Seliga: Konieczna modernizacja polskiej armii. Musi ona uwzględniać nowe zagrożenia

11 września 2014, 12:02 Bezpieczeństwo

Marynarka Wojenna potrzebuje narodowego programu modernizacji, tym bardziej że Polska graniczy z obwodem kaliningradzkim, który jest silnie zmilitaryzowaną twierdzą – uważa Dariusz Seliga, poseł PiS. MON ma w tym roku ogłosić przetarg na dostawę trzech okrętów podwodnych dla polskiej armii. Wartość zamówienia wyniesie ok. 7-9 mld zł, a to tylko część kwoty niezbędnej do zwiększenia bezpieczeństwa wybrzeża i w ogóle modernizacji polskiej armii.

– Są bardzo duże opóźnienia związane z modernizacją sił zbrojnych. Premier ogłosił, że jest 130 mld zł do wydania w ciągu najbliższych lat, ale przez ostatnie cztery lata wydano tylko 3 mld zł, więc zostaje nam prawie 124 mld zł na osiem lat. Jeżeli to dalej będzie w takim tempie szło, to już dzisiaj trzeba powiedzieć uczciwie, że jako Ministerstwo Obrony Narodowej nie będziemy w stanie wydać takiej kwoty – ocenia w rozmowie z agencją  informacyjną Newseria Inwestor Dariusz Seliga, poseł PiS.

Zdaniem posła opozycji polska Marynarka Wojenna potrzebuje narodowego programu, ponieważ budżet MON nie jest w stanie udźwignąć wydatków, jakie są potrzebne do wzmocnienia obrony wybrzeża. Wcześniej musiałaby jednak powstać przy udziale Sił Zbrojnych strategia, która zidentyfikowałaby najważniejsze wyzwania i możliwe działania oraz rozwiązania potrzebne do zwiększenia bezpieczeństwa Polski. Obecnie – według Seligi – rząd nie ma wizji rozwoju polskiej armii, zwłaszcza uwzględniającej nowe zagrożenia, których źródłem jest Rosja.

– Pytanie, czy ktoś jest w stanie ten chaos opanować i przede wszystkim nakreślić kierunek strategii wzmacniania polskiego bezpieczeństwa. Mimo białych ksiąg, mimo różnych wypowiedzi ważnych osób i mundurowych tak naprawdę dzisiaj nie mamy strategii, i to jest największą bolączką i słabością Polski. Wszystko jest oparte na zasadzie, że przyjdą nam z pomocą sojusznicy, ale tak nie będzie – uważa Seliga.

Do głównych sił polskiej Marynarki Wojennej należą obecnie cztery przestarzałe okręty podwodne, które niedługo będą musiały zostać wycofane ze służby. Z tego względu MON chce w tym roku ogłosić przetarg na dostarczenie trzech nowych jednostek o wartości 7-9 mld zł. Armia miałaby je otrzymać w latach 2021-2023. Według posła PiS okręty podwodne zamówione przez Polskę powinny być równocześnie wyposażone w rakiety manewrujące. Dzięki temu może zmienić się równowaga sił w naszym rejonie Europy, na korzyść naszego państwa. Zdaniem posła zakup okrętów podwodnych bez rakiet manewrujących będzie zbędnym wydatkiem.

– Musimy wziąć pod uwagę to, że graniczący z nami Kaliningrad jest tak naprawdę twierdzą. Taka masa pocisków i wojska, jaka znajduje się w Kaliningradzie, chyba nie znajduje się już w żadnym innym miejscu na świecie, a my jesteśmy się w jego bezpośrednim sąsiedztwie. Elementem odstraszającym będzie dla Rosjanie tylko informacja o tym, że gdzieś na Bałtyku jest łódź podwodna mogąca wystrzelić rakiety, które uderzą w taką twierdzę, jaką jest Kaliningrad, i przynajmniej coś odciągną w czasie – tłumaczy Dariusz Seliga.

MON prowadzi teraz dialog techniczny z potencjalnymi uczestnikami przetargu, a jedną z kluczowych kwestii jest kooperacja przy realizacji zamówienia z polskim przemysłem obronnym. Biorący udział w rozmowach francuski koncern DCNS informował, że mógłby budować okręty podwodne w polskich stoczniach. Seliga uważa, że realizacji zamówienia powinien towarzyszyć transfer technologii i know-how, gdyż polski przemysł nie będzie w stanie w ciągu ośmiu lat samodzielnie podołać zaawansowanym zamówieniom.

– Żeby polski przemysł obronny się rozwijał, musi temu rozwojowi towarzyszyć proces polonizacji produktów, które kupimy z zewnątrz – mówi poseł PiS. – Zwiększanie bezpieczeństwa kraju musi iść w parze z rozwojem przemysłu obronnego. W przeciwnym razie będą to tylko chwilowe zakupy, które nie rozwiążą problemów bezpieczeństwa Polski w dłuższej perspektywie.

Newseria.pl