Śniegocki: Europa gotowa na zmiany w polityce węglowej. Czas na Polskę

28 września 2017, 07:30 Energetyka

W swoim raporcie Eurelectric stwierdziła jednoznacznie, że 550g jest szkodliwą regulacją. Stąd taka solidarność wśród europejskich spółek energetycznych – mówi w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl Aleksander Śniegocki, kierownik Projektu Energia i Klimat w ośrodku analitycznym WiseEuropa.

Elektrownia Pątnów Konin 3
Fot. BiznesAlert

– Eurelectric zrzesza duże, istniejące już przedsiębiorstwa. Z raportu tej organizacji wynika, że skoro energetyka konwencjonalna po 2030 roku będzie zanikać, to spółki do tego czasu chciałyby w pełni korzystać ze swoich aktywów węglowych – mówi ekspert. – Głównym tematem debaty nie jest już sens budowania kolejnych bloków węglowych, lecz to, co zrobić z istniejącymi – dodaje.

Spółki energetyczne twierdzą, że limit emisji 550g/kWh przeszkadzać będzie w dalszej transformacji. – Według przedstawicieli Eurelectric elektrownie węglowe powinny pracować jeszcze przez kilkanaście lat, by uniknąć budowy nowych mocy gazowych, które byłyby z kolei niepotrzebne w perspektywie roku 2050. W raporcie bardzo konserwatywnie ujęta została jednak perspektywa rozwoju technologii OZE; w razie wyłączenia elektrowni węglowych z systemu, dodatkową energię miały wytwarzać bloki gazowe – wyjaśnia Śniegocki.

Biorąc pod uwagę istniejący już system handlu emisjami powstaje pytanie o użyteczność normy, która z wątpliwym skutkiem będzie się przyczyniać do ograniczenia zanieczyszczeń. Śniegocki uważa, że trzeba rozróżnić sedno debaty na arenie polskiej i europejskiej. – Na Zachodzie konieczność zmian została już zaakceptowana, a dyskusja dotyczy raczej sposobów jakimi miałyby one przebiegać, czego dowodem jest raport Eurelectric. W Polsce natomiast stawia się na utrzymanie węglowego modelu energetyki, w tym inwestycje w nowe moce, a tego wątku w europejskim raporcie nie widać – zauważa. – Rozmowa o konieczności wprowadzania nowych regulacji może być długa, ale chodzi w niej głównie o to, czy mechanizmy rynkowe same poradzą sobie z problemem, jakim jest zrównoważenie popytu i podaży na rynku energii elektrycznej. Przy tym spółki energetyczne często wskazują, że stawianie na jednotowarowy rynek energii opiera się na nadmiernych oczekiwaniach co do zdolności inwestorów do przewidywania przyszłości oraz dostosowywania się do długookresowych sygnałów cenowych. Jednocześnie jednak w dyskusji o redukcji emisji bronią oni mechanizmu rynkowego w ramach systemu EU ETS, odrzucając potrzebę wprowadzania dodatkowych rozwiązań takich jak limity emisyjności. Widać tu pewną niespójność – uważa Śniegocki.

Zbliża się jednak zima, a z nią powróci temat ciepłownictwa opartego w Polsce na węglu. W kontekście zmiany sposobu zasilania elektrociepłowni mówi się o kogeneracji z gazem. – W polskim ciepłownictwie przejście na gaz wynika nie tylko z polityki klimatycznej, ale też konieczności dostosowania do innych norm środowiskowych, które istotnie zwiększają koszty produkcji ciepła z węgla. Elektrociepłownie gazowe są też o wiele bardziej elastyczne, co daje im przewagę nad węglowymi w systemie z rosnącym udziałem źródeł odnawialnych. W Polsce proces zamiany paliwa w ciepłownictwie będzie przyspieszał. Z naszych analiz wynika, że dla Polski – również z perspektywy bezpieczeństwa energetycznego – korzystne byłoby odejście od dominacji energetyki węglowej w kierunku miksu technologii odnawialnych wspieranych przez moce gazowe, ewentualnie uzupełnianych przez energetykę jądrową. Pozwoli to uniknąć wysokich kosztów zakupu uprawnień do emisji oraz sprowadzania dużej ilości węgla z zagranicy, co będzie nieuchronne w scenariuszu węglowym – mówi ekspert.

Pojawiają się również głosy, że norma 550g przełoży się na ceny energii dla odbiorców końcowych. – Rzeczywiście, początkowo ceny hurtowe by wzrosły, lecz w długiej perspektywie czasowej przyniosłoby to oszczędności dzięki uniknięciu nietrafionych inwestycji w energetykę węglową. Z kolei dalsze inwestycje w węgiel w krótkiej perspektywie wiązałyby się z niższymi nakładami finansowymi, ale powodowałyby eskalację kosztów za kilkanaście lat. – Lepiej zatem zainwestować w niskoemisyjne technologie teraz i korzystać z oszczędności w kolejnych dekadach – wyjaśnia ekspert.

Baranowski: Regulacja 550g nie ma podstaw prawnych i podniesie ceny energii