Socjalizacja kosztów gazoportu. Litewski gigant nie chce. Jak będzie w Polsce?

12 października 2017, 07:15 Alert

Litewska Achema nie chce dopłacać do terminalu LNG w Kłajpedzie. To kolejna odsłona odwiecznego sporu o to, czy bezpieczeństwo energetyczne musi kosztować. Nie został on rozstrzygnięty także w Polsce.

FSRU w Kłajpedzie. fot. kn.lt
FSRU w Kłajpedzie. fot. kn.lt

Interesy państwa a interesy przedsiębiorców

Litwa zamierza urentownić pływający obiekt do magazynowania i regazyfikacji (FSRU), czyli niestacjonarny terminal LNG, poprzez obciążenie konsumentów gazu dodatkową opłatą. Możliwość wprowadzenia takiego rozwiązania bada Komisja Europejska na gruncie prawa o pomocy publicznej. Rozstrzygnięcie w tej sprawie może mieć znaczenie dla Polski, która również rozważa podobny pomysł zwany „socjalizacją kosztów gazoportu”.

Achema to największy producent nawozów na Litwie, a zatem odpowiednik polskiej Grupy Azoty. Zatrudnia 4500 osób i produkuje nawozy z wykorzystaniem gazu ziemnego, zużywając połowę surowca do dyspozycji na Litwie.

Przed uruchomieniem FSRU strona litewska była w stu procentach zależna od dostaw z Gazpromu. W 2014 roku oddała do użytku obiekt w Kłajpedzie, co według deklaracji rządu dało w negocjacjach cenowych z Rosjanami rabat powyżej 20 procent. Nie obyło się jednak bez kosztów, bo ustawa o terminalu LNG z 2012 roku obłożyła użytkowników gazu dodatkową opłatą na sfinansowanie FSRU.

W okresie 2013-2015, kiedy Achema nie korzystała z dostaw LNG z Kłajpedy, ona także została obciążona dopłatą i zapłaciła 73 mln euro z 187 mln przekazanych przez wszystkie firmy, czyli 39 procent. Środki trafiły na konto Klaipedos Nafta, operatora FSRU. W rozmowie z Politico.eu Ramunas Miliauskas, dyrektor Achemy, skarży się na niesprawiedliwość takiego rozwiązania i namawia Komisję do jego odrzucenia.

Wskazuje, że 2015 roku prawo zostało zmienione tak, aby pokrywać koszty importera Litgas. Sprawia, że jakakolwiek nadwyżka ceny dostaw LNG od Statoila powyżej poziomu rynkowego jest pokrywana przez odbiorców. Ta zmiana nie była notyfikowana w Brukseli. Miliauskas przypomina, że była alternatywa, czyli terminal Achemy proponowany w 2008 i 2012 roku. Została ona jednak odrzucona, pomimo analiz wskazujących, że dałaby obniżkę cen na Litwie o 3,5-7 procent. Wilno wolało powierzyć projekt państwowemu Klaipedos Nafta.

Coś za coś

Zdaniem prezesa Achemy FSRu w Kłajpedzie działa nieefektywnie przez za dużą przepustowość (4 mld m sześc. rocznie przy rocznym zapotrzebowaniu państw bałtyckich na poziomie 3,2 mld m sześc.). Nadwyżki z Litwy trafiają do pozostałych krajów bałtyckich po cenie rynkowej. Według Miliauskasa rząd litewski zawyżył statystyki, by maksymalnie podnieść przepustowość FSRU, którą musiała zatwierdzić Komisja w celu udzielenia dofinansowania. Achema zamierza i to zaskarżyć w Brukseli.

Tymczasem Litwa nadaje terminalowi regionalny charakter i chce go urentownić nie tylko przez sprzedaż na Łotwie i w Estonii, ale także poprzez rozwój dostaw gazu skroplonego małej skali na całym Morzu Bałtyckim. Achema nie bierze pod uwagę tych planów, skupiając się na własnych.

Chemiczny gigant przekonuje, że konieczność dofinansowania terminalu LNG na Litwie obniża jej konkurencyjność na rynkach Europy Zachodniej. Ponad 75 procent produkcji firmy trafia na eksport. Firma przypomina, że FSRU jest wydzierżawione od norweskiego Hoegh LNG na 10 lat do 2024 roku, ale Klaipedos Nafta ma za zadanie pozostać jego operatorem przez 55 lat.

Europejski Trybunał Sprawiedliwości do 19 października tego roku ma rozpatrzyć skargę Achemy na dopuszczenie przez Komisję pomocy publicznej poprzez socjalizację kosztów litewskiego terminalu. Miliauskas nie odnosi się do sztandarowego argumentu Wilna, które przekonuje, że warto inwestować w FSRU, bo inwestycja zwraca się w niższych cenach gazu od głównego dostawcy, czyli rosyjskiego Gazpromu i zapewnia bezpieczeństwo dostaw na wypadek problemów z importem z Rosji, możliwym w obliczu rosnącego napięcia w jej relacjach z Zachodem.

Wnioski dla Polski

Tymczasem rozmowy o socjalizacji kosztów polskiego terminalu LNG odbywają się z dala od światła fleszy. Polacy chcą uzyskać zgodę Komisji Europejskiej na podobne rozwiązanie, którego nie krytykuje państwowa Grupa Azoty. Wyzwaniem może być postawa prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, który w 2015 roku krytykował to rozwiązanie. Jednak w owym czasie Gaz-System sygnalizował, że optymalnie byłoby wprowadzić to rozwiązanie w 2017 roku. Nadal do tego nie doszło.

Politico/Wojciech Jakóbik

Komisja utrudnia rozmowy o socjalizacji kosztów polskiego gazoportu