RAPORT: Czy Tesla wytrzyma jazdę na giełdowym rollercoasterze?

18 sierpnia 2018, 07:30 Alert

Trudno przewidzieć, co się będzie działo z Teslą w przyszłych miesiącach – jeszcze do niedawna większość analityków twierdziła, że firma niechybnie upadnie, i choć część tych głosów nie milknie, to wciąż trudno orzec, czy w przyszłości nie dojdzie do jakiegoś nieprzewidzianego punktu zwrotnego w działalności firmy. Nie wie tego też sam Elon Musk, wcześniej stylizujący się na szalonego geniusza, a teraz coraz częściej uważany za potencjalnego oszusta.

Pierwsze sygnały

W rozmowie z New York Timesem, Elon Musk przyznał, że rok 2018 jest najtrudniejszym w historii jego firmy. I choć do jego końca zostało dobrych kilka miesięcy, to trudno nie przyznać mu racji: pierwszego kwietnia   napisał na swoim koncie na Twitterze, że Tesla bankrutuje. „Pomimo usilnych prób pozyskania pieniędzy, włącznie z rozpaczliwą masową sprzedażą wielkanocnych pisanek, jest nam niezmiernie przykro, że musimy ogłosić, iż Tesla jest totalnie i kompletnie zbankrutowana. Tak zbankrutowana, że w to nie uwierzysz”. Dowcipu w prima aprilis jednak najwyraźniej nie zrozumieli gracze giełdowi. Zaraz po tym „żarcie”  kurs Tesli spadł o 5,1 proc.

Flagowy Model 3 też staje się coraz większym problemem, a zdaniem amerykańskich analityków giełdowych wręcz strukturalnym problemem firmy. Jednym z powodów jest niższa produkcja nowych aut, a drugim konieczność spłaty długów w formie obligacji. Tysiące klientów Tesli stoją w kolejce, czekając na możliwość zakupu Modelu 3, którego cena początkowa ma wynieść 35 000 dolarów. Wciąż jednak daleko do realizacji zamówień, a gotówki ubywa. W przeciągu roku czekają firmę realizacje terminów spłaty długów w postaci ponad miliarda dolarów obligacji. W listopadzie firma powinna spłacić 230 mln dol., a w marcu 2019 roku 920 milionów dolarów.

RAPORT: Tesla, czyli życie na kredyt kiedyś się kończy

Zwolnienia w Solar City

Tesla zmniejszyła o 9 procent zatrudnienie w swojej flagowej firmie solarnej SolarCity. Planowane jest zamknięcie kilkunastu zakładów produkcyjnych znajdujących się na terenie stanów: Kalifornia, Maryland, New Jersey, Teksas, Nowy Jork, New Hampshire, Connecticut, Arizona i Delaware. Pozostałe fabryki mają pracować na dotychczasowych warunkach. Cięcia w całym zespole energetycznym – w tym w dziale baterii do magazynowania energii – są elementem 9. procentowej redukcji zatrudnienia w całej spółce. Biuro prasowe Tesli odmówiło komentarza na temat tego, które biura przeznaczone są do zamknięcia oraz ilu pracowników lub jaki odsetek pracowników z oddziału solarnego straci pracę.

Spółka zwolniła również kilkudziesięciu pracowników z działu obsługi klienta w centrach telefonicznych w Nevadzie i Utah. Łączna liczba cięć zatrudnienia, personelu związanego z produkcją paneli słonecznych, pozostaje niejasna. Niektórzy pracownicy byli przenoszeni do innych miejsc. Pod koniec 2015 roku spółka SolarCity zatrudniała około 15 000 osób.

Tesla nie ogłaszała wcześniej planów zamknięcia części fabryk, eksperci i inwestorzy zadają sobie pytania dotyczące rentowności finansowanego przez firmę oddziału energii słonecznej. Czy fuzja Tesli z SolarCity miała racjonalne podstawy, gdyż najwyraźniej obecna pomoc dla działu fotowoltaiki odbywa się kosztem akcjonariuszy Tesli.

W pierwszym kwartale Tesla zrealizowała projekty solarne o wolumenie 76 megawatów systemów słonecznych. W tym samym okresie 2016 roku, kiedy SolarCity było wiodącym graczem w branży, sprzedaż wynosiła ponad 200 megawatów. W lutym, przy okazji ogłoszenia kwartalnych wyników, Tesla zapowiedziała ponowny wzrost sprzedaży liczby instalacji solarnych.

Spadek udziału w rynku paneli słonecznych, produkowanych przez Teslę, może negatywnie wpłynąć na przyszłości wspólnego projektu produkcji modułów słonecznych – opracowywanego wraz z Panasonic. Jego realizację planuje się w nowej fabryce w Buffalo, w stanie Nowy Jork.

Tesla szuka oszczędności. Redukuje solarny biznes

Całość akcji w ręce Muska

Akcje Tesli zyskały na wartości ponad 13 procent po deklaracji Muska wsparte wieściami o tym, że 5 procent jej akcji wykupił saudyjski Fundusz Inwestycji Publicznych. Mimo to agencja Bloomberg szuka odpowiedzi na to, skąd wziąć 66 mld dolarów niezbędnych do wykupu pozostałych akcji przez Muska, który posiada obecnie 20 procent z nich. Byłby to zatem największy wykup od czasu sprzedaży teksańskiej firmy elektroenergetycznej TXU w 2007 roku.

Zdaniem Muska wahania akcji Tesli odciągają pracowników firmy od pracy i tworzą presję na prowadzenie polityki krótkowzrocznej, zamiast długofalowej. Część rozmówców Bloomberga podważa wiarygodność deklaracji szefa Tesli, które mają być próbą podniesienia wartości akcji firmy po istotnym spadku wywołanym jego niefortunnymi komentarzami na Twitterze. Ich zdaniem Tesli będzie trudno zebrać tak istotne środki na prywatyzację.

Rewolucja w Tesli pod znakiem zapytania

Roller coaster

Sytuacja Tesli przypomina roller coaster. Nagłe zwroty akcji, w niemałej części prowokowane przez jej prezesa sprawiają, że spółka nie schodzi z czołówek gazet. Taka kampania reklamowa, powodująca pewnie w firmie huśtawkę nastrojów, na pewno nie przyczynia się do stworzenia wizerunku poważnej, stabilnej firmy.