Szymański: Unia usłyszy nasze argumenty ws. Nord Stream 2

13 listopada 2015, 13:24 Energetyka

Przyszły minister ds. europejskich Konrad Szymański zapowiedział na antenie TVN24 Biznes i Świat, walkę o powstrzymanie budowy gazociągu Nord Stream 2. Ocenił, że powstanie gazociągu będzie oznaczało, że „wspólna polityka energetyczna UE istnieje na papierze”. – To zniszczy rynek gazu w Europie – mówił Szymański.

Szymański stwierdził, że obecnie sytuacja jest inna niż przy budowie Nord Stream I, ponieważ teraz dorobek prawny UE nie jest tak ograniczony w tej kwestii.

– Dziś UE jest wyposażona w bardzo dobre instrumenty prawne, które mogłyby spowodować, że cała inwestycja byłaby nierentowna. To jest powód dla którego sądzę, że gdyby Komisja Europejska chciała wykonać do końca swoje kompetencje, chciałaby skorzystać z instrumentów, które ma, to Nord Stream II nigdy nie miałby prawa powstać – mówił Szymański i dodał, że na lądowym odcinku, gazociąg musi podlegać unijnym rygorom.

Chodzi o trzeci pakt liberalizacyjny, który „nie pozwala na blokowanie przez jednego odbiorcę i operatora infrastruktury gazowej. To oznacza, że gazociąg OPAL, który jest dziś główną osią dystrybucji gazu z Nord Streamu jest dany do dyspozycji tylko w 50 proc. operatorów Nord Streamu. Gdyby przyjąć tę samą zasadę, to na gaz z kolejnych dwóch nitek Nord Streamu po prostu nie będzie miejsca, nie będzie jak upowszechnić go na rynku” – mówił przyszły minister.

Skazanie na rosyjski gaz „oznaczałoby, że wprawdzie mamy mechanizmy rynkowe w zakresie dystrybucji, ale kupujemy ten sam gaz tylko, że na różne sposoby. To oczywiście jest jakiś postęp na rynku, który niedawno był kompletnie zmonopolizowany i zdominowany, ale długofalowo jest to całkowicie rozbieżne z tymi modelami rynku gazu, który w ostatnich latach był negocjowany na forum unijnym” – wyjaśniał.

Szymański tłumaczył, że wszystkie „piękne scenariusze” jakie mamy jeśli chodzi o rynek gazu w naszej części Europy nie miałyby nic wspólnego z rzeczywistością, ponieważ mielibyśmy tylko jednego eksportera – Rosję, co całkowicie zaprzeczałoby idei dywersyfikacji dostawców surowca oraz wykluczyłoby swobodną konkurencję, co według niego na pewno źle odbiłoby się na klientach czyli Europie.

– Tranzytu i pieniędzy byłaby pozbawiona Ukraina. Oznaczałoby to również, że pomimo sankcji rosyjski budżet będzie notował bardzo duże wpływy, które dziś lokowane są w ich sektorze zbrojeniowym, a ten działa na rzecz destabilizacji państw regionu. Mamy więc nie tylko zniszczenie modelu rynku gazu w Europie, ale również konsekwencje strategiczne dla naszej części Europy – twierdzi przyszły minister mówiąc o konsekwencjach strategicznych budowy Nord Stream 2.

Na koniec minister ds. europejskich powiedział, że nie potrafi określić szans na sukces w tej sprawie, dodał, że rynek musi być rynkiem konsumenta, a nie koncernów (nie tylko Gazpromu ale i europejskich), które na Nord Stream 2 by zyskały.

Źródło: TVN24 Biznes i Świat