Salamądry: Polska powinna stworzyć koalicję państw surowcowych

16 stycznia 2017, 07:30 Energetyka

– Nie od dziś Unia Europejska próbuje wyznaczać trendy w zakresie miksu energetycznego i narzucać innym państwom swoją wizję budowania tej gałęzi gospodarki. Ostatnio jednak kraje rozwijające się coraz głośniej i bardziej stanowczo sprzeciwiają się polityce dekarbonizacyjnej, zdając sobie sprawę z tego, że węgiel jest najtańszym i najbezpieczniejszym surowcem w makroenergetyce – pisze Dawid Salamądry, ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego i pracownik firmy Energomix.

Elektrownia jądrowa. Fot. EDF Energy

Na pierwszym w tym roku posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu Górnictwa i Energii pod przewodnictwem posła Ireneusza Zyski, ciekawy komentarz wygłosił Krzysztof Paturej, prezes Międzynarodowego Centrum Bezpieczeństwa Chemicznego w Polsce, który powiedział wprost, że UE dąży do likwidacji energii produkowanej z czarnego złota, ale kraje rozwijające się nie przyjmują tej polityki. Jako przykład podał niedawną konferencję w Kenii, na której usłyszał wprost że kraje afrykańskie i azjatyckie nie są zainteresowane kosztowną fanaberią Unii Europejskiej i pozostaną przy najpewniejszym i najlepszym ekonomicznie paliwie – węglu.

Z wydanego przez Komisję Europejską małego rocznika statystycznego (EU Energy in Figures – Statistical Pocketbook 2016) wynika, że Unia rozjeżdża się w energetyce z resztą świata również w podejściu do suwerenności energetycznej. Podczas gdy większość państw konsekwentnie zwiększa wytwarzanie prądu i dąży do niezależności tak surowcowej, jak i produkcyjnej, tylko w UE spadła produkcja, a zależność energetyczna Unii w latach 1995-2014 zwiększyła się o 10 proc.. O ile nie powinno to dziwić w przypadku gazu (udział jego importu spoza Unii Europejskiej wzrósł z 43,4 do 67,4 proc.) i ropy (wzrost z 74,1 do 87,4 proc.), tak dużo do myślenia daje najwyższy w tym zestawieniu wzrost importu węgla kamiennego: z 29,7% do aż 67,9 proc..

Obserwując wygaszanie kopalń w Hiszpanii, Niemczech i ostatnio całkowite w Wielkiej Brytanii można śmiało stwierdzić, że trend ten będzie się dalej nie tylko utrzymywał, ale wzrastał, ponieważ nie zanosi się na wzrost produkcji tego paliwa wewnątrz UE. Polskę, należącą tradycyjnie do państw najmniej uzależnionych od importu surowców energetycznych ta tendencja naturalnie będzie omijała nieco szerszym łukiem.

Wobec powyższego i wobec wcześniej wspomnianych trendów w krajach rozwijających się, warto jeszcze na moment wrócić do wypowiedzi Patureja, który zaproponował dwa kierunki. Po pierwsze: stworzenie koalicji państw surowcowych (takich jak Polska, osamotniona w coraz mniej niezależnej energetycznie Europie) i pokazywanie Unii Europejskiej, że jej model energetyki nie działa, a reszta świata nie kupuje jej polityki energetycznej. Po drugie, już na gruncie wspólnotowym: wprowadzenie do polityki energetycznej innych elementów niż szalona dekarbonizacja, np. walka ze smogiem i pyłami.