Sankowski: Nadzór MSP nad spółkami energetycznymi to fikcja

29 października 2013, 08:41 Energetyka

Maciej Sankowski z Defence24.pl komentuje informacje Gazety Wyborczej na temat nieprawidłowości przy prowadzeniu prowadzonych przez PGNiG negocjacji gazowych z Gazpromem stwierdzonych w tajnym raporcie Najwyższej Izby Kontroli.

– To wygląda jakby członkowie kolejnych zarządów spółki PGNiG działali na jej szkodę. Nadzór właścicielski Ministerstwa Skarbu Państwa nad nią to chyba fikcja. Ministerstwo nie pełni skutecznego nadzoru nad spółkami strategicznymi. Jest to problem ponadpolityczny, bo z omawianego artykułu wynika, że zjawisko miało miejsce zarówno pod rządami Prawa i Sprawiedliwości i Platformy Obywatelskiej – ocenia ekspert. – Brak nadzoru nad spółkami jest jaskrawy. Pomimo tego faktu, rząd nie prezentuje żadnej alternatywy poza polityką „dziel i rządź”.

– Widać również brak spójnej polityki MSP, Ministerstwa Gospodarki i PGNiG już nie tylko na poziomie energetyki ale i negocjacji z partnerami zagranicznymi. To wynika z problemu braku jednego ośrodka zarządzającego tą polityką. Minister nie może wyegzekwować posłuszeństwa od prezesa spółki, inwestor nie wie z kim rozmawiać – to jeden, wielki bałagan. Póki co resorty prowadzą niezależną od siebie politykę a efekty widzimy w artykule redaktora Kublika. Politycy zostawiają sobie jeden dzień na podjęcie decyzji i podejmują ją bez dogłębnej analizy sytuacji. Ponadto, ostatecznie nikt nie ponosi odpowiedzialności za błędne decyzje – mówi w rozmowie z BiznesAlert.pl.

– PGNiG sama wypracowuje stanowisko. Ciężko to w ogóle nazwać polityką negocjacyjną. Działania są podejmowane ad hoc. To wynika z bałaganu i bylejakości w polskiej polityce albo, co byłoby dla mnie przerażające, z powodu korupcji lub wpływu zewnętrznego innego rodzaju – twierdzi Sankowski. – Rosjanie nie pierwszy już raz ograli nas na poziomie korporacyjno-dyplomatycznym. Pisałem o tym przy okazji Jamałgate, że oni mają całą technologię prowadzenia negocjacji z wykorzystaniem pozornie nieistotnych precedensów czy dokumentów, które potem są wykorzystywane jako koronny argument przy wymuszaniu na partnerach stanowiska zgodnego z interesem rosyjskim. Tak było w przypadku memorandum gazowego i , jak wynika z omawianego artykułu, w przypadku ugody w sprawie długu.

– Od lat brakuje odpowiedniej reakcji na ten problem. Nie jesteśmy przygotowani na partnerskie rozmowy z Gazpromem. Rosjanie mają opracowane wszystkie informacje potrzebne do rozmów biznesowych. My działamy przypadkowo na zasadzie: „róbmy a potem jakoś to będzie”. Ponadto, zarządy rosyjskich spółek działają wiele lat a u nas zmiany następują praktycznie co chwilę. Rosjanie mają komfortową sytuację bo mogą „bujać łodzią” i manipulować naszymi negocjatorami – wskazuje nasz rozmówca.

– Obawiam się, że ta sprawa nikogo w rządzie na poważnie nie zainteresuje. Dla mnie ciekawa jest jednak treść niejawnej części raportu NIK. Oczywiście możemy jej nigdy nie poznać ale może się tam znaleźć prawdziwy obraz podmiotów starających się wywrzeć wpływ na decydentów korzystając z opisywanego bałaganu. Tutaj interesująca jest rola pośrednika między Gazpromem a PGNiG w postaci RosUkrEnergo. Odegrał on kluczową rolę w planie wywiedzenia Polaków w pole i wymuszenia na nich daleko idących ustępstw bez konieczności zastosowania przez Gazprom bezpośrednich nacisków – kończy.