Turcja śle Rosji kontrpropozycję ws. Turkish Stream. Tylko jedna nitka?

19 sierpnia 2015, 11:17 Alert

Hurriyet/Reuters/Wojciech Jakóbik/Teresa Wójcik)

Turcja przesłała Federacji Rosyjskiej szkic z własną propozycją budowy gazociągu Turkish Stream proponowanego przez Rosję jako alternatywne do szlaku przez Ukrainę źródło dostaw do Turcji i krajów Europy Południowej.

Reuters podaje, że minister energetyki Turcji Taner Yildiz odmówił podania szczegółów propozycji. Podkreślił jednak, że w ostatnim półroczu sprzedaż rosyjskiego gazu do Turcji spadła o 8 procent. Ten akcent w stanowisku Turka nie wróży dobrze planom rosyjskim, które w optymistycznej wersji – przy budowie czterech nitek Turkish Stream – zakładały dostawy w ilości 63 mld m3 rocznie czyli ponad 3 razy więcej, niż Turcja importuje obecnie.

Według dziennika Hurriyet Turcy z państwowego BOTAS-u sprowadzą w tym roku 20 mld m3 z Rosji, 10 mld z Iranu i 6,6 mld z Azerbejdżanu. Anonimowe źródła podają, że brak porozumienia Ankary z Moskwą w sprawie Turkish Stream wynika z utrzymującego się sporu o cenę dostaw gazu od Gazpromu dla BOTAS-u.

Te fakty wskazywałyby, że Ankara skłania się ku opcji budowy tylko jednej nitki Turkish Stream. Przepustowość jednej linii gazociągu ma wynieść 15,75 mld m3.

Rosja przekazała Turcji 6 sierpnia dwie propozycje międzyrządowego porozumienia w sprawie projektu Turkish Stream. Jedna propozycja to gazociąg z jedną nitką, druga – z czterema nitkami. Obecnie strona turecka analizuje obie propozycje – powiedział agencji TASS przedstawiciel biura prasowego ministerstwa energetyki w Moskwie.

Pod koniec lipca rosyjski minister energetyki Aleksander Nowak powiedział mediom, że Rosja jest gotowa podpisać projekt porozumienia międzyrządowego ws. gazociągu z jedną nitką w ciągu dwóch – trzech tygodni. I też zapewniał, że „strona turecka analizuje propozycje”.

Wówczas strona rosyjska wyjaśniała, że porozumienie międzyrządowe o budowie drugiej, trzeciej i czwartej nitki, którymi dostarczano by gaz do Europy, będzie osobnym dokumentem.

Tymczasem według informacji tureckiej agencji Anadolu, 3 sierpnia b.r. minister energetyki i zasobów naturalnych Turcji, Taner Yildiz poinformował, że Turcja przesłała projekt Turkish Streamu z czterema nitkami.

Gazprom i turecki państwowy koncern BOTAS podpisały memorandum o wzajemnej zgodzie na budowę morskiej części gazociągu z Rosji do Turcji po dnie Morza Czarnego w grudniu ub.r..

Postanowienie o realizacji projektu Turkish Stream zostało podjęte w czasie oficjalnej wizyty prezydenta Rosji Władimira Putina w Ankarze 1 grudnia 2014 r. Jednocześnie z rezygnacją Rosji z budowy gazociągu South Stream prowadzącego przez kraje Europy Południowowschodniej. Przyczyną rezygnacji – jak wówczas podkreślał TASS – miała być „niekonstruktywna polityka energetyczna Unii Europejskiej”. W czasie tej wizyty strony zgodziły się, że budowę Turkish Stream będą realizować wyłącznie firmy należące do grupy Gazprom.

 

Europa południowa rozważa udział

Z  nieoficjalnych informacji rosyjskiego dziennika Wiedomosti wynika jakoby Grecja, Macedonia, Serbia i Wegry omawiały możliwość przedłużenia gazociągu Turkish Stream o odcinek do Austrii. Rozmowy dotyczą budowy magistrali o długości 1300-1400 km, która mogłaby ruszyć w 2019 roku.

We wrześniu ma odbyć się spotkanie szefów resortów spraw zagranicznych tych państw w celu podpisania memorandum o budowie gazociągu z Turcji do Austrii. Pierwsze spotkanie w tej sprawie odbyło się już 25 czerwca.

Chodzi o gazociąg Tesla o przepustowości 27 mld m3, którego koszt jest szacowany na 4-5 mld euro. Wrześniowe spotkanie ma pozwolić na ustalenia odnośnie przeprowadzenia studium opłacalności projektu. Kraje mają także zabiegać o status Projektu Wspólnego Interesu (PCI) Unii Europejskiej, co dawałoby mu dofinansowanie i wsparcie polityczne Brukseli.

Minister spraw zagranicznych Węgier powiedział Wiedomostiiom, że Tesla mogłaby odbierać gaz nie tylko z rosyjskiego Turkish Stream ale także z Gazociągu Transanatolijskiego (TANAP), którym na początku następnej dekady ma popłynąć surowiec z Azerbejdżanu. Dodał, że Tesla ma uwzględniać przesył na rewersie, czyli z Austrii do Turcji. Przedstawiciele Gazpromu odmówili komentarza w tej sprawie.

 

Turkish Stream czeka na nowy rząd

Rozmowy koalicyjne między Partią Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) a Republikańską Partią Ludową (CHP) zakończyły się niepowodzeniem. Najprawdopodobniej oznacza to ogłoszenie przyspieszonych wyborów w listopadzie br.

W wyniku czerwcowych wyborów rządząca Turcją od 2002 r.  AKP straciła większość parlamentarną, co zmusiło ją do szukania koalicjanta. W tym celu AKP rozmawiała z różnymi partiami, ale jej starania nie przyniosły skutku.

11 sierpnia premier Ahmet Davutoğlu (AKP) usiadł do rozmów z liderem największej partii opozycyjnej, Kemalem Kılıçdaroğlu (Republikańska Partia Ludowa, CHP). 13 sierpnia, ogłosili oni, że zawarcie koalicji ostatecznie nie dojdzie do skutku.

Premier Davutoğlu ma czas na utworzenie rządu do 23 sierpnia. Inaczej, zgodnie z prawem, będą musiały zostać rozpisane przyspieszone wybory.

Po ogłoszeniu fiaska rozmów, premier Davutoğlu stwierdził, że przyspieszone wybory wydają się być teraz jedyną możliwością, dlatego też wezwał turecki parlament do przegłosowania takiej decyzji. „Teraz wiemy, że nie ma już żadnych możliwości, by stworzyć koalicję rządzącą” – stwierdził premier po spotkaniu z opozycją.

Przewodniczący CHP Kemal Kılıçdaroğlu wyjawił, że ze strony AKP nie wyszła propozycja prawdziwej koalicji i że zmierzała ona jedynie w kierunku krótkoterminowego porozumienia lub utworzenia mniejszościowego rządu. Ocenił, że w konsekwencji Turcja straciła „historyczną szansę”. AKP mogłaby postarać się o zawiązanie koalicji z nacjonalistyczną Partią Ruchu Narodowego (MHP), jednak po ostatniej deklaracji premiera szanse na to są bliskie zeru.

Minister energetyki i zasobów naturalnych Turcji Taner Yildiz powiedział, że międzyrządowe porozumienie Ankary i Moskwy o budowie gazociągu Turkish Stream oraz umowa o obniżce ceny rosyjskiego gazu dla tureckiego państwowego odbiorcy, koncernu BOTAS powinny być podpisane jednocześnie. Jednak będzie to możliwe dopiero po utworzeniu nowego rządu w Turcji.  Turkish Stream pozostaje teoretycznym planem zbudowania dużego gazociągu z Rosji do Turcji, z największa częścią magistrali ułożoną po dnie Morza Czarnego.

Oświadczenie Yildiza jest odmienne od wcześniejszej informacji rosyjskiego ministra energetyki Aleksandra Nowaka, który ujawnił, że „Gazprom i turecki BOTAS porozumiały się, że strona turecka będzie dostawać gaz tańszy o 10,25 proc. od dotychczasowego.” Nowak zaznaczył wprawdzie, że dokument o obniżce ceny gazu nie został jeszcze podpisany, ale ustalenia są.

– Ustaliliśmy z Rosjanami, że obniżka cen gazu wchodzi w życie od 1 stycznia 2016 r.  Nasza gospodarka zaoszczędzi na tym 1 mld dol. rocznie. Ale to strona rosyjska zapowiedziała na zakończenie rozmów, że dokument o obniżce cen zostanie podpisany jednocześnie z porozumieniem międzyrządowym o realizacji Turkish Stream. Wprawdzie to są dwie odrębne sprawy, ale dla nas to nie jest problem – powiedział dziennikarzom.

Przy tej okazji wyjaśnił, że dane techniczne projektu Turkish Stream strona rosyjska przekazała z opóźnieniem, co przesunęło termin decyzji Ankary o przeprowadzeniu koniecznych badań inżynierskich. Turecki minister powiedział, że strony doszły do porozumienia co do projektu, ale nie we wszystkich kwestiach. – Wszystko jeszcze uzgodnimy. Z naszej strony międzyrządowe porozumienie musi ratyfikować parlament, ale Turcja musi przede wszystkim najpierw powołać nowy rząd – zauważył Yildiz.