Sobolewski: Atom to ratunek dla polskiego węgla za 12-14 mld zł od GW

27 września 2017, 17:42 Atom

Podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Energetyki Jądrowej wystąpił dyrektor departamentu energii jądrowej dr Józef Sobolewski. Promował polski projekt jądrowy, jako lepszą alternatywę dla energetyki odnawialnej.

– Unia Europejska mówi o redukcji emisji CO2. Dlaczego zatem narzuca określone rozwiązania, które nie są najlepsze? To jest wewnętrznie sprzeczne. Jeżeli chcemy redukować emisję, to róbmy to w najbardziej efektywny sposób. Taką możliwość daje energetyka jądrowa – powiedział w trakcie spotkania. – Wiatrak nie jest chemicznym źródłem uzyskiwania energii. W rzeczywistości jest to instrument finansowy.

Mówiąc o stanie energetyki jądrowej na świecie dyrektor Sobolewski przypomniał, że na świecie funkcjonuje prawie 450 reaktorów. – Liczba ta stale rośnie. W latach 2015-16 liczba reaktorów zwiększyła się o 11 sztuk. Moce te wykorzystywane są w 95 proc. To jest znacząca ilość. Istnieje dosyć dużo planów budowy nowych bloków. Niestety nie w Europie – powiedział Sobolewski.

Zauważył przy tym, że w odległości 300 km od polskich granic pracują 22 reaktory, sześć jest w budowie, a dziewięć w planach do 2025 roku. Ocenił, że do 2024 roku jedynymi państwami w sąsiedztwie Polski bez energetyki jądrowej pozostaną Niemcy i Litwa.

Przedstawiciel ministerstwa energii zwrócił również uwagę na problemy związane z wdrażaniem programu jądrowego. Przypomniał, że dwa lata trwały konsultacje transgraniczne. Problemem okazało się późne przyjęcie Programu Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ) przez Radę Ministrów (28 stycznia 2014 roku). Zerwany został także kontrakt na prowadzenie badań lokalizacyjnych w 2014 roku z firmą Worley Parsons. – Wbrew gazetowym informacjom PPEJ jest nadal aktywny, nie został przerwany czy wstrzymany – deklarował uczestnik spotkania.

Jego zdaniem jedyne co zostało wstrzymane, to procedura wyboru technologii, bo została przygotowana przy założeniu „oddania inwestorowi całości spraw związanych z budową elektrowni w oparciu o kontrakt różnicowy”. – To zostało wstrzymane, ale cała reszta nie. Trwają m.in. badania geologiczne – powiedział. Rząd chce obecnie samodzielnie sfinansować PPEJ.

Sobolewski rozwinął, że zgodnie z przepisami w rozporządzeniu dotyczącym planu w zeszłym roku Rada Ministrów przyjęła sprawozdanie ministra energii z jego realizacji za lata 2014-2015 i zdecydowała o weryfikacji całości programu do 2017 roku oraz aktualizacji harmonogramu oraz modelu biznesowo-finansowego w 2017 roku. Ma ona zawierać założenie, że program zostanie sfinansowany ze środków krajowych.

– Chodzi o to, aby nie doszło do sytuacji, w której rynki finansowe zdominują finansowanie projektu i stanie się on znów projektem finansowym, a nie energetycznym. Istnieje wiele modelów finansowych. Ministerstwo energii nie podjęło decyzji, który model zostanie wybrany – mówił dr Sobolewski.

Stwierdził również, że resort energii założył, iż finansowanie na co najmniej pierwszy blok albo pierwszą elektrownię jądrową będzie „krajowe”. ,,Chodzi nam o to, żeby tego projektu nie zdominowały rynki finansowe. Żeby nie był to projekt finansowy, tylko energetyczny” – podkreślił. Zaznaczył, że jeszcze nie sprecyzowano, czy chodzić będzie o pierwszy blok, czy o całą pierwszą elektrownię”

– Możliwe jest doprowadzenie do sytuacji, w której inne źródła energii i atom będą konkurowały. To jest najbardziej optymalne rozwiązanie. Da się skonstruować model finansowy takiego przedsięwzięcia tak, aby energia jądrowa była konkurencyjna. Koszty energii mogą być niższe niż w innych źródłach wytwórczych, w tym dla nowych bloków węglowych – dodał.

Tydzień temu minister energii Krzysztof Tchórzewski mówił, że negocjacje dotyczące lokalizacji elektrowni jądrowej ze społecznościami lokalnymi są zaawansowane. Dodał, że pod uwagę brane są dwa miejsca, gdzie mogłaby powstać taka elektrownia.

Mówił też, że odpowiednim do budowy elektrowni jądrowej byłby obszar nadmorski, ze względu na stały dostęp do wody, która potrzebna jest do chłodzenia. Dodał, że od momentu ogłoszenia przetargu budowa elektrowni jądrowej może potrwać 9-10 lat.

Jego zdaniem wykorzystanie energetyki jądrowej przyniosłoby korzyści polityczne, w tym poprawę bezpieczeństwa energetycznego. – To jest tak, jakbyśmy mieli zasób u siebie. Zasoby dla rocznego wykorzystywania energii jądrowej zmieszczą się na połowie boiska piłkarskiego lub siatkarskiego – przekonywał przedstawiciel ministerstwa energii.

Ponadto zaznaczył, że posiadanie elektrowni jądrowej pozwala na budowę pozycji Polski na arenie międzynarodowej poprzez wykorzystanie partnerstwa strategicznego z państwem-dostawcą technologii.Poza tym, według niego, atom pozwala na spełnienie celów ambitnej polityki energetyczno-klimatycznej Unii Europejskiej co przyczyni się do zmniejszenia emisyjności polskiej gospodarki. – Postrzegamy teraz energię jądrowej jako ratunek dla węgla – powiedział dodając jednocześnie, że umieszczenie energetyki jądrowej w Planie Odpowiedzialnego Rozwoju będzie elementem strategicznego rozwoju państwa.

Według niego najważniejszym czynnikiem wspierającym rozwój energetyki jądrowej jest państwo. – Największe niebezpieczeństwo stanowią zmiany prawa, rządów. Najlepszym przykładem są Niemcy, które zainwestowały duże środki w rozwój energetyki jądrowej a teraz się wycofują – powiedział dyrektor departamentu energii jądrowej.

– Nasza energetyka jest dość leciwa, bor ma ponad 30 lat. Musimy liczyć się z tym, że modernizacja pewnych obiektów nie będzie opłacalnym rozwiązaniem. Jeżeli dyrektywa BAT i regulacja BREF będą się kształtować w taki sposób, jak obecnie to do 2030 roku będziemy musieli wycofać z energetyki konwencjonalny ok. 4000 MW zaś do 2035 – ok. 14 000 MW – stwierdził dr Sobolewski. Dodał, że dostosowanie wszystkich bloków energetycznych w Polsce do BAT może kosztować do 2024 roku nawet 110 mld zł.

Mówiąc o kosztach produkcji energii z atomu stwierdził, że zależą one od wyboru dostawcy technologii. Przykładowo, koszty koreańskich bloków APR1400 wynoszą 1,5 mln, a rosyjskich WWER – 4,7 mln euro. Zdaniem dyrektora w Europie istnieją przykłady elektrowni jądrowych mających niskie koszty wytwarzania w starych i nowych blokach. Wymienił w tym kontekście Słowację, gdzie koszt wytworzenia energii z bloków Mohovce 3 i 4 wynosi 35 euro oraz Finlandię, gdzie koszt ten wynosi 19,5 euro.

– Owszem, energetyka węglowa jest tańsza od atomu, ale tylko w przypadku gdy nie liczymy kosztów związanych z emisją CO2 – powiedział dyrektor Sobolewski. Podkreślił jednocześnie, że wiarygodne dane dotyczące kosztów elektrowni jądrowej w polskich warunkach będą znane po przedstawieniu ofert generalnych wykonawców.

– Każda elektrownia jądrowa jest realizowana w innych warunkach rynkowych, regulacyjnych, politycznych, kulturze technicznej. Istotne wpływ na koszty ma także lokalizacja oraz wielkość zamówienia, to znaczy ilość bloków – zaznaczył przedstawiciel resortu energii. – Jesteśmy na etapie modyfikacji prawa atomowego. Budowa elektrowni jądrowej będzie wymagała dalszych modyfikacji, tzn. właściwego rozdziału tego, co należy do inwestora, państwa i regulatora.

Zwrócił również uwagę na problem związany z magazynowaniem odpadów jądrowych. – Mamy tylko jedno składowisko odpadów jądrowych w Różanie, który nam się powoli zapełni. W zależności od stopnia przyrostu odpadów jego zapełnienie nastąpi w 2028-2029 roku.  Dyrektor przypomniał, że to wyzwanie nie tylko dla energetyki jądrowej, ale i innych dziedzin. Zgodnie z przepisami MAEA, ONZ, UE w Polsce musi funkcjonować składowisko, aby możliwe było wykorzystanie izotopów do celów medycznych.

Sobolewski poinformował, że celem rządu w PPEJ jest stopniowy wzrost zaangażowania krajowego przemysłu od 30 proc. wartości całego projektu na pierwszym etapie do 60 proc. docelowo. – Zidentyfikowaliśmy prawie 60 przedsiębiorstw z doświadczeniem w energetyce jądrowej z ostatnich 10 lat. Chodzi o realizację zleceń dla zagranicznych elektrowni jądrowych, ośrodków naukowo-badawczych. Kolejne 25 przedsiębiorstw jest na zaawansowanym etapie przygotowań do współpracy ze światowym przemysłem jądrowym – powiedział. Zauważył że jest jeszcze 220 polskich spółek, które posiada kompetencje, które można wykorzystać przy rozwoju energetyki jądrowej w Polsce.

Według dyrektora koszt elektrowni jądrowej w Polsce może wynieść 12-14 mld złotych za 1 GW przy założeniu, że powstanie obiekt o łącznej mocy 3 GW.

Przedstawiciel Ministerstwa Energii został zapytany również o to, kto dostarczy technologię do polskiej elektrowni jądrowej.

– Nie ma decyzji, kto dostarczy technologię. Chcemy go (dostawcę – przyp. red.) wybrać w konkurencyjnym procesie. Będzie on dwustopniowy. W pierwszym każdy dostawca będzie mógł odpowiedzieć na ok. 50 pytań, które będą analizowane pod względem konkurencyjności. Ale nie będziemy mówić o pieniądzach, a o kosztach wskaźnikowych. Dopiero w drugim etapie przyjdzie czas na konkrety – powiedział dyrektor Sobolewski.

– Obecnie na świecie dominują reaktory PWR, które stanowią 70 proc. wszystkich zainstalowanych reaktorów. Reaktory wrzące stanowią ok. 20 proc. Nasz reaktor będzie wykonany co najmniej w technologii III. Tyle mogę na razie powiedzieć – dodał.

Mówiąc o potencjalnym udziale atomu w polskim miksie energetycznym, stwierdził, że może on wynieść ponad 20 proc.

– Podczas forum w Krynicy minister Tchórzewski mówił, że do 2050 roku udział paliw kopalnych ma spaść do 50 proc. Jeden blok jądrowy stanowiłby 6 proc. naszego zapotrzebowania na moc. Przy jednej elektrowni 4,5 GW będzie to ponad 20 proc. – powiedział dyrektor Departamentu Energii Jądrowej.

Przedstawiciel Ministerstwa Energii został również zapytany o możliwość wykorzystania różnych technologii jądrowych, w tym reaktorów HTR.

– To jest bardzo nowa sprawa. W ubiegłym roku minister powołał zespół ds. HTR w Polsce i po roku pracy został stworzony raport, który będzie opublikowany, a w którym rekomendował on wdrożenie tej technologii w Polsce. Jako najbardziej optymalną wskazał HTGR. Ma ona służyć do produkcji ciepła, a nie energii – powiedział Sobolewski.

Wskazał przy tym, że potrzeby ciepłownicze polskiego przemysłu są dość duże.

– Głównie używamy węgla i gazu. W większości gaz ten jest importowany. Nawet jeżeli otworzymy w pełni gazoport i powstanie Brama Północna, to i tak będziemy potrzebowali gazu ze Wschodu, ponieważ zapotrzebowanie na niego w Polsce rośnie – poinformował.

Z kolei zdaniem przewodniczącego  Parlamentarnego Zespołu ds. Energetyki Jądrowej, posła Jana Klawitera rząd chce zatrzymać zasadniczy udział węgla w energetyce.

– Pojawiła się propozycja w postaci atomu, w związku z tym musi powstawać i zasób możliwości wykorzystniaz energii jądrowej, która jest bezemisyjna. Jako dobry gospodarz jesteśmy skazani na rozwój energetyki jądrowej – mówił poseł Klawiter.

Jego zdaniem spalanie węgla w celu wytwarzania energii to przejaw czystego marnotrawstwa.

– Węgiel jest potrzebny do produkcji tworzyw sztucznych. Nie powinniśmy drenować naszych zasobów. Nasze dzieci i wnuki muszą coś mieć – powiedział przewodniczący Zespołu.

BiznesAlert.pl/Polska Agencja Prasowa

AKTUALIZACJA: 27.09.2017 r. godz. 20:19