Styś: Przez gospodarkę cyrkularną spalarnie mogą przejść do lamusa

25 lipca 2016, 09:00 Środowisko

Jak przypomina Portal Samorządowy, w Krajowym Planie Gospodarki Odpadami, zapisano, że spalaniu może zostać poddane maksymalnie 30 proc. odpadów. Dokument czeka na podpis Premier RP, Beaty Szydło. Spalarnie, które jeszcze do niedawana były traktowane jako użyteczne narzędzie radzenia sobie z odpadami, mogą stać w sprzeczności z rosnącymi wymaganiami recyklingu narzuconymi przez Unię Europejską. Instalacje te oddalają także od realizacji wizji coraz częściej lansowaną przez Ministerstwo Środowiska, a więc gospodarki o obiegu zamkniętym.

Jak przypomina w rozmowie z Portalem Samorządowy Tomasz Styś ekspert Instytutu Sobieskiego, Krajowy Plan Gospodarki Odpadami stanowi, że do 2020 r. termicznemu przekształcaniu powinno być poddawane nie więcej, niż 30 proc. odpadów w danym województwie. – Natomiast w diagnozie i prognozach, spalarnie odpadów komunalnych (operujące przede wszystkim na zmieszanych odpadach komunalnych) ujęte są wspólnie z cementowniami współspalającymi wysokokaloryczną frakcję odpadów (RDF). Spalarnie, które uzyskają status instalacji ponadregionalnych mogą termicznie przekształcać odpady pochodzące nie tylko ze swojego regionu czy województwa, ale równie z innych województw – mówi ekspert Instytutu Sobieskiego, Tomasz Styś.

Jego zdaniem należy wyjaśnić sposób bilansowania mocy przerobowych dla poszczególnych województw oraz podmiotów objętych bilansem i czy będą to jedynie spalarnie, czy też spalarnie i współspalarnie razem (cementownie i elektrownie lub elektrociepłownie).

Przykładem problemu, a więc braku odpadów, które będą konieczne do funkcjonowania spalarni jest Poznań. Miasto  zwróciło się z prośbą o zmianę statusu poznańskiej instalacji odpadów na ponadregionalną w zapisach obecnie opracowywanego Planu Gospodarki Odpadami dla województwa wielkopolskiego na lata 2016-2022. Urząd Marszałkowski zachowując dotychczasowy status spalarni podkreślił, że odpadów jest w regionie wystarczająco, a w przypadku niedoboru, miasto powinno pozyskać odpady pozostające po sortowaniu w sortowniach. Jak wylicza urząd miasta, obszar, który będzie obsługiwany przez poznańską instalację obejmuje ponad 740 tys. mieszkańców, na dzisiaj przewiduje się, że ilość odpadów z terenu Poznania oraz 9 okolicznych gmin będzie wystarczająca, aby zapełnić wydajność 210 tys. ton. – Jednak według informacji na które powołuje się Portal Samorządowy, Związek Międzygminny Gospodarka Odpadami Aglomeracji Poznańskie j zbiera się rocznie niespełna 270 tys. ton odpadów zmieszanych, a to oznaczałoby, że spaleniu ma podlegać przynajmniej 80 procent z nich.

– To jest sprzeczne z zasadami gospodarki o obiegu zamkniętym. Spalaniu ma podlegać jak najmniejsza ilość odpadów, a nie wszystko co zbierzemy . Te odpady powinny przecież być poddane selekcji. Według moich wyliczeń, maksymalnie do spalarni może trafić ok. 40 procent z zebranych odpadów zmieszanych, a ideałem byłoby gdyby było to 25 proc. – mówi dr Marek Goleń z SGH w Warszawie.Co więcej jak zaznacza Marek Goleń te wyliczenia będą coraz bardziej niekorzystne dla spalarni. – Skoro mamy coraz więcej segregować, a takie są wymogi unijne i założenia krajowe, to odpadów zmieszanych będzie ubywać i to jest problem wszystkich naszych spalarni. Dlatego skoro już te spalarnie są, to na pewno nie powinny mieć statutu instalacji jedynie regionalnych.

W Poznaniu spełnia się więc wizja, którą przedstawiało wielu przeciwników spalania odpadów – strumień odpadów może być zbyt mały dla zapewnienia ciągłości działania spalarni – zaznacza Portal Samorządowy.

Źródło: Portal Samorządowy