Stolarz: Czy jeszcze Polskie Inwestycje Rozwojowe ?

8 czerwca 2015, 14:40 Energetyka

KOMENTARZ

Adam Stolarz

doradca gospodarczy, 

były dyrektor banku DnB i b. wiceprezes ARP

Z wielkim zdziwieniem przyjąłem informacje o podpisaniu przez Polskie Inwestycje Rozwojowe S.A  i EDF Polska porozumienia w sprawie finansowania budowy nowej elektrociepłowni gazowej w Toruniu. Koszt planowanej inwestycji to ok. 550 mln zł, z czego 275 mln zł pokryje PIR.

Polskie Inwestycje Rozwojowe powołano jako ramię inwestycyjne projektu Inwestycje Polskie prowadzonego przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Jej celem jest dostarczanie projektom istotnym z punktu widzenia polskiej gospodarki części kapitału umożliwiając uzupełnienie – zgodnie z regułami project finance –  reszty finansowania ze źródeł komercyjnych charakteryzujących się wyższą awersją na ryzyko. Projekty mają dotyczyć obszarów takich jak: energetyka, infrastruktura, partnerstwo publiczno-prywatne. Istotne jest by miały określoną ścieżkę wyjścia dla PIR i generowały w sposób trwały miejsca pracy.

EDF Polska jest spółką zależną od francuskiej grupy Électricité de France, należącej w 70% do Państwa. Spółka jest obecna w Polsce nie tylko w Toruniu (gdzie w EDF Toruń  ma ponad 92% ) ale również m.in. w EC Wybrzeże, Elektrowni Rybnik, EC Kraków, EC Zielona Góra.

Inwestowanie przez PIR w projekt realizowany przez zagraniczną firmę ( nie istotne że jest to robione poprzez jej polskie spółki)  to po pierwsze jest stworzenie szkodliwego precedensu, który  może zmotywować  inne podmioty zagraniczne  do sięgania po środki, których miejsce powinno być  przede wszystkim w spółkach reprezentujących polski kapitał (PIR powinien wspierać jego budowę) oraz  projektach samorządowych (dominujących w sektorze energetyki cieplnej) , które poza potrzebą finansowania potrzebują profesjonalnego wsparcia przy ustrukturyzowani takich transakcji a PIR poprzez personel wyszkolony w większości w londyńskich instytucjach finansowych takie kompetencje ma.

Zagraniczne firmy kompetencje mają … a  jak kasa leży  na ulicy to się po nią schylą by ograniczyć potrzebę wydawania własnej  jak zrobił to EDF. Po drugie dlaczego polski   podatnik, który już przepłaca za gaz zużywany w kuchenkach gazowych ma jeszcze dodatkowo dopłacać za gaz zużywany na produkcję ciepła. Pamiętajmy że jest jeszcze kwestia zbytu polskiego węgla, który ponoć wszystkim leży na sercu z uwagi na sytuacje w sektorze wydobywczym.

Teraz tylko czekać kiedy na przykład  fiński  Fortum który zatrzymał swoja inwestycje we Wrocławiu  ze względu na wysokie ceny gazu i brak jasnych perspektyw dotyczących czerwonych i żółtych certyfikatów wystąpi po kasę od polskiego podatnika!