Sankowski: Sprzedaż akcji Grupy LOTOS byłaby zgodą na manipulację polską polityką

29 sierpnia 2013, 13:56 Ropa

– Wygląda na to, że sytuacja budżetowa ma tak duży wpływ na plany strategiczne państwa, że temat prywatyzacji LOTOS-u wraca na tapetę. Spodziewam się sprzedaży kolejnego pakietu akcji firmy na giełdzie. Nie wyobrażam sobie sprzedaży całej firmy inwestorowi z branży. Takim inwestorem byliby najpewniej Rosjanie, którzy traktowaliby kupno LOTOS-u politycznie. Mogliby wtedy przedstawić wygórowaną ofertę i postawić nasz rząd w niezręcznej sytuacji – ocenia Maciej Sankowski z portalu Defence24.pl.

– Zakupem akcji mogą być zainteresowane fundusze inwestycyjne i emerytalne. Nie widzę zagrożenia w tej chwili. W przyszłości moglibyśmy mieć jednak sytuację podobną do sprawy Grupy Azoty. Może pojawić się gracz, który nie będzie zainteresowany kontrolą nad firmą, a politycznym rozgrywaniem, co nazywam w przenośni „bujaniem łodzią”. Nawet jeśli kontrolę nad spółką będzie ciężko przejąć, to można podgrzać debatę publiczną do pożądanej temperatury i manipulować polską polityką – twierdzi. – Podstawowym problemem jest kwestia zapowiadanej budowy terminalu naftowego. Taką inwestycję realizuje już państwowy PERN. Tymczasem prezes LOTOS-u publicznie stwierdził, że projekt nie będzie rentowny. LOTOS również rozważa podobną inwestycje, niezależnie od PERN-u. Nie wiem także czemu LOTOS uznał najpierw, że nie ma miejsca na taki projekt, a potem postanowił zbudować swój, konkurencyjny do PERN-owskiego.

– Rząd zdecydował że terminal naftowy będzie budował PERN. Jeśli straci kontrolę nad LOTOS-em to nie zablokuje jego planów budowy konkurencyjnego obiektu, czym sprywatyzowany LOTOS z pewnością będzie zainteresowany. Dopóki Minister Skarbu Państwa ma kontrolę nad obiema firmami, ogranicza ich wzajemną konkurencję. W innym wypadku mogłyby powstać dwa wykluczające się terminale – ocenia ekspert.

Czy zatem rząd nierozważnie dąży do pozbycia się kolejnych „sreber rodowych”? Zdaniem Sankowskiego sprawy nie należy rozpatrywać w tych kategoriach. – Nie chodzi o żadne srebra rodowe, nie lubię tego określenia, choć rozumiem, że możemy być przywiązani emocjonalnie do spółek Skarbu Państwa. Mówiąc wprost, chodzi o to, że LOTOS jest spółką strategiczną. W sektorze paliwowo-energetycznym powinniśmy być szczególnie ostrożni – mówi w rozmowie z BiznesAlert.pl. – Mówimy głośno o dywersyfikacji, to jasne, że energetyka jest obszarem szczególnie wrażliwym w Polsce. Jednocześnie jednak sięgamy po instrumenty ułatwiające naszym oponentom rozgrywanie nas na arenie międzynarodowej – twierdzi Sankowski. – Każda awantura w Polsce jest potem nagłaśniana w Brukseli i nadwyręża nasz wizerunek u partnerów i sojuszników zagranicznych.

– Nie sądzę, by ktoś chciał przejąć LOTOS, to niemożliwe przez udział Skarbu Państwa. Jednak rozmowa na ten temat jest wymarzonym narzędziem do wspomnianego przeze mnie „bujaniem łodzią”. Spółki strategiczne powinny być rozpatrywane w ostatniej kolejności w kontekście prywatyzacji – kończy nasz rozmówca.