Salamądry: Walka z importem węgla to szansa na ożywienie eksportu z Polski

26 października 2016, 07:30 Energetyka

KOMENTARZ

Dawid Salamądry

Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego

Energomix

Walka z importem węgla nie ma większego sensu, bo nie jest on żadnym poważnym zagrożeniem dla węgla polskiego. Import do Polski ma charakter jakościowy, tzn. wypełnia na rynku lukę której nie jest w stanie pokryć węgiel ze Śląska czy Lubelskiego Zagłębia: chodzi tu o konkretne parametry jakościowe (kaloryczność i zawartość siarki) oraz właściwy sortyment dla odbiorców detalicznych.

Walka z importem ma pomóc w realizacji strategii odzyskiwania klientów średniego segmentu, tj. elektrociepłowni i podobnych wolumenem zamówienia zakładów przemysłowych, którą przyjęto w Polskiej Grupie Górniczej w maju, ale jest to bój o raptem 2-3 miliony ton węgla rocznie.

Kopalnia Bogdanka. Fot. Lubelski Węgiel „Bogdanka” S.A.
Kopalnia Bogdanka. Fot. Lubelski Węgiel „Bogdanka” S.A.

Resort energii przyjął nową strategię walki z importem (głównie z Rosji), która oparta będzie na narracji proekologicznej. Na węgiel pochodzący z krajów nie prowadzących polityki klimatycznej na wzór tej unijnej ma być w Polsce nakładana dodatkowa opłata, wyrównująca szanse węgla pochodzącego z tych państw, które taką politykę prowadzą (m.in. UE, EFTA, Australia). Pomysł jak najbardziej słuszny, ale ministerstwo dobrało źle zarówno pole walki, jak i przeciwnika. Próba wprowadzenia takiego prawa na terenie naszego kraju nie ma większego sensu, gdy cała UE ze 180 mln importowanego węgla rocznie (trzeci największy importer na świecie) będzie mogła próbować zablokować te pomysły; o wiele więcej sensu i szans na powodzenie przedsięwzięcia będą miały próby wprowadzenia podobnych regulacji na terenie Unii. Ze swoim proekologicznym wydźwiękiem, ten pomysł ma szansę zostać przyjęty jako sposób na walkę ze zjawiskami carbon leakage i dumpingu ekologicznego.

Wprowadzenie dodatkowych opłat nakładanych na węgiel spoza UE jest dla polskiego górnictwa nie szansą na zatrzymanie importu, ale na jeszcze większe ożywienie eksportu (czy raczej wywozu, bo tak w unijnej terminologii nazywa się eksport wewnątrzwspólnotowy) do Unii, która jest z powodów geograficznych naturalnym i najlepszym odbiorcą węgla z Polski. I o ile na powrót złotych lat 70-tych i 80-tych nie ma już co liczyć, to na pewno w zasięgu ręki zwiększenie wywozu do poziomu sprzed wstąpienia do UE (15-20 mln ton rocznie). Pozostaje kwestia ewentualnych zastrzeżeń WTO, ale na razie nie chcę się do nich odnosić, powiem tylko że jest sposób na ich obejście.

Podsumowując: walka z importem nie ma większego sensu, ale narzędzia które w tym celu chce wykorzystać resort energii mogą pomóc w uzyskaniu lepszej pozycji konkurencyjnej polskiego węgla w zakresie eksportu, a o europejski kawałek tortu na tym polu już na pewno walczyć warto.