Sankowski: Prezes PGE odejdzie sam. Nie dziwię mu się

28 października 2013, 14:15 Energia elektryczna

O opinię w sprawie odwołania dwóch menadżerów Polskiej Grupy Energetycznej i krążących w mediach plotek o możliwości odwołania jej prezesa – Krzysztofa Kiliana – poprosiliśmy redaktora Defence24.pl Macieja Sankowskiego.

– Myślę, że Krzysztof Kilian straci stanowisko. Jest na tyle silną osobowością, że wręcz sam odejdzie. Decyzja Rady Nadzorczej PGE, która odwołała Bogusławę Matuszewską i Wojciecha Ostrowskiego zamiast działać odważnie i wymusić skrócenie kadencji Zarządu, które byłoby jasnym sygnałem dla Kiliana. Widać tutaj wahanie, które mogło wynikać z polityki i oczekiwania na wyniki wyborów regionalnych w Platformie Obywatelskiej. Rada Nadzorcza powinna działać w sposób koncyliacyjny. Powinna spotkać się z Kilianem i powiedzieć mu prosto w twarz, że nie widzi możliwości dalszej współpracy i jeśli nie podałby się do dymisji – odwołać go – ocenia nasz rozmówca.

– Jednakże ruch Rady paraliżuje funkcjonowanie spółki, bo zabrakło jej kluczowych menadżerów. Znając styl pracy Kiliana, oceniam, że nie zgodzi się na bierne oczekiwanie na koniec kadencji. Zapewne podejmie tę decyzję sam lub zrobi to za niego szybciej Rada Nadzorcza – dodaje.

– Rozdźwięk w stanowisku rządu i prezesa PGE w sprawie polityki energetycznej, a szczególnie rozbudowy Elektrowni Opole jest drastyczny. Minister Skarbu Państwa stara się ręcznie zarządzać projektem ze względów politycznych. Z kolei Kilian ocenia, że bez wsparcia rynku mocy i deklaracji, że projekt nie będzie szkodliwy dla PGE nie może podjąć takiej decyzji – mówi w rozmowie z BiznesAlert.pl.

– Tutaj pojawia się także znowu problem podwykonawców. Polimex Mostostal i Rafako znajdują się w dramatycznej sytuacji finansowej. Zabezpieczenia finansowego udzieliły tego drugiemu te same chińskie banki, które zabezpieczyły słynny COVEC. Przesunięcie terminu rozpoczęcia budowy na grudzień wynika właśnie z oczekiwań PGE, że podwykonawcy znajdą zabezpieczenie w polskich bankach. Co się stanie, gdy projekt ruszy a podwykonawcy zbankrutują i zejdą z placu budowy po kilku miesiącach? – pyta Sankowski. – Elektrownia Opole jest najbardziej potrzebna. Trzeba ją jednak budować w oparciu o uczciwą analizę. To prezes PGE podejmuje decyzję w tej sprawie i nie dziwię się, że boi się brać za nią odpowiedzialność w wypadku, gdy jest ona przygotowywana prowizorycznie. Kilian działa asekuracyjnie bo nie chce dostać zarzutów z tytułu porażki wielomiliardowej inwestycji energetycznej.

– Boję się, że będzie to kolejny projekt z hasłem przewodnim: „jakoś to będzie” – konstatuje ekspert.