Trwają poszukiwania środków na Nord Stream 2

2 września 2016, 06:45 Alert

Gazprom notuje malejące zyski w bieżącym roku, a popyt na gaz w Europie rośnie. Jak podaje szwajcarski Neue Zürcher Zeitung (NZZ), rosyjski koncern gazowy razem z zachodnioeuropejskimi spółkami energetycznymi zastanawiają się teraz, skąd wziąć pieniądze na Nord Stream 2.

Pomimo rosnącego w Europie popytu na gaz ziemny, Gazprom nie ma powodów do zadowolenia patrząc na jego sytuację finansową. Rosyjski koncern energetyczny odnotował w pierwszym półroczu bieżącego roku spadek zysków o jedną dziesiątą w stosunku do roku poprzedniego, do poziomu 607 miliardów rubli (9,4 mld dolarów). Wprawdzie obrót koncernu wzrósł o 5% do 47,2 mld dolarów w stosunku do tego samego okresu w zeszłym roku, jednak to nie wystarcza, aby móc zrekompensować rosnące koszty.

Stacja kompresorowa przy gazociągu Nord Stream. Zdjęcie: Gazprom
Stacja kompresorowa przy gazociągu Nord Stream. Zdjęcie: Gazprom

Gazprom ma mocno ugruntowane interesy w Europie, które chce dodatkowo wzmocnić planując podwojenie przepustowości rurociągu bałtyckiego Nord Stream. Jednak ostatnio projekt dotknął pat, kiedy w połowie sierpnia niemieckie firmy Wintershall i Uniper (spółka-córka E.on), francuskie Engie, austriacki OMV i niderlandzki Shell wycofały się z zamiaru utworzenia z Gazpromem wspólnego przedsiębiorstwa do budowy i operowania Nord Stream 2. Reakcja zachodnioeuropejskich koncernów była odpowiedzią na działania polskiego urzędu antymonopolowego, który zgłosił zastrzeżenia wobec projektu rozbudowy gazociągu Nord Stream.

Polska nie przekreśli planów rozbudowy gazociągu

Dla niektórych zwolenników projektu rozbudowy Gazociągu Północnego wpływ polskiego urzędu antymonopolowego na Nord Stream 2 jest zaskakujący z dwóch powodów. Po pierwsze, gazociąg nie będzie przebiegał przez polskie wody terytorialne. Po drugie, konsorcjum operujące połączeniem będzie przedsiębiorstwem zajmującym się wyłącznie przesyłem gazu, a nie sprzedażą surowca do Polski.

Jednak zgodnie z unijnym prawem, koncerny prowadzące działalność w danym kraju, muszą uzyskać jego zgodę na fuzje zagraniczne, które teoretycznie mogą mieć wpływ na to państwo. W Polsce działają między innymi spółki-córki Wintershall: BASF i Uniper, stąd nie chciały one wystawiać się na ryzyko otrzymania kary.

Mimo decyzji o wycofaniu się z utworzenia spółki, wszystkie firmy partycypujące w projekcie dalej silnie go wspierają i chcą do końca roku znaleźć nową formę możliwości udziału w projekcie. Jak podaje NZZ, prawdopodobne jest, że na potrzeby nowego przedsięwzięcia zostanie zaangażowana istniejąca już spółka joint venture Nord Stream AG, której zostaną rozszerzone kompetencje o kolejny rurociąg.

Nord Stream 2 może być droższy

W tej sytuacji jest jednak wątpliwe, czy uda się dotrzymać planu finansowania i harmonogramu przewidzianych dla Nord Stream 2. Zgodnie z założeniem, gazociąg ma rozpocząć działalność pod koniec 2019 r. Gazprom szacuje całościowe koszty projektu na 10 mld euro. Około 70% inwestycji ma być finansowane poprzez zewnętrzne kredyty. Zachodnie koncerny chciały dołożyć do inwestycji ze swojego kapitału odpowiednio tyle, ile wynosiła wysokość ich udziału w projekcie, tj. po 10%. Firmy te przyznały jednak, że nie dokonały od razu przeglądu swoich bieżących wewnętrznych planów inwestycyjnych i teraz same szukają zastrzyku finansowego dla nowej formy współpracy.

Tymczasem Gazprom posiada obecnie nie 50%, jak planowano, ale wszystkie udziały spółki przeznaczonej do budowy i zarządzania Nord Stream 2. Tym samym rosyjski koncern stoi w obliczu ryzyka poniesienia znacznie wyższych kosztów w celu pozyskania obecnego kapitału niż w ramach konsorcjum. Gazpromu jednak nie stać na kolejne wydatki. Do tego znajduje się on pod coraz większą presją państw byłego Związku Sowieckiego, jak i na rodzimym rynku. Wielkość sprzedaży spadła w pierwszym półroczu br., ponieważ konkurencja rośnie i niektóre kraje sąsiedzkie dywersyfikują swoich dostawców – np. Ukraina. Do tego np. Białoruś negocjuje upust w cenach za surowiec.

Gazpromu nie stać na dokładanie do projektu

Nawet rosnący eksport do Europy, który wzrósł o ponad 1/3, nie stanowi pocieszenia dla finansów rosyjskiego giganta energetycznego, z powodu niskich cen za surowiec. Europejczycy, którzy około 1/3 zużycia gazu pokrywają surowcem z Rosji, musieli poczekać na spadek cen w eksporcie Gazpromu, ponieważ niskie ceny ropy naftowej odbiły się na gazie z przynajmniej półrocznym opóźnieniem. Z opóźnieniem odbije się na cenach rosyjskiego gazu także wzrost wartości ropy naftowej.

W ogólnym bilansie rosyjski koncern przesłał do Europy w pierwszym półroczu tego roku o 19% więcej gazu niż w pierwszej połowie 2015 r. i zarobił tym samym 17,4 mld dolarów. Mimo to przewiduje się, że łącznie Gazprom zarobi w tym roku tak mało, jak nigdy wcześniej. W pierwszych siedmiu miesiącach 2016 r. poziom wydobycia szacowano na 4% niższy od poziomu z roku wcześniejszego.

Gazprom potrzebuje pieniędzy na inwestycje. Oprócz Nord Stream 2, koncern również ponownie negocjuje gazociąg Turkish Stream po tym, jak ostatnie turbulencje polityczne zostały najwyraźniej przezwyciężone. W minioną środę szef Gazpromu, Miller, udał się z wizytą na rozmowy w sprawie tego połączenia do Cieśniny Bosfor. Dalej, rosyjski koncern buduje też rurociągi celem wsparcia swoich interesów z Chinami. Przepływ środków jest więc obecnie mocno obciążony, a zatem tym ważniejsze jest dla Gazpromu, aby możliwie korzystnie pod względem finansowym ominąć nowe problemy związane z budową Nord Stream 2.

Neue Zürcher Zeitung/Anna Kucharska