworzyć regulacje klimatyczne na Wyspach, współpracuje z Friends of the Earth, uruchomiła kampanię Sandbag Climate Campaign na rzecz zaostrzenia unijnego systemu handlu emisjami EU ETS. Baronessa stoi także na czele Environmental Defense Fund, jednego z prominentnych NGO ekologicznych w Europie. Sara Louise Bell znajduje się w radzie ekspertów ECF wysokiego szczebla.

Początkowo Tempus gromadził środki od prywatnych inwestorów. W brytyjskiej debacie publicznej padło pytanie o to, skąd wziął środki na pierwszą kampanię sądową w 2014 roku. Zwykle takie postępowanie kosztuje kilkadziesiąt, kilkaset tysięcy funtów. Do tej pory tylko Greenpeace przyznał się na łamach Financial Times do finansowania działań prawnych tego bytu. Reszta sponsorów pozostaje nieznana, ze względu na reguły raportowania małych przedsiębiorstw w Wielkiej Brytanii, które nie muszą informować o wynikach, zyskach czy stratach całej grupy. Organizacja GMB Union zaapelowała do Tempusa o ujawnienie „sekretnych partnerów finansowych”. Bezskutecznie. Tymczasem zwycięstwo w sądzie w sprawie rynku mocy w Wielkiej Brytanii zagroziło bazie wytwórczej dającej bezpieczeństwo energetyczne. Trwa ponowne postępowanie w sprawie zatwierdzenia tej formy pomocy publicznej.

Z oficjalnych informacji spółki można się dowiedzieć, że Tempus zarabia pieniądze na niestabilności sieci z dolinami i szczytami zapotrzebowania. Rynek mocy byłby zatem zagrożeniem dla jej interesów. Z tego względu ciekawy twór na pograniczu think tanku i firmy technologicznej (w sprawozdaniach informuje o działalności badawczej i naukowej) jest w stanie zagrozić bezpieczeństwu dostaw energii w kilku krajach europejskich, jak w Wielkiej Brytanii, a być może niebawem też w Polsce. Stabilność dostaw z istniejących i planowanych jednostek węglowych zależy od wsparcia rynkiem mocy. Zakończyły się już pierwsze trzy aukcje rynku mocy. Jeżeli sąd zablokuje ten mechanizm w Polsce, spółki będą musiały zwrócić pomoc, a pewność dostaw ze źródeł nim wspartych stanie pod znakiem zapytania.

Tempus złożył do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości skargę na polski rynek mocy. Ten dopiero odpowie, czy zajmie się sprawą. Spółka podnosi argument, że czuje się wykluczona z aukcji rynku mocy i z tego względu kwestionuje decyzję Komisji, domaga się powolnego postępowania pozwalającego przedyskutować temat jeszcze raz. Jeżeli każda sprawa miałaby być sprawdzana tak długo, jak życzy sobie tego Tempus Energy, to Komisja Europejska musiałaby zatrudnić dodatkowych prawników. Jeżeli sąd uzna, że Komisja powinna przeprowadzić postępowanie wyjaśniające, może okazać się, że mała spółka zatrudniająca kilka osób wpłynie na politykę energetyczną naszego kraju. Czy celem będzie promocja jej usług w Polsce? Czy rzeczywiście interesy gospodarcze Tempusa w Polsce są zagrożone rynkiem mocy? Czy faktycznie ta spółka ma je w ogóle w Polsce? Kiedy w 2018 roku trwały prace nad polskim rynkiem mocy, Tempus Energy Germany, która mogłaby być zainteresowana tym mechanizmem, jeszcze nie istniała.

Niezależnie od tego, czy Tempus chce walczyć z rynkiem mocy, by promować swą technologię, czy też pobudki są ideologiczne albo mają związek z jego pracą naukową, jego działalność budzi wątpliwości. Tempus do tej pory nie odpowiedział na pytania BiznesAlert.pl.