Niemcy płacą miliard euro rocznie za stabilizację OZE. Polacy mają lepszy pomysł

22 listopada 2018, 10:45 Energetyka

Według PSE nowe realia rynku energii wymagają nowego modelu zarządzania, który pozwoli w sposób optymalny zintegrować energetykę odnawialną. Póki co Niemcy płacą nawet miliard euro rocznie za stabilizowanie systemu z wykorzystaniem redispatchingu.

Prezentacja PSE na temat rynku węzłowego. Fot. BiznesAlert.pl
Prezentacja PSE na temat rynku węzłowego. Fot. BiznesAlert.pl

Polskie Sieci Energetyczne i World Energy Council zorganizowały debatę poświęconą nowej koncepcji rynku energii elektrycznej. Dr Konrad Purchała przedstawił prezentację na temat sytuacji na rynku energii w Europie oraz rekomendację zmian z punktu widzenia Polskich Sieci Elektroenergetycznych. W przekonaniu polskiego operatora sieci przesyłowych potrzeba jest optymalizacja kosztów poprzez rynkową alokację zasobów wytwórczych oraz sieciowych.

– Wszystko po to, aby nie trzeba było przeinwestowywać i obciążać kosztami odbiorców końcowych bez potrzeby – powiedział Purchała. Potrzebna jest także optymalna absorbcja Odnawialnych Źródeł Energii (OZE). Ma to umożliwić handel bliski czasu rzeczywistego i minimalizacja redukcji źródeł OZE, czyli tzw. curtailment, a zatem maksymalizacja wykorzystania czystej energii. Kolejnym elementem powinna być minimalizacja kosztów dostaw i równe warunki konkurencji dla wszystkich technologii, z ograniczeniem subsydiów dla źródeł zakłócających działanie rynku.

Według PSE system elektroenergetyczny w Europie nie odpowiada potrzebom rynku. Funkcjonują na nim OZE pracujące inaczej, niż energetyka konwencjonalna, realizowana jest polityka obniżania emisji CO2, ale jednocześnie spada stabilność dostaw. – Pomijamy ogromną złożoność przechodząc z linii i węzłów, przechodząc na miedzianą płytę – powiedział Purchała. – Zapominamy na potrzeby rynku o sieci, a więc inwestorzy jej nie widzą i nie są w stanie jej efektywnie wykorzystać.

Zrzeszenie operatorów przesyłowych w Europie ENTSO-E ustaliło, że rynek nie jest w stanie wyeliminować ograniczeń dla realizacji transakcji wynikających z ograniczeń sieci. W założeniu cały rynek działa sprawnie, ale operatorzy nie są w stanie spełnić oczekiwań uczestników rynku przez ograniczenia wynikające z zdarzeń pogodowych, nagłych zmian zapotrzebowania oraz innych wąskich gardeł systemu. – Gdyby rynek brał pod uwagę te ograniczenia, być może inaczej planowałby wykorzystanie mocy wytwórczych. Wytwórczy nie wiedzą o tym i planują pracę ułatwiając lub utrudniając działanie operatorowi – wskazał przedstawiciel PSE. Dostosowanie rynku do możliwości systemu to tzw. redispatching polegający na zmianach punktów pracy jednostek wytwórczych w celu eliminacji zakłóceń, także poprzez redukcję wykorzystania OZE.

Wskutek problemów rynek jest rozbity na niezależne segmenty, wytwórcy minimalizują koszty i działają bez koordynacji, a alokacja zasobów nie jest optymalna. – Nie można oczekiwać, że rynek, który ignoruje sieć i jest to jego fundamentalna, optymalnie zalokuje zasoby – zapewnił autor prezentacji.

Z danych przedstawionych przez PSE wynika, że koszty odpowiedzi na ograniczenia przesyłowe w latach 2015-2017 w Niemczech były bliskie miliarda euro. W 2015 było to prawie 900 mln euro, w 2016 roku 680 mln, a w 2017 roku ponad miliard euro. – Niemcy są być może pionierem redukcji OZE – powiedział Purchała. – Zaniżanie energetyki odnawialnej w sytuacji, gdy sieć nie jest w stanie przyjąć aż tyle energii przez ograniczenia jednostek wytwórczych i innych, powinno być minimalizowane – zaznaczył ekspert. Co istotne, jednym ze skutków redispatchingu w Niemczech są przepływy kołowe, czyli tzw. loopflows – niekontrolowane przepływy energii przez rynki krajów sąsiedzkich, jak Polska, które są wyzwaniem dla tamtejszych operatorów, jak PSE.

Rynek strefowy funkcjonujący obecnie jest według PSE zbytnim uproszczeniem. Na potrzeby wymiany wewnątrz stref ignoruje ograniczenia przesyłowe, są one wprowadzane poza rynkiem. W rzeczywistości te założenia nie są prawdziwe „coraz bardziej”. Ograniczenia przesyłowe są coraz częstsze, lawinowo rośnie skala redispatchingu, nieefektywność jest mitygowana rozwiązaniami sztucznymi.

PSE proponuje działania naprawcze. Potencjalnie można byłoby podzielić strefy na mniejsze, czemu sprzeciwiają się państwa członkowskie i handlarze energią. Można także poprawić koordynację handlu między strefami, ale to nadal byłoby uproszczenie nieuwzględniające skomplikowania rynku bez odpowiednich, mniejszych stref. Można wprowadzić minimalne wielkości zdolności systemowych. Według operatorów jest to nie do zrealizowania i stanowi zagrożenie. – Jeśli mielibyśmy co pięć minut zmieniać punkty pracy jednostek wytwórczych w całej Europie, byłoby to przedsięwzięcie karkołomne – ocenił Purchała.

Zdaniem ekspertów PSE jedynym ostatecznym rozwiązaniem byłby rynek węzłowy, to znaczy operujący na węzłach i konkretnych jednostkach wytwórczych. – Tylko wtedy jesteśmy w stanie korygować nierówności rynku strefowego – wskazał autor prezentacji. – Żeby naprawić rynek strefowy potrzebujemy rynku węzłowego.

– Widzimy, że energetyka zmienia się w niezwykle szybkim tempie – przyznał Purchała. – W ciągu kilkunastu lat cała Europa jest zintegrowana. Każdy może swobodnie kupić energię na rynku hurtowym.

– Po dwudziestu latach wyzwania są inne. Po pierwsze, jest to optymalizacja kosztów. Po drugie, chodzi o bezpieczeństwo dostaw. Potrzebujemy rynku lokalizacyjnego ułatwiającego zarządzanie systemem. W sytuacji gdy mamy dziesiątki źródeł rozproszonych, do których nie możemy wysyłać sygnałów, potrzebujemy cen węzłowych, które nam to wszystko skorygują – kontynuował przedstawiciel PSE. Te ceny mają wynikać z możliwości systemu.

Rynek węzłowy ma sprzyjać ograniczeniu emisji CO2. Problemy Niemiec, które muszą ograniczać użycie OZE aby stabilizować sieć, mogą rozwiązać ceny węzłowe, które zapewnią, że taka redukcja będzie minimalna, a OZE optymalnie zintegrowane. Rozwój rynku węzłowego przyspieszą nowe technologie: blockchain, sztuczna inteligencja, itp. Natomiast dzięki lokalizacyjnym cenom krańcowym będzie możliwe zagwarantowane optymalne warunki dla wszystkich uczestników rynku, a nie poprawa sytuacji części z nich kosztem pozostałych. – Odbiorca nie jest skazany tylko i wyłącznie na dużych wytwórców i dużych dostawców. On coraz częściej może dokonywać wyboru. Jeżeli operatorzy i duzi wytwórcy nie będą zachowywać się efektywnie, to może się okazać, że zaraz nie będą mieli komu dostarczać energii – ostrzegł Purchała.