Karpiński: Obecna polityka energetyczna skończy się drogą energią (ROZMOWA)

14 maja 2018, 09:45 Energetyka

Były minister skarbu państwa Włodzimierz Karpiński opowiada o tym, jak powinna wyglądać polityka energetyczna państwa.

fot. Ministerstwo Skarbu Państwa

BiznesAlert.pl: Kto będzie ministrem od energetyki w rządzie Platformy Obywatelskiej?

Włodzimierz Karpiński: Ministrem w gabinecie cieni jest Zdzisław Gawlik i uważam, że jest znakomicie przygotowany. Olbrzymie projekty inwestycyjne w energetyce zrealizowane lub rozpoczęte za kadencji, w której byłem ministrem skarbu państwa był moim pierwszym zastępcą odpowiedzialnym za energetykę. Prowadziliśmy jasno wytyczoną politykę inwestycyjną, budowę gazostrad, gazoportu, rozpoczęto wtedy budowę bloków w Opolu, Kozienicach i Jaworznie. Energetyka miała być efektywna, bezpieczna poprzez włączenie się w system europejski i przez dywersyfikację przy użyciu gazoportu, także przez trzeci zbiornik, którego studium opłacalności zleciliśmy. To był potężny wysiłek inwestycyjny (kilkadziesiąt miliardów złotych) radykalnie podnoszący nasze energetyczne bezpieczeństwo.

Czy w Państwa rządzie byłoby ministerstwo energii?

Myśleliśmy o ministerstwie tego typu skojarzonym z resortem środowiska. Nie jest to bezzasadne, jeżeli wziąć pod uwagę politykę klimatyczną na poziomie globalnym i europejskim. Aby skutecznie zarządzać reindustrializacją i pokazywać dorobek Polski w polityce klimatycznej oraz gwarantować, że polityka energetyczna będzie stosować najlepsze dostępne technologie. Klimat i przemysł są w oczywistym klinczu szczególnie to widać w sektorze energii więc pomysł na dobrą symbiozę w tych obszarach wart jest rozważenia. Ministerstwo skarbu państwa koncentrowało się za mojej kadencji na utrzymaniu kontroli i podniesieniu wartości najcenniejszych aktywów w kraju. W 2015 roku przejęło ono polskie górnictwo, miało przejąć pocztę polską i spółki infrastrukturalne. Uważam, że to byłoby bardziej efektywne z punktu widzenia interesów państwa, nie mówiąc już o jednolitych standardach  zarządzania i nadzoru. Spółki strategiczne w tym wszystkie energetyczne powinny znajdować się w jednym miejscu, min. żeby decyzje strategiczne zapadające w ośrodkach władzy były kosztowo optymalnie wdrażane w życie. Już teraz jesteśmy w czołówce Europy pod względem stosunku kosztu energii do siły nabywczej przeciętnego budżetu domowego. Niejasna polityka skończy się jeszcze droższą energią elektryczną  i droższym gazem dla polskich przedsiębiorców. Musimy walczyć o bezpieczeństwo, ale nie w oderwaniu od rynku. Jeżeli nie będziemy obniżać ceny w kraju to żadne przesuwniki fazowe nie zatrzymają importu taniej energii zza granicy.

Pierwotnie miał powstać jeden resort od energetyki, a mamy kilka.

Jak wspomniałem w poprzedniej kadencji kierunek konsolidacji zarządzania był wytyczony i realizowany. Odstąpiono od niego nie tylko w energetyce, która jest fundamentem/krwiobiegiem gospodarki, ale w całym dzisiejszym modelu nadzoru i zarządzania mamy do czynienia z dyspersją. Wielość ministrów, nakładające się kompetencje prowokujące spory  nie może być efektywnym rozwiązaniem. Nie znałem dotąd innej polityki gospodarczej partii rządzącej niż redystrybucja. Konsolidacje były rozważane i realizowane w naszym rządzie. To nic nowatorskiego. Brak przełomów wynika ze sporów wewnątrz partii i filozofii podział łupów między resortami czy wprost frakcjami w obozie władzy.

Przezwyciężyć to, pozwoliłaby strategia narzucona z góry, ale tego brakuje i mamy powrót do Polski resortowej.

Mamy politykę energetyczną do 2030 roku.

Ją trzeba skorygować i wydłużyć. Póki co nie ma polityki energetycznej do 2050r, polityki surowcowej ani polityki zarządzania aktywami państwa. Można czytać między wierszami, że to rzekomo posłuży gospodarce poprzez konsolidację. Ale ja dzisiaj nie wiem czemu to służy. Nie wiem, czy budujemy elektrownię jądrową. Nie wiem, czy inwestujemy w OZE. Wiem za to ile wydano już na subsydiowanie górnictwa. Potrzebujemy jasnej deklaracji w sprawie atomu, co przełoży się na kształt miksu energetycznego. Przełoży się także na nasze rozmowy z Komisją Europejską. W Europie decydują silni, którzy potrafią rozmawiać. Dziś nie jesteśmy ani silni, ani nie potrafimy rozmawiać. Róbmy sojusze z silnymi. Jeśli dzisiaj Europa nie rozumie dlaczego Polska nie głosuje na Polaka w głosowaniu na przewodniczącego Rady Europejskiej, to trudno będzie oczekiwać, że będzie się z nami liczyć.

Obecny sposób zarządzania wydaje się chaotyczny brak polityk o których wspomniałem, skupionego władztwa, a przez to nadzoru w jednym miejscu owocuje „dryfowaniem decyzyjnym” na niższych poziomach gospodarki. Analiza każdej większej decyzji inwestycyjnej to pokazuje. Klasycznym jest elektrownia atomowa. Nie znam kraju na świecie, który zrealizowałby atom bez wsparcia z zewnątrz sektora publicznego.  Istnieje duże ryzyko porażki. Nie ma miksu energetycznego wynikającego z polityki energetycznej, a z niego perspektywa budowy elektrowni atomowej, nie ma w ogóle dyskusji na temat możliwego oporu społecznego na Śląsku z obawy o utratę węglowych miejsc pracy i w innych częściach kraju ze strony ekologów itd, za to pojawiają się co chwila pomysły jak np.finansowanie atomu przez PKN Orlen. Co o tym sądzić? Czemu ma to służyć? Tak jak wspomniałem, trudno oprzeć się wrażeniu, że wygląda to na chaotyczne działania.

Jest także plan budowy nowego bloku węglowego w Elektrowni Ostrołęce.

Pamiętam, że ten blok nie rokował rentowności. Trudno mi ocenić, czy warunki na miejscu uległy zmianie. Nie sądzę. Niestety nie mamy możliwości omówienia tego tematu w komisji ds. energetyki, bo nasze pytania są blokowane. W czasach kiedy decydowaliśmy się na nowe bloki węglowe jak Kozienice, Opole, Jaworzno czy Turów spółki energetyczne notowały rosnącą wartość. Obecnie jest coraz gorzej.

Czy to skutek pakietu zimowego, który może zablokować wsparcie dla węgla?

Wartość spółek energetycznych w dużej mierze zależy od kosztów paliwa, sprawności instalacji efektywności zarządzania i oczywiście od polityki klimatycznej. Rzeczywiście istnieje silny trend dekarbonizacji. Mamy też problem z czystością powietrza. Jeżeli będziemy się upierali przy obronie węgla, co jest rzeczywiście w interesie ważnego regionu gospodarczego, to będziemy musieli wydać więcej na moderowanie emisji. Zwiększanie nakładów z tego tytułu to koszt zmniejszający rentowność. Rynek może to dyskontować w ten sposób, że spada wartość akcji.

Mamy też rewizję planu budowy gazociągów. Państwo zakładali, że należy się łączyć ze wszystkimi sąsiadami jak najszybciej. Teraz doszło do hierarchizacji inwestycji, a budowa nowych interkonektorów została podporządkowana projektowi Baltic Pipe.

Gazoport, rewers na Gazociągu Jamalskim i połączenia gazowe miały zwiększać bezpieczeństwo dostaw na wypadek problemów na Wschodzie. Mieliśmy świadomość, że Gazprom i spółki z nim związane mają wpływy we wschodnich Niemczech. To jest zagrożenie i dlatego popieramy projekt Baltic Pipe, który wesprze dywersyfikację , a przez to bezpieczeństwo energetyczne Polski. Na rynku prywatnym wszystko będzie jednak zależało od ceny gazu. Firmy prywatne będą się kierowały analizą ekonomiczną. Od tego będzie zależała ich konkurencyjność. Dlatego należy pilnować balansu między polityką właścicielską, a działaniami rynkowymi.

Na przykład w przypadku Grupy Azoty których 60 procent kosztów to cena gazu widać to bardzo wyraźnie.

Jak pomóc Azotom?

Za moich czasów Grupa Azoty była silnie reprezentowana za granicą w organizacji Fertilizers Europe i nie tylko. Miała wpływ na kształtowanie się prawa europejskiego. Jeśli chodzi o gaz, to warto spojrzeć na zakupy dla Azotów w sposób biznesowy. Zużywają teraz 4 mld m sześc. rocznie. Nie będą go potrzebować tak dużo, bo poszli w węgiel w Elektrowni Puławy. To decyzja całkowicie niezrozumiała. Będzie mniejsza moc i większe koszty klimatyczne, słabsza pozycja spółki w grupie. Przed zmianą władzy Azoty kontraktowały około 30 procent gazu poza PGNiG. Potem minister skarbu w rządzie PiS ogłosił znakomite wieści o kontrakcie długoterminowym ze spółką skarbową PGNiG ograniczając dywersyfikację zakupową dla Azotów. Przedstawiano to jako sukces, ale długofalowo taka polityka może skanibalizować biznes chemiczno-nawozowy.

Co Państwo proponują w zamian?

Tak jak wspomniałem opracowanie strategii czy też polityk; energetycznej do 2050 roku, surowcowej i zarządzania strategicznymi aktywami skarbu państwa. To z nich ma wynikać odpowiednio jaki będzie miks energetyczny w kraju czyli ile energii z węgla, czy atom jak rozwijać OZE, energetykę rozproszoną czy prosumencką, podniesienie efektywności przesyłu, równolegle z polityki surowcowej ma wynikać jak gospodarujemy naszymi narodowymi zasobami w tym min. węglem kamiennym, brunatnym, miedzią, gazem, ale także wodą i dalej jak efektywnie zarządzać tymi projektami czyli polityka zarządzania aktywami skarbu państwa w szczególności energetycznymi. Oczywiście musimy mieć politykę koherentną z wymogami bezpieczeństwa oraz polityki klimatycznej i szukać balansu między tymi imperatywami, a efektywnością czy inaczej rentownością przedsięwzięć. Tutaj pojawia się pole przed obszarem B&R, który może sprawić, że polska gospodarka dokona skoku technologicznego podobnie jak to odbyło się w dziedzinie płatności, gdzie przeskoczyliśmy epokę czeków i jesteśmy jednym z najbardziej rozwiniętych rynków kart płatniczych.

To wszystko wymaga usystematyzowania  jasnych planów czy polityk, konsekwentnej realizacji, efektywnego zarządzania i koordynacji. Dzisiaj mam wrażenie, że działamy bez planu, programu, jeśli chodzi o energetykę, bez polityki surowcowej i w aurze fragmentarycznej, „rozfrakcjonowanej” polityki właścicielskiej.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik