Starkowski: Bezpieczeństwo na Welconomy. Jest wiele do zrobienia w zbrojeniówce

16 marca 2017, 07:30 Bezpieczeństwo

W Toruniu odbyło się Welconomy Forum 2017. Hasło przewodnie brzmiało: Integracja i współpraca. Gospodarka – nauka – innowacyjność. W czasie jednego z paneli dyskutowano, czy modernizacja polskiej armii może pobudzać polską gospodarkę – pisze Mieczysław Starkowski, redaktor BiznesAlert.pl.

XXIV edycja Welconomy Forum
XXIV edycja Welconomy Forum

Czy wojskowe zamówienia pobudzają polski przemysł zbrojeniowy?, pytał Paweł Poncyliusz, moderator, sekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki w latach 2006-2007. I odpowiedział: z pewnością w niewystarczającym stopniu, bo nie wiadomo dokładnie, czego potrzebuje polska armia. Niewątpliwie – sprzętu niezawodnego, nowoczesnego, z odpowiednim serwisem. Ale nie znamy szczegółów, bo dzisiaj panują specyficzne relacje rząd-przemysł zbrojeniowy. W uprzywilejowanej sytuacji jest Polska Grupa Zbrojeniowa. A co z firmami prywatnymi? Co z zagranicznymi?

Krzysztof Kwiatkowski, prezes Najwyższej Izby Kontroli przypomniał, że w tym roku Ministerstwo Obrony Narodowej ma budżet w wysokości 37 miliardów złotych. W tym 10 mld zł na sprzęt. Ale jego zdaniem niepokoi sposób wykorzystywania tych środków. Nie jest on racjonalny. Niepokoją między innymi zaliczki. Zwłaszcza że narasta kwota tak zwanych zaliczek nierozliczonych. W ubiegłym roku było to już 8,5 mld zł. Oznacza to obieg pieniędzy niemający pokrycia w faktycznej produkcji. Spada wartość realnych dostaw sprzętu. Jeżeli chodzi o PGZ, miejmy nadzieję, że tym razem uda się stworzyć przedsiębiorstwo na miarę naszych potrzeb. Wszelkie działania muszą być jednak przemyślane i konsekwentnie wcielane w życie. Bo wcześniejsze próby były niestety chybione.

Jak stwierdził Rafał Baniak, wiceprezydent wykonawczy Pracodawców RP, sam pomysł z koncernem jest dobry. Na świecie tworzone są potężne grupy wielozakładowe. Ale w PGZ ciągle odbywa się porządkowanie. Trwa to zdecydowanie zbyt długo.

Koncerny za Zachodzie składa się z klocków biznesowych, podkreślił Paweł Poncyliusz. Tworzy się je stosownie do potrzeb wojska, a nie – decyzjami politycznymi. Na tym polega nasz błąd.

Czasem sprzęt przeszkadza, a nie pomaga żołnierzom, zwrócił uwagę Paweł Szramka, poseł na Sejm, członek komisji obrony narodowej, były żołnierz. U nas często zmieniają się koncepcje, dlatego przedsiębiorcy są zdezorientowani. Polski przemysł zbrojeniowy prawie nie eksportuje, bo nie ma stworzonych możliwości. Na świecie nie kupuje się niesprawdzonych obcych rozwiązań. Żeby mogły być one sprzedawane za granicę, najpierw muszą być wykorzystywane przez polską armię.

Według źródeł amerykańskich, połowa łapówek w całej gospodarce przypada na przemysł zbrojeniowy, przypomniał doktor Michał Szewczyk z Wyższej Szkoły Bankowej. Natomiast korzyści można mieć, jeżeli wszystkie procesy przebiegają prawidłowo. Dlatego konieczne jest prowadzenie przejrzystych przetargów. Tymczasem ostatnio wiele mówi się u nas o tak zwanej pilnej potrzebie operacyjnej. Michał Szewczyk nie dostrzega wystarczających uwarunkowań z punktu widzenia prawa.

Czy zamówienie śmigłowca wpłynie na kondycję przedsiębiorstwa i całego regionu? – pytał Krzysztof Krystowski, dyrektor zarządzający WSK PZL Świdnik, obecnie w grupie Leonardo Helicopters. To jest kluczowe zagadnienie. Przemysł zbrojeniowy jest bowiem tak samo ważny dla obronności państwa jak armia. Silny przemysł zbrojeniowy jest gwarantem bezpieczeństwa państwa. Liczby mówią same za siebie: 99 procent śmigłowców wykorzystywanych przez armię francuską zostało wyprodukowanych we Francji, przez włoską – 97 proc. we Włoszech, przez brytyjską – 95 proc. w Wielkiej Brytanii. Czyli bierze się pod uwagę klucz narodowy, a nie tylko parametry użytkowe. Chodzi przede wszystkim o tworzenie miejsc pracy, ale także przepływ technologii. Chociaż z tym róźnie bywa. W niektórych państwach nie pozwala się na swobodny  przepływ technologii, nie dopuszcza się do nich nawet najbardziej zaufanych sojuszników. Ale nie powinniśmy na siłę faworyzować PGZ. Najważniejsza jest efektywność przedsiębiorstw, wartość dodana, użyteczność produktów dla armii.

Polską specjalnością może być elektronika dla wojska, stwierdził Dariusz Koenig, prezes firmy KenBIT. Zwłaszcza że mamy już pewne osiągnięcia. Systemy łączności w polskim wojsku zostały wprowadzone przez polskie firmy. Można wręcz powiedzieć, że to jest nasz system narodowy. Ale firmy prywatne mają za mało pieniędzy na badania. Konieczne jest wsparcie ze strony państwa, między innymi Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Chociaż i te środki były do tej pory dalece niewystarczające. Tymczasem zachodnia konkurencja próbuje nas rozgrywać, często skutecznie. A przecież mamy kompetencje. Musimy tylko nauczyć się integrować naszą produkcję z tym, czego nam brakuje, a więc kupujemy za granicą.

Janusz Tomaszewski, wiceprezes Rady Ministrów w latach 1997-1999 ponownie zwrócił uwagę na rolę PGZ. Jego zdaniem utworzenie koncernu było jak najbardziej słuszne. Ale stuktura grupy jest bardzo skomplikowana, nieprzejrzysta. Zaś umiejscowienie w Ministerstwie Obrony Narodowej – zdecydowanie błędne. Oznacza nieuczciwą konkurencję, bo w takim układzie prywatne przedsiębiorstwa nie mają szans.

Dyskusja pozostawiła u słuchaczy pewien niedosyt. Jej uczestnicy skupili się bowiem przede wszystkim na krytyce obecnego stanu rzeczy. Nie odpowiadali bezpośrednio na pytanie postawione przez organizatorów. Na prośbę przedstawiciela portalu BiznesAlert.pl Paweł Poncyliusz przyznał, że z pewnością teza jest słuszna. Modernizacja polskiej armii może wpłynąć na pobudzenie polskiej gospodarki. W jakimś stopniu to się już dzieje. Ale jest jeszcze wiele do zrobienia. Z czym oczywiście nie sposób się nie zgodzić.