Rzędowska: Elektromobilność potrzebuje reformy edukacji

3 listopada 2016, 13:45 Energia elektryczna

KOMENTARZ

Agata Rzędowska

Redaktor BiznesAlert.pl

Czy bez rewolucji w edukacji motoryzacja rzeczywiście będzie kołem zamachowym polskiej motoryzacji?

Flagowy polski projekt elektromobilny czyli E-bus był przyczynkiem do spotkania w Ministerstwie Rozwoju. Tematyka zazębiała się z Strategią na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, dokumentu pokazującego ramy działań rządu na najbliższe lata. Autorzy SOR założyli, że: „W ramach programu Elektromobilność (rozwój produktów z obszaru elektromobilności, stymulowanie rozwoju rynku w taki sposób, aby zwiększyć udział pojazdów o napędzie elektrycznym, m.in.

Zero Emission Car Politechniki Wrocławskiej. Fot. Politechnika Wrocławska

projekt E-bus – stymulowanie projektowania i wyprodukowania polskich pojazdów elektrycznych na potrzeby komunikacji miejskiej; budowa silnych podmiotów na wszystkich etapach łańcucha wartości w sektorze produkcji taboru komunikacji miejskiej – autobusy elektryczne, tramwaje”, Jadwiga Emilewicz w swoim wystąpieniu powoływała się właśnie na założenia SOR jako podstawę dalszego efektywnego działania. Według Emilewicz to nasi inżynierowie swoimi wysokimi kompetencjami zapewniają przypływ inwestorów. Jednak, jak w późniejszej części spotkania zauważył przedstawiciel Ministerstwa Enegii to mogą być ostatnie chwile, kiedy rzeczywiście mamy się kim pochwalić. Wszyscy zaproszeni goście zwracali uwagę na to, że jeśli nie zostanie wypracowany nowy dopasowany do rynku pracy model kształcenia w szkołach technicznych, nie mamy szans na rozwój, a nawet utrzymanie dzisiejszego stanu może być trudne.

Przedstawiciele firm produkcyjnych zgodzili się z wystąpieniem prof. Małgorzaty Żytko z Wydziału Pedagogicznego UW, która mówiła o „dramatycznym deficycie ludzi z kwalifikacjami”. Zapotrzebowanie rynku pracy na osoby elastyczne, potrafiące się samodzielnie uczyć i wyrażające zainteresowanie własnym rozwojem jest cały czas niezaspokojone i samo rozwiązanie proponowane przez MEN nie załatwi sprawy. Chodzi o szkoły dualne, szkoły branżowe.

Według Żytko: „nauczyciele nie podążają za zmianami, w związku z tym co raz mniej będą w stanie uczyć potrzebnych zawodów”. Zwracano także uwagę na zwiększenie wymagań maturalnych, lepsze przygotowanie do studiów. „Zbyt wysoki odsetek osób wykształconych ogólnie, mających wykształcenie wyższe wpływa negatywnie na jakość edukacji wyżej jako takiej” – dodała Żytko. Pomysł na szkolnictwo zawodowe jaki przedstawiła Ewelina Maciejewska z Ministerstwa Edukacji Narodowej, to szkoły branżowe. Zakończyły się już konsultacje dotyczące tego projektu.

Efektem ma być branżowa szkoła I stopnia i II stopnia. I stopnia ma trwać 3 lata, mają się w niej kształcić tzw. zawody jednokwalifikacyjne, następnie w II stopniu będzie możliwe uzupełnienie do 2 kwalifikacji wykształcenia technika. „Chcemy postawić na zwiększenie współpracy z pracodawcami. Bez pracodawcy nie ma szans powodzenia. Włączamy pracodawców w projekt przeglądu klasyfikacji zawodów, pod kątem potrzeb rynku pracy” dodała Maciejewska. Na podstawi rekomendacji, które zostaną uzyskane będą podejmowane modyfikacje podstaw programowych.

Krystyna Boczkowska reprezentująca Robert Bosch Sp. zo.o. podzieliła się swoimi doświadczeniami pracodawcy. Sytuacja w jakiej znajduje się u nas kształcenie zawodowe, w odróżnieniu od „dojrzałych gospodarek” jest kiepska, systematycznie spychane na margines przestało być dla młodych ludzi atrakcyjne. Proporcja w, której 70% absolwentów wychodzi z liceów a 30% z techników powinna zostać odwrócona. Jednocześnie w szkołach technicznych powinien być kładziony ogromny nacisk na rozwój tzw. umiejętności miękkich. Ponieważ od wielu lat nie ma praktycznie ścieżek rozwoju nauczycieli przedmiotów zawodowych, nie mamy silnego wsparcia ze strony uczelni wyższych, nie ma współpracy i wymiany doświadczeń andragogicznych czy dydaktycznych nie powinniśmy się spodziewać wielkiego sukcesu proponowanej przez MEN reformy. Polska gospodarka od dawna nie jest zasilana nową kadrą. Zmiany demograficzne nie zostały w porę dostrzeżone i w związku z tym nie mamy nowych kadr a stare dość szybko nam się kurczą, podkreślali paneliści.

Ogromnym problemem, z którym według panelistów, będzie musiało sobie poradzić MEN jest odbudowa prestiżu jaki powinien wiązać się z kształceniem technicznym. Powinniśmy stworzyć szkołę dla elit, awangardę techniczną. W takich szkołach młody człowiek szybko nabywa samodzielności. Pojawiło się pytanie gdzie w pracach nad reformą powinno znaleźć się Ministerstwo Rozwoju? Do rozmów nad dalszym planem działania, wg panelistów, powinny usiąść trzy ministerstwa: Rozwoju, Pracy u Edukacji. Wtedy na bazie doświadczeń i wiedzy każdego z tych podmiotów można wypracować nowy schemat działania, który nie będzie oderwany od rzeczywistości.

Należy także aktywizować pracodawców. Obecnie, nie ma na to szans, ponieważ pracodawcy nie są w stanie inwestować w kształcenie pracowników. Potrzebne są zachęty właśnie dla pracodawców, które pozwolą im poczuć się pewniej i bezpieczniej. Jeśli nie będą mieli obaw, że wykształceni pracownicy szybko odejdą albo wyemigrują, bo sytuacja gospodarcza kraju będzie stabilna, będą chętniej się aktywizować.

Prof. Małgorzata Żytko powiedziała, że: „Trzeba postawić na kształcenie nauczycieli”. Nauczyciele według planów MEN mają pełnić także funkcję doradców zawodowych współpracujących zarówno z młodzieżą jak i z rodzicami. W tej chwili zupełnie nie są do tego przygotowani. Krystian Waszkiewicz Pełnomocnik Zarządu ds. Szkolenia Zawodowego VW Poznań opowiedział o modelu współpracy ze szkołami jaki wypracował właśnie zakład VW. Bez praktycznego szkolenia, bez dobrych praktyk system dualny według Waszkiewicza nie zafunkcjonuje. Jego zakład współpracuje od 2005 roku ze szkołami, widać tego efekty, ale współpraca wcale nie była od początku łatwa. „Mówimy o innowacjach i szkoła musi iść też za tym co uczeń widzi w fabryce czy warsztacie na praktykach. Przed nami wyzwania – samochody elektryczne” –  dodał.

Marketing kształcenia zawodowego będzie miał ogromne znaczenie. Jeśli klasy będą dobre, uczniowie będą znać wysokiej klasy technologie po zakończeniu szkoły, jest szansa, że na jedno miejsce w takich szkołach będzie nawet 6 kandydatów. Tak dzieje się już w niektórych placówkach. Dobrym przykładem jest Zespół Szkół Rolniczych Centrum Kształcenia Praktycznego, o nim mówił dyrektor placówki Krzystof Świerk. „Wiele mówmy, że potrzeba doskonałych nauczycieli, mistrz dzisiaj zarabia 2-3 razy mniej niż uczeń” – powiedział Świerk. Dyrektor Zespołu Szkół Rolniczych przedstawił swój model kierowania placówką, który jak podkreślił, nie różni się od kierowania prywatną komercyjną firmą. „Dyrektorzy nie powinni tylko kształcić, ale powinni kształtować. Budować sieć żeby młodzi ludzie mieli kontakty między sobą” – podkreślił Świerk.

Przedstawicielka Roberta Boscha na Polskę wymieniła obszary „miękkie”, które powinny być uczone w szkołach. Na pierwszym miejscu pojawiła się komunikacja, zarówno werbalna jak i niewerbalna. Dalej: praca w grupach, krytyczne myślenie, wyciąganie wniosków. Według prezes Krystyny Boczkowskiej młodzi ludzie nie są odporni na stres, nie potrafią się zaprezentować, reagować na krytykę, nie potrafią też zadawać pytań.

Po zakończeniu konferencji poprosiliśmy o komentarz prof. Małgorzatę Żytko.

„W czasie konferencji widać było jak archaiczne myślenie o kształceniu, przekłada się na sytuację szkół w Polsce w tej chwili. W kształceniu ważne są relacje. Istotna jest rola mentora. Do takiej roli dzisiejsi nauczyciele zawodu nie są przygotowani. Potrzebne jest redefiniowanie pojęcia praca. Ja się zastanawiam, czy mamy faktycznie kształcić technicznie, czy powinniśmy uczyć tego jak się uczyć, żeby zapewnić sobie elastycznych pracowników, którzy będą gotowi na zmianę. Do tego typu kształcenia także nie mamy kadry. Nie mamy kadry, która będzie uczyć nowych nauczycieli właśnie w taki otwarty sposób. Uważam, że umiejętność uczenia się, powinna być celem kształcenia zawodowego”.

Wcześniej Jadwiga Emilewicz powiedziała, że po raz pierwszy od 1989 roku mamy więcej niż 1% PKB na naukę i badania, a aspirujemy do 1,7% i więcej. Czy przełoży się to na konkretne działania? Czy badania dadzą początek zmianom? W tej chwili jesteśmy jednym z największych producentów autobusów na świecie. Możemy się tym chwalić i mamy plany rozwoju. Redukcja zanieczyszczenia, redukcja hałasu i problemy jakie powodują te szkodliwe czynniki są motywacją do działania w obszarze elektromobilności. Jak mówiła Emilewicz „technologie mają powstawać w symbiozie z gospodarką”. W tej chwili wspólnie w Brukseli tworzony jest jednolity standard ładowania. Polska uczestniczy w tych pracach, po to także żeby móc bardziej konkurować na rynku motoryzacyjnym.

Państwo Polskie ma poprzez wyżej wspomniane działania ma być postrzegane pozytywnie przez obywateli. Tworzenie atmosfery do działań innowacyjnych i ambicja mają wpływać na synergię między sektorem państwowym a biznesem. Takie deklaracje padały z ust reprezentantów ministerstw w podsumowaniu konferencji.