Spychalski: Celem ustawy o OZE jest urentowienie inwestycji węglowych

29 listopada 2013, 08:53 Energetyka

KOMENTARZ

Michał Spychalski

Członek Zarządu Instytutu Jagiellońskiego

Kończące się dzisiaj konsultacje społeczne opracowanej w Ministerstwie Gospodarki, czwartej już wersji projektu ustawy mającej w końcu, po nieudanej próbie z „małym trójpakiem”, implementować dyrektywę nr2009/28/WE i wprowadzić nowy system wsparcia dla OZE, nie dają niezależnym inwestorom powodów do optymizmu.

Pomijając kwestię jakości techniki legislacyjnej konsultowanego projektu w oczy rzuca sięsymptomatyczne ograniczenie przepisów pozwalających na pozyskanie finansowania i realizację projektów w toku, do tych polegających na modernizacji istniejących już instalacji węglowych w celu przystosowania ich do tzw. dedykowanego współspalania (z min. 20% udziałem biomasy). Według przyjętych założeń obecny system wsparcia zielonymi certyfikatami obejmować ma wyłącznie te z nich, które zdążą wyprodukować energię przed planowanym na 1 stycznia 2015r. wejściem w życie ustawy lub też instalacje zmodernizowane po tej dacie z zastrzeżeniem, że na system aukcyjny przejdą instalacje dedykowanego współspalania. W przypadku spóźnienia, inwestorzy innych technologii typu ”green field” nie będąmogli liczyć na żadną formę wsparcia aż do momentu rozpisania pierwszej aukcji, w której, konkurując z projektami znajdującymi się na etapie teczki z dokumentacją, pokerową zagrywką, wchodząc w ciemno, zgarną cała pulę. Jeśli się jednak nie uda, pójdą z torbami. Niestety inwestycje w energetyce to nie kasyno i nie pozostaje nic jak postawić sprawę jasno – jeśli Ministerstwo jak najszybciej nie przedstawi rozwiązań gwarantujących płynność procesu inwestycyjnego projekt ustawy w zaprezentowanej formie doprowadzi do zamrożenia rynku nowych inwestycji OZE na kolejne co najmniej dwa lata. Tak rażąca dyskryminacja technologii innych niż współspalanie stawia również w wątpliwość zgodność proponowanej legislacji z prawem UE.

Ktoś mógły powiedzieć trudno – poczekamy, zmarnowaliśmy już tyle czasu, zmarnujemy więcej. Okazuje się jednak, że właściciele działających już dzisiaj instalacji również nie mogą spać spokojnie. Podczas gdy te części ustawy, które uchylają stanowiące podstawę prawną dla funkcjonującego systemu wsparcia odpowiednie artykuły Prawa energetycznego, mają wejść w życie 30 dni po uchwaleniu nowego prawa, to dla wejścia w życie kluczowego, wprowadzającego nowy system wsparcia rozdziału 4 ustawy, potrzebne będzie uprzednie zielone światło Dyrekcji ds. Konkurencji Komisji Europejskiej. Biorąc pod uwagę, że rozdział ten kopiuje zapisy „małego trójpaku” wprowadzające ulgi dla odbiorców przemysłowych w obowiązku zakupu zielonych certyfikatów trudno się spodziewać w tej materii rychłej decyzji pozytywnej.Komisarz ds. energetyki Gunther Oettinger  już wielokrotnie sygnalizował, że setki niemieckich firm mogą wpaść w tarapaty, jeśli Niemcy nie zrewidują swojego systemu ulg dla przemysłu w dopłatach do OZE. Polski sektor OZE czeka więc ponura wizja wyjątkowo długiego przednówka od momentu wejścia w życie ustawy, do bliżej nieokreślonego momentu wejścia w życie nowego systemy wsparcia, kiedy to będą musieli przetrwać na rynkowych cenach czarnej energii.

Należy mieć oczywiście nadzieję, że wyżej wymienione oczywiste niedoróbkizostaną naprawione w toku prac rządowych i parlamentarnych, a zasada ochrony interesów w toku zachowana nie tylko w stosunku do technologii współspalania. Można jednak również oczekiwać, że Ustawodawca będzie obstawał przy pewnychrozwiązaniach szczegółowych, które pozwolą poprowadzić rynek w „jedynym słusznym kierunku”. W tym kontekście szczególną uwagę zwraca ograniczenie wsparcia w systemie aukcyjnym dla instalacji zasilanych wyłącznie biomasą do tych o mocy nie większej niż 50 MW. W przypadku dedykowanego współspalania limit taki nie zostanie wprowadzony. Rozwiązanie to wydaje się zrozumiałe, biorąc pod uwagę gigantyczne zapotrzebowaniena biomasę ze strony takich projektów jak Opole, Jaworzno, czy Elektrownia Północ, w przypadku wykorzystania budowanych kotłów do produkcji OZE. Warto również podkreślić brak w projekcie, wprowadzonej dla innych technologii, ceny maksymalnej dla „zielonej” energii pochodzącej z instalacji współspalania o mocy powyżej 50 MW. Jeślidodać do tego zapisy dotyczące źródeł o efektywności poniżej 3500 MWh rocznie, dające możliwości eliminacji z aukcjiprojektów wiatrowych jako realnej konkurencji cenowej, rysuje się nam całkiem zgrabny mechanizm wsparcia inwestycji w energetykę węglową. Najwyraźniej polski węgiel jest nie tylko „polski”, ale i „odnawialny”.