Sienkiewicz: Brama Północna dla Trójmorza (ROZMOWA)

20 marca 2017, 14:00 Energetyka

O szansach i zagrożeniach dla polskiego projektu Bramy Północnej w kontekście politycznego programu Trójmorza opowiada w rozmowie z BiznesAlert.pl prezes Dolnośląskiego Instytutu Studiów Energetycznych dr Marcin Sienkiewicz. W dniach 15-17 maja odbędzie się konferencja GAZTERM poświęcona temu zagadnieniu.

Spawanie gazociągu. fot. Gazprom
Spawanie gazociągu. fot. Gazprom

BiznesAlert.pl: Czym jest Brama Północna?

Marcin Sienkiewicz: Jest to doniosły i ambitny  projekt, który jest bardzo potrzebny dla bezpieczeństwa i rozwoju polskiego rynku gazu i całej gospodarki.  Ze względu na to jakie będzie miał rozmiary i jakie stworzy możliwości, będzie miał także znaczenie dla naszych sąsiadów – dla regionu, który jest w tej chwili określany w polskiej polityce jako Trójmorze. Zatem trzeba już teraz czynić pewne kroki wobec naszych partnerów z regionu, aby zainteresować ich tym projektem i zachęcić do współpracy przy jego realizacji. W tym celu po raz kolejny wspieramy merytorycznie  konferencję GAZTERM w Miedzyzdrojach.

Czym różnią się od siebie Brama Północna, Korytarz Norweski i terminal LNG? Te pojęcia są często mylone.

Nazwa Brama Północna używana w sferach rządowych stosowana jest wobec zespołu projektów infrastrukturalnych służących pełnej dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego do polski. Ten skrót myślowy obejmuje następujące plany infrastrukturalne:

  • rurociąg złożowy przesyłający gaz ze złóż znajdujących pod dnem morskim u wybrzeży Norwegii (częściowo należących do PGNiG) do duńskiego wybrzeża,
  • rozbudowę możliwości przesyłowych sytemu duńskiego,
  • budowę podmorskiego rurociągu łączącego Danię z Polską Baltic Pipe o przepustowości 10 mld m³ rocznie,
  • połączenie Baltic Pipe z polskim systemem transportu gazu,
  • rozbudowę możliwości odbiorczych terminala LNG w Świnoujściu do 10 mld m³ rocznie.
Brama Północna. Grafika: BiznesAlert.pl

Brama Północna. Grafika: BiznesAlert.pl

Łącznie powstaje infrastruktura o zdolności 20 mld m3. Terminal  umożliwia nam korzystanie ze światowego rynku LNG, druga inwestycja pozwoli Polsce na zakup gazu od przewidywalnego dostawcy, który jest z nami w sojuszu polityczno-militarnym, czyli Norwegii. Dodatkowo  zapowiadany jest jeszcze projekt rezerwowy w postaci terminalu pływającego w rejonie Gdańska. Natomiast czy zostanie wobec niego podjęta decyzja, to już czas pokaże. To jest jakiś plan B. Niewątpliwie z inwestycyjnego i organizacyjnego punktu widzenia byłby to najszybszy sposób. Można sobie wynająć pływający terminal, tak jak zrobili to Litwini, ale to nie są duże zdolności regazyfikacyjne. Poza tym moglibyśmy korzystać jedynie z rynku LNG. Jeżeli spojrzymy na kraje zachodnie, zdywersyfikowane, które mają rozwinięte i płynne rynki, taki jak belgijski, holenderski czy brytyjski – tam mamy połączenie dywersyfikacji właśnie poprzez terminale jako infrastrukturę przesyłową. To wydaje się być najbardziej optymalnym rozwiązaniem, chociaż nieco czasochłonnym. Trzeba temu wyzwaniu sprostać.

Zsumowanie krajowego wydobycia z obecnymi i planowanymi zdolnościami importowymi polskiego systemu transportowego pokazuje, że wolumen gazu jaki będzie można dostarczyć na polski rynek znacznie przekroczy krajowe zapotrzebowanie na gaz.  Według prognozy z 2015 roku dawnego Ministerstwa Gospodarki konsumpcja gazu ziemnego na poziomie 19 mld m ³ rocznie ma być osiągnięta w 2025 roku. Pojawia się zatem potencjalna nadwyżka, która może być przedmiotem handlu z państwami sąsiadującymi z Polską. Trzeba zatem zadbać o podniesienie funkcjonalności, dostępności i płynności polskiego rynku gazu. Temu celowi dedykowany jest projekt hubu gazowego zawarty w „Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju”. Łatwiej robić zakupy w jednym miejscu. Tworzymy więc hub, czyli pewne rozwiązanie systemowe łączące w sobie usługi transportowe, magazynowe, rozliczeniowe i handlowe w postaci giełdy i platformy obrotu.

Na jakie kraje liczycie?

Skoro Trójmorze to kraje Grupy Wyszehradzkiej, Chorwacja, Słowenia. Zaproszenia zostaną również skierowane do podmiotów z Bułgarii i Rumunii, z krajów nadbałtyckich, ale również na Ukrainę, która ma określone potrzeby, jeżeli chodzi o import gazu ziemnego. Jedna z ukraińskich spółek nawiązała relacje handlowe z PGNiG, więc uważam, że jest to naturalny partner.

PGNiG przyznało również, że rozmawia z Naftogazem o dostawach gazu.

Myślimy również o Naftogazie. Tym bardziej, że ma być budowany interkonektor na granicy polsko-ukraińskiej. Oceniam, że  Ukraina ma w sobie duży potencjał współpracy gazowej z Polską. Ilu ostatecznie będzie gości z zagranicy i z jakich państw nie wiemy, gdyż chcemy, aby przyjechali partnerzy z państw skandynawskich, więc wykraczamy poza region ścisłego Trójmorza.

Ale chodzi o dostawy?

Okaże się. Jeżeli pojawi się ktoś z Ukrainy, ze Skandynawii i z Południa, to będziemy usatysfakcjonowani takim wynikiem. Nigdy nie jest tak, że zamierzenia się spełniają w 100 procentach. Trzeba wykonać pracę, aby ta reprezentacja była godna i aby móc nawiązywać pozytywne relacje w tym regionie. Chodzi o to, aby spółki nawiązywały i budowały kontakty a potem więzi między sobą, komunikowały swoje potrzeby i prowadziły ze sobą interesy. Musimy pamiętać, że oprócz  sfery politycznych spotkań na najwyższym szczeblu, które są oczywiście potrzebne, bo wyznaczają pewien kierunek, dają impuls – ważne są również relacje na niższym szczeblu. Musi powstać tkanka interesów gospodarczych tworzona przez firmy m.in. z branży gazowniczej aby koncepcja Trójmorza została w pełni zrealizowana. Mam nadzieję, że współorganizowana przez nas konferencja wniesie swój wkład w powodzenie tych planów. Taka jest moja intencja jako Prezesa Dolnośląskiego Instytutu Studiów Energetycznych i całego zespołu.

Czyli na poziomie biznesowym?

Tak, ale również eksperckim. Realizacja polskich planów wobec gazu ziemnego łączących się z koncepcją Trójmorza wymaga także odpowiedniego wsparcia eksperckiego i pijarowskiego. Nie jest to bowiem jedyna oferta składana państwom naszego regionu. Aby sprostać konkurencji musimy (i jest to już robione) prowadzić  konsekwentny, pozytywny  przekaz medialny wspierający  ten wielka projekty jakim jest Brama Północna oraz  hub gazowy, które są dedykowane także naszym europejskim partnerom. Te dwa wymienione projekty są względem siebie komplementarne i wzajemnie sobie potrzebne. Po ich zrealizowaniu może rzeczywiście powstać nowy model rynku gazu w regionie Trójmorza. Pamiętać przy tym należy, że gaz jest jednak towarem i służy określonym nabywcom. Musi pojawić się bardzo atrakcyjna oferta handlowa, aby znalazł się ktoś, kto będzie chciał  go kupić w Polsce. Bezpieczeństwo energetyczne jest bez wątpienia priorytetem, sprawą fundamentalną. Brama Północna rozwiąże nam ten problem. Zlikwiduję tą wrażliwość, która dotyka Polski. 70 procent importu pochodzi z jednego kierunku. Nie jest to dla nas komfortowa sytuacja. Pozostanie natomiast wyzwanie związane z budową przewag konkurencyjnych polskiego rynku.

I do tego posłuży hub gazowy.

Tak. Musimy stworzyć takie rozwiązania aby przyszły  polski model habu gazowego był konkurencyjny wobec działających w naszym otoczeniu rynkowym takich instytucji huby w Niemczech i Austrii. Należy mieć świadomość, że na współczesnych rynkach gazu dla wielu uczestników cały problem sprowadza się do funkcjonalności strony internetowej. Otwierają laptop i korzystają z usług danego hubu, dokonując transakcji kupna-sprzedaży, zamawiają usługi transportowe i  magazynowe.

Gaz nie jest zwykłym towarem.

Owszem. Tym bardziej nie jest on w ten sposób traktowany przez głównego dostawcę do Europy Środkowo-Wschodniej. To zawsze powodowało dyskomfort  związany z ryzykiem użycia gazu jako instrumentu nacisku ia. Tak jak wspomniałem wcześniej  Brama Północna powinna rozwiązać ten problem. Bezpieczeństwo dostaw stworzy fundament pod rozwój normalnego konkurencyjnego rynku gazu gdzie pojawia się zupełnie inne problemy i wyzwania. Po prostu gaz trzeba będzie umieć sprzedać i utrzymać klienta, trzeba będzie sprostać  wystąpieniu ryzyka nadpodaży.

Parę lat temu  Hiszpania spotkała się z taką sytuacją. Posiada rozbudowaną infrastrukturę transportową: kilka terminali, gazociąg z Afryki. Po kryzysie w 2008 roku okazało się, że jest ona wykorzystywana w ok. 30-40 procentach, a przecież generuje koszty. Trzeba pogodzić cele w dwóch sferach: bezpieczeństwa i handlu. Trzeba więc zrobić wszystko, szczególnie w zakresie bezpieczeństwa,   aby wspomniane  projekty zostały zrealizowane. Każdy dzień jest na wagę złota. Czas nie gra na naszą korzyść.

Dlaczego?

Ponieważ, tak jak już wspomniałem, istnieją konkurencyjne projekty, które dążą do nasycenia rynków Europy Środkowo-Wschodniej gazem dostarczanym przez tradycyjnego dostawcę, jakim jest Gazprom i Rosja. Prowadzony jest wyścig o to, kto ten rynek w pełni nasyci i przez to ustawi na kolejne dekady. Musimy również pamiętać, że Baltic Pipe przechodzący przez Morze Bałtyckie w pewnym momencie spotka się z Nord Stream 1 a ma  być także budowany Nord Stream 2.

Pod względem technicznym jest to do zrobienia.

Tak, ale trzeba będzie pokonać wiele barier administracyjnych, finansowych i technicznych. złożyć wniosek o ujawnienie warunków technicznych skrzyżowania się tych rurociągów. Trzeba przyjąć hipotetycznie, że na dnie Morza Bałtyckiego, poza Nard Stream, może być inna infrastruktura, np. kable energetyczne. Tego nie wiemy. Trzeba więc m.in. przeprowadzić badania dna morskiego. To również będzie wymagało podjęcia wielu działań takich jak choćby ogłoszenie przetargu i wyłonienie wykonawcy tego zadania. Wszyscy powinni się zatem maksymalnie skoncentrować na pracy, aby ten projekt został jak najszybciej uruchomiony. Musi być pełne wsparcie dla PGNiG i Gaz-Systemu ze strony polskich władz i polskiej dyplomacji oraz powinna być zapewniona obsługa prawna i osłona medialna. Musi być konsekwentny przekaz wspierający ten projekt. Trzeba podejmować działania w ramach Trójmorza, aby pozyskiwać partnerów, przekonywać ich do współpracy. Projekty Bramy Północnej i hubu gazowego to są przedsięwzięcia wielosegmentowe i w każdym z nich powinniśmy prowadzić równoległe działania.

Jak ma się do tego patronat Komisji Europejskiej czy Stanów Zjednoczonych, które na przykład przy korytarzu ze złóż kaspijskich pełnią ważną rolę polityczną i są wsparciem dla tego projektu. Czy Korytarz Norweski również może liczyć na takie wsparcie ze strony Brukseli i Waszyngtonu?

Jeżeli zakładamy, że USA (a dokładnie firmy amerykańskie) chcą budować swoją pozycję na rynku LNG, to uważam, iż w naturalny sposób powinny wspierać plany związane z rozbudową polskiego terminalu w Świnoujściu, a także integrację polskiego rynku z krajami ościennymi. Z punktu widzenia dużych dostawców, którzy mają w planach zdobywanie rynków, dobrze byłoby im pokazać, że współpraca z nami nie oznacza współpracy wyłącznie z polskim rynkiem. Trzeba udowodnić, że poprzez Polskę prowadzi droga do rynków Trójmorza, czyli do tych państw, które są wymienione w deklaracji z Dubrownika, plus Ukraina, to jest w sumie w dużym przybliżeniu ok. 90 mld m3 gazu. To jest pewien argument zarówno dla potencjalnych partnerów i eksporterów z USA, ale również dla partnerów z Norwegii.

Warto również przypomnieć, że Polska, Norwegia oraz Stany Zjednoczone są członkami NATO. Ponadto temat bezpieczeństwa energetycznego pojawił się w trakcie ostatniego szczytu Sojuszu. Wydaje się, że nieprzypadkowo państwa członkowskie NATO przyjęły deklarację dotyczącą bezpieczeństwa energetycznego na Bałtyku. Tutaj bezpośrednio mówimy o sporze pomiędzy Nord Stream 2 a Korytarzem Norweskim. Może to jest jakiś aspekt, który skłoniłby Waszyngton do współpracy?

Należy na różnych polach mieć odpowiednią argumentację. Rzeczywiście na płaszczyźnie politycznej należy używać jeszcze tego argumentu związanego z bezpieczeństwem i z tym jak postępuje Federacja Rosyjska chociażby w regionie Bałtyku. Trzeba przypomnieć, że w strategii wojennej Rosji NATO jest uważane za bezpośrednie i największe zagrożenie zarówno dla samej Rosji, jak i dla jej sojuszników. Trzeba pamiętać, że dwa państwa które chciały się zbliżyć do Sojuszu Północnoatlantyckiego i myślały o integracji, zostały przez Rosję zaatakowane. Wobec nich została użyta siła militarna.

Wobec nas nie udało się użyć siły militarnej, ale mieliśmy przypadek szpiega w gazoporcie. Sprawa jest w toku. Okazuje się również, że ludzie którzy go wprowadzili, a więc przedstawiciele GRU, po wydaleniu z Polski pojechali do Czarnogóry organizować tam pucz. Czarnogóra także chciała wstąpić do NATO.

Trzeba przyjąć hipotetyczne założenie, że nasze działania na rzecz bezpieczeństwa rynku gazu oraz współpracy w tym zakresie z państwami Trójmorza spotkają się z jakimś przeciwdziałaniem. Oby się one nie spełniło, ale takie ryzyko istnieje. Niedługo odbędą się kolejne manewry na Białorusi, wojska amerykańskie są już w Polsce, jednostki Sojuszu rozmieszczane w państwach bałtyckich. Następuje pewna kumulacja działań, które przez obie strony są postrzegane jako niekorzystne dla nich. Można przyjąć teoretyczne założenie, że stosunki na linii Federacja Rosyjska – NATO ulegną pogorszeniu, że w ramach swojej polityki wobec Sojuszu, jego rozmiękczania czy celowego zaostrzania, Rosja może użyć broni w postaci przerw lub ograniczeń w dostawach gazu. Natomiast w dalszej perspektywie, jeśli w pełni zmonopolizuje Europę Środkowo-Wschodnią i opanuje systemy przesyłowe w Niemczech, zagra właściwą sobie polityką cenową.

Jakie miałoby to konsekwencje dla Polski?

Bardzo niekorzystne. Utrzymywanie stanu uzależnienia od dostaw z Rosji wystawia nas na wrogie działania, a my nie posiadamy adekwatnych instrumentów odpowiedzi. Ponadto warunki handlowe w oparciu o które nabywamy gaz, nie są dla nas korzystne. W tej chwili kontrakty długoterminowe to nie jedyne rozwiązanie. Ono usztywnia rynek. Poza tym jeżeli mówimy o utrzymaniu tego porządku politycznego w Europie Środkowo-Wschodniej, który wyłonił się po zimnej wojnie, to znowu powrócę do Trójmorza. Poza Słowenią i Chorwacją wszystkie te państwa były kiedyś w Układzie Warszawskim, a kraje bałtyckie były republikami sowieckimi. To, że są one teraz niepodległe, świadczy o tym, że mamy zupełnie inny ład międzynarodowy, który jest korzystny dla Polski. Trzeba go za wszelką cenę utrzymać. Wszystkie te państwa, poza Ukrainą, są w NATO i w Unii Europejskiej. Te organizacje muszą być spójne pod względem infrastrukturalnym i rynkowym. W przypadku tak newralgicznego surowca jakim jest gaz ziemny, te kraje są w zupełnie innym porządku infrastrukturalno-handlowym. Należy to po prostu zmienić. Dużo jest także do zrobienia w zakresie infrastruktury drogowej, która należy rozbudować o połączenia autostradowe na linii Północ-Południe. Trzeba zainwestować, tak jak zrobili to Rosjanie i Niemcy w swoje relacje jeszcze w latach siedemdziesiątych XX w.. Przecież spotkanie Willy’ego Brandta z Leonidem Breżniewem zapoczątkowało współpracę w obszarze gazu ziemnego i to trwa do tej pory.

Ktoś może teraz powiedzieć, że tak wiele kosztuje nas zabieganie o Bramę Północną, a przecież oferowano nam Jamał 2, a my odmówiliśmy i teraz jesteśmy zaskoczeni, że budowany jest Nord Stream 2.

Taka retoryka będzie się pojawiała. Będą powtarzane argumenty, że Rosja jest najbliższym i wiarygodnym dostawcą, że dostarczany przez nią gaz jest najtańszy. Nie wiadomo dlaczego miałby być najtańszy, skoro cena rosyjskiego gazu dla Polski biła nie tak dawno rekordy. Może  w przyszłości  pojawi się jakaś korzystna oferta rosyjskiego dostawcy dla polskich odbiorców ale wtedy będzie ona musiała być dostosowana do nowych warunków gry.

U nas się tego jeszcze nie da zrobić.

Do tego trzeba dążyć. Trzeba mieć świadomość, że to będzie bardzo duży wysiłek. Takie rzeczy nie powstają z dnia na dzień. Budowa hubu to także poważne przedsięwzięcie  pod względem organizacyjnym i regulacyjnym. To także  dotyczy  systemów IT. Najpierw zacznijmy od siebie. Zorganizujmy hub w Polsce, w sposób synchroniczny i skoordynowany z tym co będzie się działo na odcinku infrastrukturalnym. Realizacji projektu  Bramy Północnej towarzyszyć więc powinny prace nad stworzeniem optymalnego modelu hubu. To jest duża praca m.in. nad stworzeniem jego optymalnego modelu. Tworzymy funkcjonalność rynku, miejsce gdzie można handlować, uzyskać usługi. Skoro rozwijamy współpracę w obrębie Trójmorza, to jak wynika z deklaracji z Dubrownika, współpraca w obrębie energetyki jest głównym obszarem współdziałania tych krajów i w takim razie trzeba również pomyśleć o integracji tych rynków. Elementem tej integracji są interkonektory projekty, które są już zgłoszone na listę Wspólnego Zainteresowania Unii Europejskiej (PCI) czy to z Czechami, czy ze Słowacją, czy Ukrainą. Również w tym obszarze należy synchronizować prace, aby z jednej strony nie czekać, ale z drugiej strony za wcześnie tego nie otworzyć.

Czyli lepiej żeby gaz z Polski wypływał niż wpływał?

Myślę, że pozyskamy takie możliwości, że będziemy mogli reeksportować gaz. Nie można jednak wykluczyć, że w przyszłości okazać się, że dojdzie do sytuacji, jaka ma miejsce w Wielkiej Brytanii. Jak spojrzymy na statystykę, to okazuje się, że Wielka Brytania jest eksporterem gazu do Belgii, Holandii czy Francji. W tych samych statystykach widać pozycję importu i to z tych samych krajów. Przepływy są płynne.

Dlatego też czysto biznesowo patrzą na tę kwestię, gdyż mogą sobie na to pozwolić.

Tak, trzeba zdawać sobie z tego sprawę. Podobnie Norwegowie. Ich interesuje prawdopodobnie nowy i jak największy rynek zbytu. Musimy to uwzględnić. Musimy pogodzić te podstawowe rzeczy związane z bezpieczeństwem energetycznym z rzeczywistością tworzenia nowego modelu rynku gazu w Europie Środkowej. Pamiętajmy również o wciąż aktualnym projekcie Korytarza Północ-Południe, czyli budowie interkonektorów łączących systemy przesyłowe państw Grupy Wyszehradzkiej i Chorwacji, która miała budować terminal LNG. Na kierunku Północ-Południe może powstać szlak transportowy, który umożliwiałby przesyłu gazu z jednej i z drugiej strony.   Polska ma więc szansę na pełnienie roli  takiego centrum rynkowego łączącego  kraje znajdujące  się miedzy trzema morzami: Adriatyckim, Bałtyckim i Czarnym.

A czy my mamy jakieś atuty, przewagi?

Przede wszystkim to, że już mamy wyłom w postaci terminalu LNG. Nasza przewaga polega również na tym, że mamy pewne elementy, które mogą zostać włączone w hub gazowy. Chodzi o punkt wirtualny, który posiada Gaz-System,  giełdę gazu, która funkcjonuje na Towarowej Giełdzie Energii. To także platforma obrotu i Izba Rozliczeniowa.  Jeżeli są zawierane transakcje handlowe na giełdzie, to potem ktoś je musi rozliczyć, czyli z jednego konta na drugie muszą zostać przelane środki i to w określonym czasie, szybko. Mało tego, te środki muszą przepłynąć, czyli muszą istnieć pewne zabezpieczenia. Wszystko to się odbywa w sferze IT. To są pewne procedury, know-how, których nie można zbudować z dnia na dzień. To rzecz elementarne, które nie zostały jeszcze w pełni wypracowane w Europie Środkowo-Wschodniej. Mamy więc pewne atuty, elementy tej układanki. Jeszcze nie wszystkie, ale dzięki tym, które są, mamy pewną przewagę.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

Źródło: BiznesAlert.pl