Sikora: Unia Energetyczna jak nowy EWWiS

25 kwietnia 2014, 10:24 Energetyka

Dr Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych komentuje dla portalu BinzesAlert.pl koncepcję Unii Energetycznej forsowanej przez polski rząd.

– Gratuluję odwagi premierowi Tuskowi – jego koncepcja europejskiej unii energetycznej jest śmiała. A w obecnej sytuacji, wydawałoby się, że także realna. Opublikowana w artykule na łamach Financial Times propozycja polskiego premiera uniezależnienia krajów Unii Europejskiej od rosyjskiego monopolu przez jedną wspólną instytucję ma sens. Generalnie, ale wymaga dyskusji i przemyśleń nad kierunkiem integracji energetycznej – ocenia naukowiec.

– W tym nad kierunkiem energetyki materiałów rozszczepialnych, jest przecież od lat 50. stosowna instytucja europejska, Agencja Atomistyki, niezależna od Unii Europejskiej. Pomysłu unii energetycznej moim zdaniem w sektorze paliw nie powinniśmy ograniczać tylko do gazu.- Dlaczego nie włączyć do takiej unii ropy naftowej? To też jest dla Unii Europejskiej bardzo ważny surowiec. Muszę też przypomnieć, że Unia Europejska już od Traktatu Lizbońskiego zaczęła mówić wspólnym głosem, jeśli chodzi o problemy energetyki w zakresie energii elektrycznej i gazu. Są możliwości i zapotrzebowanie też jest, zróbmy, więc w UE wspólną politykę energetyczną, ale co dalej? Jakie źródła energii mają być jej podstawą? Rozumiem, że jest jakaś próba powrotu do czegoś w rodzaju wspólnoty węgla i stali, do korzeni integracji i do korzeni sukcesu, ale to wszystko dzisiaj trzeba od nowa zdefiniować – przekonuje Sikora.

– Unia Europejska, oprócz uzależnienia od rosyjskiego monopolu energetycznego ma drugi jeszcze problem: za drogą energię. Energochłonne przemysły emigrują do USA. Maszyny czy samochody można wyprodukować za Oceanem i przywieść do Europy, wyjdzie taniej niż przy drogiej i coraz droższej energii w Europie. Wniosek – w UE potrzebne jest ekonomiczne podejście do polityki energetycznej. Premier Tusk chyba idzie w tym kierunku, mam nadzieję, że ma swoją koncepcję już przemyślaną głębiej niż można było ją przedstawić w artykule w gazecie nawet tak znanej i poważnej jak Financial Times. A przecież w czerwcu ma się odbyć spotkanie przywódców UE poświęcone właśnie temu tematowi – twierdzi nasz rozmówca.