Tarka: Polska potrzebuje zgody ponad podziałami odnośnie transformacji energetycznej (ROZMOWA)

4 stycznia 2019, 07:31 Energetyka

Czy i ile Odnawialnych Źródeł Energii powinno znaleźć się w polskim miksie energetycznym? Na jakich warunkach? Odpowiada Michał Tarka, prawnik kancelarii Borowicz, Tarka, Kuś.

Panel słoneczny
Panele słoneczne. Fot. Wikipedia/CC/U.S. Navy/ Bill Mesta

BiznesAlert.pl: Jak obecny miks energetyczny oddziałuje na polską gospodarkę?

Michał Tarka: Obecny miks energetyczny coraz bardziej negatywnie oddziałuje na polską gospodarkę. Ma to miejsce na co najmniej trzech płaszczyznach: (1) Stabilności działalności gospodarczej (wahania cen), (2) konkurencji zewnętrznej (zdolności eksportowej) oraz (3) inwestycji zagranicznych (lokowania obcego kapitału w Polsce).

Jednym z głównych czynników warunkujących długoterminowe planowanie rozwoju polskich firm jest przewidywalność kosztów prowadzenia działalności. Dla firm energochłonnych, np. produkcyjnych, jednym z podstawowych czynników kosztotwórczych jest energia elektryczna. Ze względu na zbyt jednorodny miks energetyczny oparty na węglu, Polska jest wyjątkowo narażona na zmiany cen węgla i praw do emisji CO2 na rynkach zagranicznych. Ponieważ o obu tych składowych ceny wytworzenia energii elektrycznej decyzje zapadają poza Polską, stawiamy się w pozycji zdominowanej, bo niemającej wpływu na ostateczne ceny energii z węgla. Przez to polskie firmy nie mają zapewnionej stabilności cen energii elektrycznej. Z gazem jest nieco lepiej, gdyż w tym przypadku zmienną jest jedynie cena surowca, przynajmniej na razie. Również dywersyfikacja źródeł dostaw gazu ziemnego pozwala wierzyć w większą stabilność cen tego paliwa. Gaz jest jednak ciągle dużo droższy od węgla w przeliczeniu na 1 MWh energii elektrycznej jaką można z niego wygenerować. Z kolei większa obecność OZE w miksie to większa stabilność cen. OZE nie płaci za CO2 i w okresie trwałości inwestycji nie powinno generować ponadstandardowych kosztów dodatkowych – będzie stanowić o stabilizacji systemu.

Druga płaszczyzna, na którą oddziałuje szczególnie obecny miks energetyczny to obszar konkurencji zewnętrznej polskich firm. Zdolność eksportowa w dzisiejszym świecie zaawansowanych standardów i certyfikacji, audytów środowiskowych i badania śladu węglowego w eksportowanych na rynki zachodnie towarach jest mniejsza tam, gdzie dostawca nie może wykazać ekologicznej wartości cyklu produkcyjnego lub może go wykazać w mniejszym stopniu niż inni. Polskie towary są tańsze, ale nie mogą konkurować na równych zasadach z innymi producentami „klasy eko”. Certyfikacja produktów i obowiązek audytowi związany z carbon footprint nabiera rozpędu w Europie i będzie prowadzić do marginalizacji producentów niewykorzystujących w swojej działalności OZE.

Wreszcie trzeci obszar oddziaływania to wpływ przestarzałej polskiej energetyki na zdolność pozyskiwania kapitału do najważniejszych obszarów gospodarki, szczególnie takich jak innowacje w gospodarce, nowoczesne technologie i szerzej przemysł motoryzacyjny. Bez znaczącego udziału inwestorów zagranicznych  w tych obszarach, polska gospodarka nie będzie mogła się szybko rozwijać, tak jak dotychczas. Zacofanie w obszarze energetyki to słaby wizerunek i ocena możliwości rozwoju biznesu, szczególnie takiego, który bazuje na najnowszych rozwiązaniach i trendach. Dobrym przykładem jest przemysł samochodowy w Polsce. Zgłasza on ustawicznie coraz większe zapotrzebowanie na OZE w celu spełnienia wymogów swoich globalnych korporacji, a Polska nie jest w tym zakresie wiarygodnym partnerem.

Jak powinien się zmieniać? 

Zmiany są już powoli widoczne, bo są nieodwracalne, z tymże dzieją się oddolnie. Kierunek ewolucji polskiej energetyki staje się powoli znany, choć nieoczywisty. Żaden z europejskich krajów nie ustrzegł się błędów na wcześniejszych stadiach rewolucji energetycznej, rozumianej właśnie jako gruntowna zmiana miksu, ze względu na postęp technologiczny. Mamy to szczęście, że możemy czerpać te doświadczenia od innych i zrobić to lepiej, bo taniej, czyli bardziej efektywnie. W mojej opinii, bazując na wieloletniej obserwacji europejskich rynków OZE i nakładając na to polską specyfikę,  wydaje się, że mamy szansę na optimum. Podstawą tego optimum jest oczywiście dywersyfikacja źródeł i technologii, a przede wszystkim większe rozproszenie zarówno w sferze wytwórczej jak i sieciowej w strefach. Przejście na znaczący udział OZE i gaz w miksie to właśnie ten kierunek, bardzo dobry dla Polski, dający szansę na udział w dochodzie z energetyki jeżeli nie wszystkim Polakom, to sporym ich grupom. Do tego potrzebne są oczywiście pieniądze. Część z nich będzie musiała pochodzić z zewnątrz, bo nie stać nas na szybkie zmiany tylko z własnych środków. Czy część energetyki tak rozumianej powinna być zatem prywatna? Wydaje się, że podjęcie decyzji o oddaniu części ról w energetyce inwestorom nie-państwowym będzie kluczowym warunkiem realizacji zmian. Zwiększy to też konkurencyjność i ogólny poziom na rynku. Zdecydowanie należy uniknąć z kolei zbytniej ingerencji regulatora-ustawodawcy. Tylko otwarty, przejrzysty i stabilny rynek energii będzie dążył do samoregulacji i szukał tańszych rozwiązań dla jego klientów.

Generalnie, zmiany powinny dotyczyć zwiększania obecności źródeł OZE o różnych charakterystykach i funkcjach w systemie, w umiejętny sposób dostosowanych do lokalnych uwarunkowań. Rozproszenie i zrównoważone połączenie wiatru, z fotowoltaiką i biogazem odpadowym (nie mylić z wysypiskowym) to oczywiście nie lada wyzwanie. Planowanie strategiczne w tym zakresie powinno dać odpowiedź, ile czego można umieścić w miksie. Wierzę, że takimi danymi dysponują autorzy projektu PEP2040.

Jakie tempo jest możliwe? 

Zmiana miksu musi następować etapami, to proces rozłożony na 10-15 lat. W mojej ocenie realne inwestycje w OZE i kogeneracje gazową oraz rynek OZE w transporcie w bezpiecznej formule dla wszystkich uczestników procesu zmian, to około 1500 MW mocy wytwórczej rocznie począwszy od 2020 r. w mniej więcej tym samym wolumenie mogłyby być wygaszane elektrownie węglowe. Z zastrzeżeniem, że jest to jedynie subiektywna ocena własna bazująca na obserwacji rozwoju dostępnych technologii i szacowanym potencjale kraju, wynikającym z danych własnych.

Jakie będą narzędzia zmiany? 

Podstawowym narzędziem zmiany powinna być fundamentalna zgoda ponad podziałami co do redefinicji miksu. Ta zgoda wydaje się nie być osiągnięta. Partia rządząca jest zbyt zachowawcza i zbyt wyraźnie broni interesów energetyki staroświeckiej (konwencjonalnej). Z kolei opozycja nie ma jasnych postulatów i strategii na zmiany. Dodatkowo, z niezbyt odległej historii wiemy, że poprzednicy obecnej ekipy w rządzie też nie dążyli do zmiany zbyt aktywnie (np. upadek systemu zielonych certyfikatów czy brak lub spowalnianie wprowadzania rozwiązań pro OZE do odpowiednich regulacji prawnych). Tak więc, podstawowa decyzja polityczna nie została ciągle podjęta. A ona w energetyce jest absolutnie kluczowa. Dobrym przykładem z ostatnich tygodni jest mój ulubiony przykład Francji, gdzie pod wpływem analiz ekonomicznych i zestawienia obiektywnych danych o odpadach, rząd francuski podjął strategiczną decyzję o udziale w miksie gazowym 30% gazu z OZE do 2030 r. Ta decyzja pociągnęła za sobą konkretne i szybkie uwarunkowania prawne w zakresie wsparcia oraz  kampanie na rzecz pozyskania funduszy inwestycyjnych, aby osiągnąć cel. Boom inwestycyjny w biometanie trwa od ponad roku i pewnie nie zatrzyma się do momentu osiągnięcia założonego celu. Polska jest porównywana z Francją akurat w tym obszarze (odpady, rolnictwo, rynek paliw i popyt na biopaliwa itp.) Można więc powiedzieć, że podstawowe narzędzia zmian zamykają się w kwadracie: Analiza-Strategia-Prawo-Biznes. Kolejne etapy warunkowane są przez dokładnie zrealizowane poprzednie kroki. W Polsce jesteśmy na początku. Na pewno pilne jest wykonanie mapowania lokalizacji źródeł rozproszonych, pod kątem zarówno sieci elektroenergetycznej i gazowej i ich planów rozbudowy, klientów mniejszych i większych, także w perspektywie 10-20 lat. Oszacowanie realnego potencjału czy skali. Także wskazanie punktów z dużym nasyceniem odpadów rolniczych i komunalnych pod duże biogazownie powinno zawiera się w takiej analizie. Kolejne narzędzie jakie powinno zostać włączone później to nadanie temu potencjałowi walorów programu, możliwie realizowanego w dochodzie pozostającym na miejscu. Następnie, prawo i system wsparcia na pierwsze lata realizacji,  czyli danie zachęt biznesowi, żeby wszystko przygotował, wybudował i zarobił,  w określonych ramach czasowych.

Jakie rozwiązania systemowe należy wprowadzić?  

Są to jednoznaczne i stabilne regulacje prawne dot. wsparcia w pierwszym okresie realizacji inwestycji, ale także szukanie samofinansujących się możliwości realizacji zmian, np. z oszczędności. Dobrym przykładem i pomysłem jest np. zastosowanie szerokich rozwiązań prosumenckich dla firm i samorządów, likwidacja barier formalno-prawnych blokujących możliwość przyłączenia instalacji OZE do sieci, wprowadzenie opustów dla firm na zasadach zbliżonych do opustów dla podmiotów nie prowadzących działalności gospodarczej, uruchomienie gwarancji bankowych dla instytucji finansowych zmniejszających ryzyko finansowania biznesu w zakresie odnawialnych źródeł energii, wprowadzenie odpowiednich taryf dystrybucyjnych dla klastrów i spółdzielni umożliwiając im tanią wymianę energii między uczestnikami, czy np. regulacje prawne dotyczące sprzedaży bezpośredniej energii bez koncesji – sprzedaż sąsiedzka czy z pominięciem OSD itp. Możliwych rozwiązań jest dużo, wystarczy wytężyć wyobraźnię i porozmawiać z uczestnikami rynku OZE. Pomysłów jest sporo, dlatego, że świat cały czas idzie do przodu i sam stara się wypracować coraz to nowe modele. Część z nich jest bardzo efektywnych, jak np. dążenie do zaspokajania własnych potrzeb swoimi źródłami. Zawsze jednak ostatecznie powstaje kwestia decyzji politycznej, czyli jak ma wyglądać miks i gdzie ma odbywać się dystrybucja korzyści, czy ma pozostawać w spółkach energetycznych czy też ma trafić do szerszego grona odbiorców? Dla kraju lepiej byłoby uwolnić zasoby, dla grupy energetyków konwencjonalnych na pewno nie. To także kwestia pokoleniowa.

Jakie narzędzia osłonowe są potrzebne i zgodne z prawem UE?

W mojej ocenie, narzędzia osłonowe dla rynku energii co do zasady są niepotrzebne. Wynika to z faktu, iż traktując przyszłościowo energetykę jako rozproszoną w modelu docelowym, mnogość ilości wytwórców produkujących w różnych systemach technologicznych i modelach formalnych, spowoduje powstanie coraz bardziej zaawansowanej konkurencji na rynkach wytwarzania i obrotu, gdzie energia podobnie jak telekomunikacja będzie dostępna na miejscu dla każdego w łatwy sposób. Z kolei, maksymalne uwolnienie tych rynków może prowadzić do zdrowej rywalizacji z korzyścią dla klientów. Samoregulacja jest możliwa w dłuższej perspektywie i budowanie takiego rynku może następować tylko w oparciu o powolne odrzucanie narzędzi osłonowych, a nie przeciwnie. Nieco inaczej sytuacja ma się w zakresie sieci dystrybucyjnych i stref przesyłowych, tutaj zmiany będą musiały trwać dłużej, także bezpieczeństwo dostaw dla usług powszechnych i komunalnych musi być kontrolowane. Natomiast, należy osłonowo traktować klientów przed nadmiernymi pokusami narzucania zbyt wygórowanych cen przez właścicieli tychże sieci i tu w dużej mierze jawi się główna rola przyszłościowego regulatora rynku jako strażnika taryf dystrybucyjnych.

Jakie są ograniczenia OZE? Nadal nie ma technicznej możliwości postawienia energetyki w stu procentach na źródłach odnawialnych. Co z istniejącymi mocami wytwórczymi, które zostaną na rynku jeszcze przez kilkadziesiąt lat?

Chodzi właśnie o to, że rozsądny miks nie może bazować wyłącznie na OZE, gdyż technologicznie jeszcze nie jesteśmy gotowi. Gaz i węgiel muszą stanowić back-up. Natomiast stale rozwijają się i postępują prace w rozwoju technologii magazynowania energii z OZE i w tym upatruję szansy dla polskich firm technologicznych na przyszłość. Mamy odpowiednie zaplecze intelektualne i infrastrukturalne, aby rozwijać nowoczesne technologie istniejące obok OZE. Istniejące moce, w szczególności elektrownie wiatrowe i fotowoltaika mają duży potencjał w zakresie re-poweringu, o ile nie będzie on zwiększał zakresu oddziaływania na społeczności lokalne funkcjonujące w pobliżu. Z kolei istniejące biogazownie mogą ewoluować w kierunku biometanu jako paliwa gazowego zrównanego z gazem importowanym, gdyż wydajność takich instalacji jest 50% większa od tradycyjnych instalacji CHP.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

*Michał Tarka – prawnik. Doświadczenie zawodowe pozyskał w kancelariach prawnych i firmach doradczych takich jak: Wardyński i Wspólnicy, Sołtysiński, Kawecki & Szlęzak czy TPA Horwath. Ponad 10-letnie doświadczenie w branży OZE w Polsce i zagranicą. W roku 2016 nominowany do nagrody Clean Energy Awards jako najlepszy doradca prawny branży OZE w Polsce. Autor i współautor strategicznych opracowań legislacyjnych oraz wykonawca zleceń dla Ministra Energii, Środowiska czy Przedsiębiorczości i Technologii. Wiceprzewodniczący Polskiej Rady Biometanu. Autor i współautor kilkudziesięciu opracowań i artykułów prawno-energetycznych w prasie krajowej i zagranicznej. Prelegent na krajowych i zagranicznych konferencjach poświęconych OZE. Współautor najnowszego komentarza do ustawy o OZE 2019 dla Wydawnictwa C.H. Beck (w przygotowaniu).