Spór o Nord Stream 2 nabiera rumieńców

21 stycznia 2016, 09:30 Alert

(Kommiersant/Interfax/Financial Times/Wojciech Jakóbik)

Budowa Nord Stream 2 zniszczy ukraiński szlak dostaw rosyjskiego gazu do Europy – ostrzega prezes ukraińskiego Naftogazu Andrij Kobolew. Ukraińcy chcą wykorzystać pomoc USA do blokowania projektu. Jego zwolennicy szukają kontrargumentów.

Napisał na Twitterze, że realizacja rosyjskiego projektu wspieranego przez europejskie spółki doprowadzi do zatrzymania dostaw przez Ukrainę.

– Jeśli Nord Stream 2 zostanie zbudowany, ukraiński szlak przestanie istnieć. Unia Europejska poświęci istniejącą infrastrukturę przesyłową o przepustowości 151 mld m3 na korzyść nowej, o przepustowości 55 mld m3, która ma w założeniu „pokryć przyszłe zapotrzebowanie” – ocenił Kobolew.

Ukrainiec mówi o konsekwencjach politycznych i rynkowych projektu. W opinii jego przeciwników Nord Stream 2 doprowadzi do zmniejszenia roli tranzytowej Ukrainy, pozbawienia jej zysków z tranzytu, oraz wzmocnienia roli Gazpromu na rynku Europy Środkowo-Wschodniej, co zablokuje rozwój rynku.

Zdaniem prezesa austriackiego OMV Reinhard Seele, które wchodzi w skład konsorcjum Nord Stream 2, projekt potrzebuje wsparcia Europy. – Potrzebujemy szerszego poparcia w Unii Europejskiej dla tego projektu. Dlatego musimy przekonać Komisję Europejską, że projekt jest w jej interesie – powiedział dziennikarzom.

Jego zdaniem projekt będzie w pełni zgodny z trzecim pakietem energetycznym. – Mówię tylko, że widzę i słyszę, iż wokół projektu jest wiele nieporozumień na temat jego prawdziwej natury – dodał Austriak.

Według zwolenników Nord Stream 2 może być źródłem nowego wolumenu taniego gazu z Rosji, w sytuacji gdy wyczerpią się złoża europejskie, na czele z holenderskim Groningen, gdzie już dochodzi do ograniczeń wydobycia ze względu na obawy o trzęsienia ziemi. Nie zwracają jednak uwagi na fakt, że po agresji rosyjskiej na Ukrainie kraje europejskie zdeklarowały się, że zmniejszą zależność od głównych dostawców gazu i postawią na dywersyfikację. Takie zapisy można znaleźć w Strategii Bezpieczeństwa Energetycznego Unii Europejskiej i koncepcji Unii Energetycznej. Z tego względu w lutym Komisja Europejska ma przedstawić plan rozwoju sektora LNG. Jednym ze źródeł gazu mogłyby zostać Stany Zjednoczone.

Ukraina szuka pomocy w USA

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko poruszył temat projektu Nord Stream 2 w rozmowie z wiceprezydentem USA Joe Bidenem. Okazją było Forum Ekonomiczne w Davos.

Po spotkaniu Poroszenko przekonywał, że Kijów i Waszyngton mają zamiar zablokować realizację projektu Nord Stream 2. Zakłada on budowę trzeciej i czwartej nitki bałtyckiej magistrali z Rosji do Niemiec.

– Jasno oceniliśmy, że Nord Stream 2 jest projektem czysto politycznym, wymierzonym w Ukrainę i znaczną liczbę krajów Unii Europejskiej i musimy działać skutecznie, by go zatrzymać – powiedział ukraiński przywódca na spotkaniu z dziennikarzami.

Po rozbudowie gazociąg Nord Stream ma zwiększyć przepustowość z 55 do 110 mld m3 i potencjalnie może pozwolić na porzucenie przez Rosjan tranzytu gazu przez Ukrainę. Koszt projektu jest szacowany na 10 mld euro. Inwestują w niego Gazprom (50 procent akcji) oraz BASF, E.on, Shell, OMV, Engie (po 10 procent akcji). Rosjanie szukają wykonawcy, wśród których wymieniane są francuski Technip, włoski Saipem, szwajcarski Allseas i holenderski Royal IHC.

Poroszenko i Biden rozmawiali przez cztery godziny. Omówili stan reform na Ukrainie i proces pokojowy w Donbasie.

Polacy biorą udział w sporze

27 listopada 2015 r. minister Krzysztof Tchórzewski wraz z ministrami do spraw energii z Rumunii, Węgier, Słowacji, Litwy, Łotwy, Estonii wystosowali list do wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej M. Sefcovica. Poinformowali w nim o spodziewanych negatywnych skutkach budowy gazociągu Nord Stream 2 dla bezpieczeństwa energetycznego i sytuacji politycznej w Unii Europejskiej oraz państwach regionu Europy Środkowej.

Ministrowie podkreślili, iż są zaniepokojeni geopolitycznymi konsekwencjami ewentualnej realizacji tego projektu oraz zagrożeniami, jakie może on spowodować dla stabilności dostaw gazociągami Jamał i Braterstwo do państw naszego regionu. Ministrowie zwrócili także uwagę na niekorzystne konsekwencje budowy Nord Stream 2 dla Ukrainy, podkreślając sprzeczność tego projektu z podstawowymi założeniami unijnej polityki energetycznej, w tym w szczególności z filarami Unii Energetycznej. W liście wyrażono oczekiwanie, iż Nord Stream 2 objęty będzie wszystkimi przepisami III pakietu liberalizującego rynek gazu oraz, że będzie wobec niego stosowana zasada dostępu stron trzecich.

Uznając, iż budowa Nord Stream 2 może zagrozić spójności Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa Unii Europejskiej Ministrowie wspólnie zaapelowali o rzeczową dyskusję odnośnie tego projektu na Radzie Europejskiej w grudniu 2015 r. Wyrazili także oczekiwanie, iż Unia Europejska będzie mówiła w tej sprawie jednym głosem.

Wiele zależy od decyzji Komisji Europejskiej, która ma w lutym przedstawić plan rozwoju sektora LNG w celu zdywersyfikowania źródeł dostaw i zmniejszenia zależności od głównego dostawcy, czyli Rosji.

Także w lutym może odbyć się kolejne spotkanie przedstawicieli Gazpromu z Komisją Europejską w sprawie śledztwa antymonopolowego, które Bruksela prowadzi przeciwko tej firmie. – Przed chińskim nowym rokiem nie będziemy mieli czasu – deklaruje Aleksander Miedwiediew. – Komisja Europejska potrzebuje czasu na analizę tego, co jej zaprezentowaliśmy. Nie będzie spotkania wcześniej, niż w drugiej połowie lutego – ocenia Rosjanin. Przyznał, że Gazprom przedstawił Komisji nową propozycję ugody.

Dnia 22 kwietnia KE przekazała Gazpromowi listę zastrzeżeń z zarzutami nadużywania pozycji monopolisty na rynku Europy Środkowo-Wschodniej przez tę firmę. Rosjanie przekazali swoją odpowiedź na te zarzuty, a Komisja zapowiedziała odniesienie się do nich. Komisja uważa, że Gazprom nadużywał pozycji i stosował niewłaściwe praktyki na rynkach krajów bałtyckich, Grupy Wyszehradzkiej, w tym Polski, a także w Bułgarii.

Prezydent Andrzej Duda i szef Rady Europejskiej Donald Tusk w poniedziałek 18 stycznia spotkali się w Brukseli, by najpierw w cztery oczy, a potem w szerszym gronie omówić sprawy europejskie, m.in. kryzys migracyjny, Brexit i politykę energetyczną, w tym sprawę Nord Stream 2.

Zdaniem polskiego prezydenta gazociąg Nord Stream 2 nie jest inwestycją uzasadniona ekonomicznie. Jest ona szkodliwa i ma charakter polityczny.

Dodał także, że Polska nie popiera projektu gdyż ,,podważa bezpieczeństwo nasze, Ukrainy i innych państw naszego regionu” – powiedział Duda, wyrażając nadzieje, że solidarność europejska zwycięży nad partykularnym interesem kilku państw.

Po stanowczej wypowiedzi prezydenta RP w sprawie Nord Stream 2, rosyjskie media propagandowe atakują polskie stanowisko.

– Polska przyjmuje pozycję psa ogrodnika. W swoim czasie zakładano, że to właśnie polska trasa Jamał-Europa będzie rozwijana bardziej intensywnie tzn. że po budowie pierwszej nitki powstanie druga, ale do tego nie doszło, także z powodu niekonstruktywnego stanowiska, upolitycznienia tej kwestii przez Warszawę. Po tym zrealizowano Nord Stream – powiedział w wywiadzie dla propagandowego radia Sputnik zastępca dyrektora generalnego Państwowego Funduszu Bezpieczeństwa Energetycznego Aleksiej Griwacz.

W rzeczywistości Polacy wykluczyli udział w jakimkolwiek nowym gazociągu rosyjskim do Europy, ze względu na to, że z polskiego punktu widzenia wzmocniłby on pozycję Gazpromu na kontynencie.

Griwacz zauważa, że w projekcie Gazprom będzie miał 50 procent udziałów a niemieckie spółki BASF i E.On, francuskie Engie, austriacki OMV i brytyjsko-holenderski Shell po 10 procent udziałów.

– Polska nazywa projekt nieefektywnym ekonomicznie. Jeżeli przyjmiemy, że ta teza jest prawidłowa to oznacza to, że pięć największych, europejskich spółek energetycznych i Gazprom niczego nie rozumieją w bezpieczeństwie energetycznym i zamierzają utopić dziesiątki miliardów euro, nie zamierzając niczego na tym zarobić – drwi Griwacz.

Jego zdaniem czego by nie mówili przeciwnicy, to dostarczany gazociągami rosyjski gaz jest dla Europy korzystny.

– Pewne źródło dostaw bez jakichkolwiek problemów tranzytowych, do których w ciągu ostatnich 25 lat przywykliśmy, jest niewątpliwie konieczny dla Europy, w tym także dla Niemiec, które staną się największym centrum dystrybucji gazu. Oczywiście wywołuje to u innych państw reakcję alergiczną. Mimo to projekt odpowiada zarówno interesom ekonomicznym spółek, jak interesom bezpieczeństwa energetycznego Europy – podsumował Griwacz.

Nie wiadomo jak zwiększenie tranzytu rosyjskiego gazu przez Polskę wpłynęłoby na gazoport i plany importu z nowych źródeł – USA i Norwegii. Poparcie dla Nord Stream 2 przebiegającego przez terytorium Polski mogłoby zostać odebrane niekorzystnie u sąsiadów wspierających dotąd Polskę w zabiegach na rzecz zablokowania projektu.