Bojanowicz: Wojna szpiegów na gaz ziemny i bojowy

26 marca 2018, 07:30 Bezpieczeństwo

Wielka Brytania stoi przed ogromny wyzwaniem związanym z zapewnieniem sobie gazowego bezpieczeństwa energetycznego. Niedawno rozpoczęta współpraca z rosyjskim producentem LNG, firmą Novatek, może się bardzo szybko i niezwykle spektakularnie zakończyć. A wszystko to przez atak na byłego podwójnego agenta Siergieja Skripla, o który Londyn oskarża Moskwę. Być może sprzedaż gazu i wojny wywiadów stanowią tylko tło dla niedawnych wyborów prezydenckich w Rosji – pisze Roma Bojanowicz, współpracownik BiznesAlert.pl.

Premier Wielkiej Brytanii Theresa May i prezydent Rosji Władimir Putin. Fot. Kremlin.ru
Premier Wielkiej Brytanii Theresa May i prezydent Rosji Władimir Putin. Fot. Kremlin.ru

Niskoemisyjna gospodarka brytyjska

Londyn dokłada wszelkich sił i środków, aby przestawić brytyjską gospodarkę na wersję niskoemisyjną. Aby sprostać nowym unijnym dyrektywom dotyczącym zmniejszenia emisji CO2, w 2016 roku zamknięto 3 elektrownie węglowe. Kolejne mają zaprzestać swojej działalności już w 2022 roku, a ostanie zakończą swoje działania w październiku 2025 roku. Ponieważ życie nie znosi próżni, najprawdopodobniej po tym terminie brakujący prąd będą wytwarzały istniejące już siłownie gazowe, które w przeciwieństwie do farm wiatrowych mogą bez większego problemu dostosować poziom produkcji energii do aktualnych potrzeb rynku. Gaz staje się więc kluczowym paliwem niezbędnym dla utrzymania bezpieczeństwa energetycznego Wielkiej Brytanii. Dzięki niemu wytwarzane jest 40 procent energii elektrycznej i cieplnej przesyłanych krajowymi sieciami.

Rośnie zależność od importu gazu 

Obecnie użytkowane pola gazowe położone na Morzu Północnym powoli osiągają pełna dojrzałość, a na poważniejsze wydobycie z nowych złóż trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Dodatkowo na obniżenie bezpieczeństwa w sferze gazowej Wielkiej Brytanii wpływ miały dwa wydarzenia. Pierwszym z nich było zamknięcie w czerwcu 2017 roku jednego z największych brytyjskich magazynów gazu Rough na Morzu Północnym, który co roku w okresie zimowym zaspokajał nawet 10 procent zapotrzebowania kraju na błękitne paliwo. Jednak po ponad 30 latach eksploatacji wysoki stopień zużycia technicznego obiektu spowodował, że właściciel firma Centrica Plc. podjęła decyzję o jego zamknięciu ze względu na zbyt wysoki koszt utrzymania i naprawy. Drugim powodem było wykrycie podczas rutynowej kontroli bezpieczeństwa w grudniu 2017 roku nieszczelności w rurociągu Forties, co spowodowało czasowe ograniczenie o 40 procent krajowych dostaw gazu na początku bieżącego roku.

Jest to jedna z przyczyn dla których Wielka Brytania coraz bardziej uzależnia się od importu błękitnego paliwa. Rurociągami gaz jest dostarczany z Norwegii oraz przez Belgię i Holandię, ale ustalenie pierwotnego źródła pochodzenia surowca tłoczonego z Europy kontynentalnej jest właściwie niemożliwe. Jak podał brytyjski regulator energetyczny Ofgem, w 2017 roku Gazprom był drugim co do wielkości dostawcą surowca dla odbiorców przemysłowych. Z informacji prasowych opublikowanych przez rosyjskie służby celne moskiewski gigant sprzedał do Wielkiej Brytanii paliwo za kwotę 2,85 miliarda dolarów. Stanowi to ponad połowę całkowitej wartości zeszłorocznego rosyjskiego eksportu do tego kraju szacowanego przez Ministerstwo Gospodarki Federacji Rosyjskiej na sumę blisko 4, 5 miliarda dolarów.

Rosyjskie LNG to alternatywa

Coraz większe znaczenie w dla brytyjskiej gospodarki zaczynają mieć również dostawy gazu skroplonego. W 2017 roku największym brytyjskim partnerem w sferze LNG był Katar. Destabilizacja sytuacji politycznej jaka nastąpiła w połowie zeszłego roku znacząco podniosła ceny katarskiego gazu na brytyjskim rynku. W związku z tym Londyn postanowił poszukać nowych źródeł błękitnego paliwa. I tu z pomocą przyszedł Władimir Putin i nowo otwarta syberyjska inwestycja Jamał LNG.

Przez cały okres budowy pomysł stworzenia fabryki LNG na syberyjskim Jamale był jednym z głównych celów amerykańskich sankcji nałożonych na Rosję po aneksji części Ukrainy oraz Krymu. Mimo wszystkich problemów jakie inwestorzy mogli napotkać, zakład został pomyślnie uruchomiony w grudniu ubiegłego roku. Zostało to w Rosji jednogłośnie okrzyknięte niemalże osobistym zwycięstwem prezydenta Władimira Putina, który w towarzystwie saudyjskiego ministra energetyki Khalida al-Falikha nadzorował otwarcie kombinatu.

Od początku 2018 roku do Wielkiej Brytanii przypłynęły trzy z sześciu zakontraktowanych przesyłek jamalskiego LNG. Pierwsza dostawa skroplonego gazu miała miejsce pod koniec grudnia, po tym, jak biegnący z Morza Północnego system rurociągów Forties został zamknięty z powodu awarii technicznej. Ostatnia partia skroplonego gazu miała dotrzeć na Wyspy Brytyjskie w pierwszej połowie marca. Odpowiedzialny za jej transport był duński Shell, który odebrał ładunek LNG z rosyjskiego lodołamacza i własnym wyczarterowanym statkiem w dniu 6 marca dostarczył przesyłkę do terminalu LNG w Milford Haven. Tam płynny gaz został zregazyfikowany i wtłoczony do brytyjskiego system.

Sprawa Skripala 

Nim jednak doszło do rozładowania trzeciej partii syberyjskiego surowca 4 marca świat obiegła informacja o zamachu na życie byłego podwójnego agenta Siergieja Skripala i jego córki Julii. Trwającego od kilku tygodni dochodzenie wiąże ten atak z rosyjskimi służbami specjalnymi. Użyto do niego broni chemicznej typu „nowiczok”, która w przeszłości była produkowana i używana przez Rosję. Ta jednak stanowczo odcina się od jakichkolwiek powiązań ze sprawą Skripala, co tylko podgrzało napiętą atmosferę jaka zapanowała na początku marca na linii Londyn-Moskwa. W dniu 14 marca Theresa May zapowiedziała wydalenie z Wielkiej Brytanii 23 rosyjskich dyplomatów zidentyfikowanych jako oficerów wywiadu, a także zawieszenie stosunków dyplomatycznych na wysokim szczeblu i bojkot piłkarskiego mundialu w Rosji przez brytyjskich ministrów i rodzinę królewską. Dodatkowo brytyjska premier poinformowała posłów zaniepokojonych sytuacją w sektorze energetycznym kraju, że rząd Jej Królewskiej Mości znając stan zapasów gazu, realnie szuka innych krajów, z których mógłby go pozyskać. Na odpowiedź z Moskwy nie trzeba było długo czekać i 17 marca MSZ Federacji Rosyjskiej wydał oświadczenie, w którym poinformowano o planowanym „wyrzuceniu w ciągu tygodnia” 23 brytyjskich dyplomatów.

Atak na byłego rosyjsko-brytyjskiego agenta wywiadu potępiły również inne kraje, w tym Polska i Niemcy, czy Stany Zjednoczone, a UE planuje wycofanie z Moskwy swojego ambasadora. Te działania mają charakter czysto dyplomatyczny, nie idą za nimi żadne działania mogące w znaczący sposób spowodować zawirowania w europejskim sektorze gazowym. Świadczy o tym choćby robocze spotkanie jakie odbyło się 19 marca w Petersburgu między prezesami Gazpromu Aleksjejem Millerem, a członkiem Komitetu Wykonawczego Shell Maartenem Wetselaarem. Jak donosi rosyjski portal neftegaz.ru jednym z tematów poruszanych podczas spotkania była kwestia rozwoju wspólnych projektów LNG. Za rozmowami nadal nie poszły żadne konkrety.

Zależność od importu energii

Na początku obecnej dekady zależność Wielkiej Brytanii od importu energii wykazywała tendencję wzrostową. Jednak w drugiej jej połowie zacząć spadać, co może być związane z aktywnym rozwojem brytyjskiej energetyki wiatrowej. W szczytowym roku 2013 import netto wyniósł 48 procent , ale już w 2016 roku spadł do poziomu 36 procent. Wielka Brytania jest drugim po Niemczech największym konsumentem gazu w Europie, w której według analityków Wood Mackenzie aż 37 procent zapotrzebowania na ten surowiec w 2017 roku było zaspokajane rosyjskim gazem. Z powodu tak dużego udziału rosyjskiego surowca w europejskim rynku bardzo trudno jest realnie określić skąd pochodzi błękitne paliwo tłoczone rurociągami z Belgii, czy Holandii. Alternatywą dla zakupów na kontynencie, zwłaszcza w sezonie zimowym, kiedy spada wydobycie na Morzu Północnym, może stać się zwiększenie importu LNG z takich kierunków jak Malezja, Australia i oczywiście Katar. Obecnie już jedna czwarta gazu ziemnego wysyłanego do Wielkiej Brytanii jest w stanie ciekłym.

Stary Kontynent jest uzależniony od energii pochodzących z paliw kopalnych, które mają swoje źródło na rosyjskiej Syberii. Aby się uwolnić od jej energetycznej hegemonii Europa i świat potrzebuje nowej rewolucji przemysłowej na miarę tej jaką w XVIII wieku rozpoczęli Brytyjczycy. Na chwilę obecną mimo rozlicznych prób i wielu działań podjętych zwłaszcza w dziedzinie energetyki odnawialnej nic nie wskazuje na szybki i spektakularny sukces w kwestii magazynowania wytworzonej energii, co Moskwa bezwzględnie to wykorzystuje.

Warto odnotować, że atak na Siergieja Skripala zbiegł się w czasie z wyborami prezydenckimi w Rosji, które zgodnie z przewidywaniami wygrał Władimir Putin. Wzrost poczucie zagrożenia w Europie, negatywne reakcje światowych przywódców, dyplomatyczne pohukiwanie ONZ Kreml najwyraźniej wliczył w koszty powyższej operacji. A być może wręcz je zaplanował. Najważniejsze, że zamierzony skutek został osiągnięty: część elektoratu Putina poczuła się zagrożona, rozbudzono potrzebę przeciwstawienia się oskarżeniom wedle zasady „my kontra reszta świata”. Kraj się zjednoczył, a naród ponownie obdarzył zaufaniem swojego przywódcę, który od tylu lat wodzi za nos cały Zachód i nawet z największymi sankcjami gospodarczymi sobie poradzi, jak pokazuje przykład budowy kombinatu Jamał LNG. W końcu każdy rząd w każdym kraju musi zapewnić swoim obywatelom prąd w gniazdkach, ogrzewanie mieszkań zimą i ciepłą wodę w kranach.