Teluk: energetyka obywatelska to miraż

13 sierpnia 2013, 14:28 Energetyka

KOMENTARZ

Tomasz Teluk,

prezes Instytutu Globalizacji 

Budowa nowych bloków energetycznych opalanych węglem to konieczność. Nowe inwestycje w tradycyjne elektrownie zapowiedziały Chiny, ale także Niemcy. Niepokojące, że rząd wciąż waha się, czy być na tyle zdeterminowanym, aby zapewnić krajowi bezpieczeństwo energetyczne. Warto przypomnieć, że właśnie dzięki dostępności taniego, lokalnego surowca energetycznego jesteśmy obok Danii, najbardziej suwerennym energetycznie krajem Unii Europejskiej, bowiem importujemy jedynie 1/4 koniecznej energii z zagranicy. Dyskusja, czy powinniśmy uzależniać się od węgla jest więc bezzasadna, bo bez węgla gospodarka naszego kraju po prostu nie może istnieć.

Podstawowym problemem przed którym stoi dziś Polska nie jest więc pytanie, czy inwestować w nowe elektrownie, ale co robić, aby nie zabrakło nam prądu? Prawdopodobnie już za 5 lat znajdziemy się w sytuacji deficytu energii. Powinniśmy więc inwestować nie tylko w elektrownie węglowe, ale także w energetykę jądrową, poszukiwać niekonwencjonalnych złóż gazu ziemnego, a przede wszystkim modernizować obecną sieć dystrybucji energii. Modernizacja istniejących sieci przesyłowych pozwoliłaby oszczędzić ilość energii nie mniejszą niż ta, którą uzyskalibyśmy z budowy elektrowni.

Ekspertyza prof. Jana Popczyka sugerująca, że zamiast nowych inwestycji powinniśmy inwestować w „energetykę obywatelską” razi swą naiwnością. Przekonanie, że Polacy w obecnej sytuacji ekonomicznej dobrowolnie zainwestują w termomodernizację swoich mieszkań i fotowoltaikę to przejaw myślenia życzeniowego. Oczywiście to potrzebne i konieczne działania, ale nie mogą one  przesłaniać kluczowych dla przyszłości Polski inwestycji strategicznych.

Powoływanie się przy tym na przykład Niemiec jest bezzasadne. Warto zauważyć, że rynek energii odnawialnej funkcjonuje wyłącznie dzięki gigantycznym wparciu z kieszeni podatnika. Być może stać na to 4. gospodarkę świata jaką są nasi zachodni sąsiedzi, ale nie nasz kraj, który musi dotować już inne deficytowe sektory np. znajdujący się na krawędzi bankructwa system ubezpieczeń społecznych.

Raport firmowany przez naukowca Politechniki Śląskiej był finansowany przez Koalicję Klimatyczną, skupiającą m.in. Greenpeace czy Client Earth. Organizacje prezentujące skrajne poglądy na temat ochrony środowiska, nie powinny decydować o przyszłej sytuacji gospodarczej mieszkańców naszego kraju. Interesy radykalnych ekologów są bowiem sprzeczne z interesem zwykłych obywateli. Ponadto doświadczenie pokazuje, że prognozy skrajnych obrońców środowiska, bazujące na modelach komputerowych są błędne. Operują oni bardzo długim horyzontem czasowym, dotyczącym nawet półwiecza. Jest to nie tylko nieracjonalne, ale przede wszystkim niewiarygodne.