Baca-Pogorzelska: Gdzie jest strategia energetyczna? (FELIETON)

16 września 2019, 07:30 Atom

Żałuję, że podejście do polityki energetycznej państwa w tej kampanii wyborczej po każdej stronie sceny politycznej wciąż jest marne. Albo mierne. Jak kto woli – pisze Karolina Baca-Pogorzelska z Dziennika Gazety Prawnej.

Projekt Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku. Fot. Wojciech Jakóbik/BiznesAlert.pl
Projekt Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku. Fot. Wojciech Jakóbik/BiznesAlert.pl

Rocznica projektu PEP2040

Jak dobrze pójdzie, to niebawem będziemy mogli świętować pierwszą rocznicę prezentacji PEP2040, czyli założeń Polityki Energetycznej Państwa do 2040 roku. Nie wiem, czy to bardziej straszne, czy śmieszne, ale jak patrzę na ustawę zamrażającą ceny energii na ten rok na poziomie z 2018 roku, która wciąż wije się w bólach (i wciąż bez notyfikacji Komisji Europejskiej), to w sumie myślę sobie, że do wszystkiego da się przywyknąć.

Sęk w tym, że PiS, który tak bardzo krytykował poprzedni rząd PO-PSL, co to „przez osiem ostatnich lat” ani decyzji o atomie nie podjął, ani wiatraków na morzu nie zbudował, ani nie zrestrukturyzował górnictwa węgla kamiennego, sam przez połowę tego, co poprzednicy niewiele w kwestiach energetyki zrobił. Owszem, reformę górnictwa oceniłabym na 3+, bo nie czarujmy się, że Polska Grupa Górnicza napompowana pieniędzmi od energetyki (nieśmiało przypomnę, że tyka zegar do spłacania obligacji…) od początku budziła wiele moich zastrzeżeń, ale już w przypadku Jastrzębskiej Spółki Węglowej udało się ją uratować przed realnym bankructwem. Niemniej jednak zasadność zamknięcia kopalni Krupiński i próbę wydrenowania tej spółki w czasach hossy uważam za bezzasadne.

Z Tauronem Wydobycie PiS się wozi nadal i ratowanie kopalni Brzeszcze z rodzinnej miejscowości byłej pani premier wszystkim się jeszcze odbije czkawką. A co z energetyką? Prawie piątkę postawiłabym w sektorze gazowym, bo ostatni wyrok TSUE w sprawie OPAL-u, mocny nie dla Nord Stream 2 czy ponadpolityczne podejście do Baltic Pipe, uniezależnienia się od rosyjskiego gazu etc. są naprawdę ważne.

Tylko co z tego, gdy z drugiej strony zasypuje nas rosyjski węgiel? Oczywiście, dostawy tego surowca jest o niebo łatwiej dywersyfikować, ja się z tym zgadzam. Tylko skoro tak jest, to czemu tego nie widać? 13,5 mln ton z Rosji w 2018 r. to niemal 70 proc. całego importu czarnego złota do Polski! A ludzi fascynuje i zadziwia jeden statek z Mozambiku na dodatek z węglem nie dla energetyki, a dla metalurgii i to nawet najprawdopodobniej nie w Polsce.

Strategia czeka na wybory

Już kilka miesięcy temu na łamach DGP napisałam, że PEP2040 przed wyborami parlamentarnymi nie będzie i zdaje się, że miałam rację. No bo kto wyjdzie teraz do mieszkańców gmin, gdzie powinna powstać elektrownia atomowa i powie, że tu właśnie powstanie? Nikt. Myślę, że nie zrobiłaby tego żadna inna partia będąc w sytuacji obecnych rządzących.

Prawda jest bowiem taka, że przyjęcie PEP2040 będzie oznaczało już wiążące decyzje. A więc zmniejszenie udziału węgla w miksie energetycznym, a więc konieczność zapewnienia dostaw prądu z innych źródeł. PiS miał na opracowanie odpowiedniego planu cztery lata. Jednak wolał najpierw wzniecić pożar w OZE, a potem go gasić pokazując jakim to jest dobrym wujkiem.

Co dalej?

Niestety, mam wrażenie, że po żadnej stronie politycznej sceny nie ma odważnych, by do tematów energetyki podejść na poważnie. I szczerze wątpię, by ten temat szybko po wyborach został podniesiony. A potem będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ktoś w końcu odkryje, że prąd nie bierze się ot, tak z gniazdka.