Trwa naftowa wojna na wyczerpanie

29 września 2015, 10:27 Energetyka

KOMENTARZ

Teresa Wójcik, Wojciech Jakóbik

Redakcja BiznesAlert.pl

Kuwejcki minister ds. ropy Ali al-Omar 28 września w Nowym Jorku gwałtownie odrzucił  propozycję Wenezueli, aby w szczycie OPEC, który odbędzie się w grudniu w Wiedniu uczestniczyli niezależni producenci ropy.

Państwa nie będące członkami OPEC nie mają żadnych zobowiązań, aby gwarantować stabilność  cen światowych ropy – argumentował Omar. Powoływał się przy tym na poniedziałkowe, prawie trzyprocentowe spadki cen, spowodowane obniżką akcji na Wall Street oraz kolejnych, jeszcze słabszych danych chińskie gospodarki. Wprawdzie – podkreślił Omar – pojawiły się tez korzystne informacje: dalszy spadek zapasów w największych magazynach i hubach USA, pozytywne dane o amerykańskich wydatkach konsumpcyjnych w ostatnim miesiącu.

Ale to o wiele za mało, aby poprawić poziom cen ropy na rynku światowym – ocenia Omar, tym bardziej, że nadpodaż surowca wciąż się utrzymuje, a popyt w Chinach, drugiej gospodarce świata, spada z miesiąca na miesiąc. Za Chinami zsuwają się w dół  gospodarki innych azjatyckich rynków wschodzących.

Biorąc pod uwagę taką sytuację Wenezuela proponowała, aby w pracach OPEC wzięły udział niektóre inne państwa z poza kartelu. Zwłaszcza Rosja. Na początku września prezydent Wenezueli Nocolas Maduro wezwał państwa OPEC, aby rozważyły przynajmniej propozycję zmniejszenia produkcji ropy przez wszystkich uczestników rynku. Zdaniem Wenezueli tylko taki ruch może powstrzymać spadek cen. Jest to dla niej szczególnie istotne, bo taniejąca ropa zachwiała budżetem tego socjalistycznego kraju. Oprócz Kuwejtu zdecydowanie przeciwna jest zmniejszeniu wydobycia Arabia Saudyjska. Te kraje wolą kontynuować walkę o klienta za pomocą niskiej ceny surowca. Są też przekonani, że taniejąca ropa uderza w wydobycie ze złóż niekonwencjonalnych w krajach spoza OPEC, co ma niebawem przywrócić – w ich przekonaniu – równowagę na rynku.

Więcej: Wojna cenowa w OPEC

Ali al-Omar powiedział, że globalna nadpodaż ropy wynosi obecnie ok. 1,8 mln baryłek dziennie, dodając, że jeśli popyt na ropę nie wzrośnie, a wydobycie ropy łupkowej w USA pozostanie  na obecnym poziomie, ceny surowca do końca 2015 r. spadną jeszcze bardziej. Jednak zapewnił, że OPEC nie powinien zmniejszyć wydobycia.

Pomimo obaw o przyszłość sektora łupkowego w USA, tania ropa naftowa nie zniechęciła firm do inwestycji. Zabezpieczyły one pożyczki na poczet dalszych inwestycji w wydobycie.

Z informacji Reutersa wynika, że z 19 firm wydobywających ropę łupkową w USA ankietowanych przez agencję, co najmniej 11 zadeklarowało, że ich baza pożyczkowa została utrzymana lub wręcz powiększona. Tylko pięć z nich przyznało się do cięć. Tymczasem na rynku amerykańskim działa co najmniej 60 takich koncernów. Pozostałe podadzą oficjalne informacje o pożyczkach dopiero w październiku.

Chociaż część analityków spodziewała się problemów z pożyczkami dla firm z branży, dane grupy doradczej Macquarie Tristone pokazują jedynie skromny spadek ich ilości. Bankierzy spodziewają się powrotu droższej ropy naftowej. W przyszłym roku miałaby kosztować 54 dolary za baryłkę i ponad 61 dolarów w 2018 roku. Obecnie WTI kosztuje około 45 dolarów.

Dzięki elastyczności amerykańskiego rynku firmy wydobywcze wytrzymują presję ze strony taniej ropy naftowej, która podważa rentowność wydobycia ze złóż niekonwencjonalnych. Wygląda zatem na to, że wojna na wyczerpanie między najbardziej ambitnymi krajami OPEC a nowymi eksporterami z Ameryki Północnej będzie kontynuowana. Tymczasem cena baryłki może spadać dalej.