Sadowski: Pendolino czyli 2 miliardy utopione w błocie

20 stycznia 2014, 12:54 Infrastruktura

– Jeżeli oceniamy wydolność polskiej infrastruktury kolejowej w najbliższej przyszłości, to nie daje ona zastosowania obecnie znajdujących się na rynku lokomotyw. Wobec tego nie można kupować sprzętu hi-tech do czegoś co pochodzi z innej epoki, w nadziei, że za kilkanaście lat pojawi się możliwość dostosowania infrastruktury do najszybciej zakupionego urządzenia – ocenia w rozmowie z naszym portalem Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. A. Smitha.

W ocenie Sadowskiego, skoro tak wygląda sytuacja, to cały ten zakup nie ma podstaw ekonomicznych i racjonalnych.

– Wobec tak oczywistej – nawet dla laika – sprawy, że infrastruktura nie daje odpowiednich możliwości, nie kupuje się sprzętu, którego wykorzystanie jest znikome i nieproporcjonalnie drogie w utrzymaniu – mówi dalej Sadowski. – Całe te struktury instytucji podlegających rządowi są nieefektywne zarówno w kryteriach doboru, oceny, jak i wydawania publicznych środków. Za chwile się okaże, czy nie trzeba będzie weryfikować podjętych decyzji w sprawie zakupu Pendolino. Podobnie – przypomnijmy – na początku lat 90. zakupiono komputery do systemu e-podatnik, który nie był gotowy. A krótko po tym się okazało, że ten sprzęt w dobie szybkiego postępu technicznego w krótkim czasie okazał się złomem.

W opinii Sadowskiego nie ma więc sensu kupować wielokrotnie przewymiarowanego urządzenia – jak Pendolino – bo zaraz się okaże, że spadną ceny takiego sprzętu. – Tak samo nie miał sensu zakup nowych hi-techowych dreamlinerów dla mocno lokalnych linii lotniczych, które kupiły sobie samoloty, na które nie pozwalała sobie międzynarodowa konkurencja. W tym największy konkurent LOT-u – Lufthansa – mówi dalej Sadowski.

– Jak może niewielka w globalnej skali firma, jak LOT czy PKP Intercity dokonywać zakupu urządzeń, które powinny być eksploatowane non-stop w dużym przedsięwzięciu biznesowym, mającym faktycznie sens – pyta retorycznie Sadowski? – Jak widać spółki z udziałem Skarbu Państwa nie są w stanie prowadzić racjonalnie polityki inwestycyjnej – konkluduje ekspert Centrum im. A. Smitha.