Sawicki: Nowa ulga termomodernizacyjna jako prezent na wybory? (FELIETON)

12 marca 2019, 07:30 Energia elektryczna

Ulga termomodernizacyjna, a więc możliwość odpisania kosztów poniesionych za wymianę źródła ciepła i ocieplenia budynku działa od początku roku. Każdy, kto chce z niej skorzystać może odpisać poniesione nakłady od dochodu. W efekcie Kowalski zapłaci mniejszy podatek. Co by się zmieniło, gdyby ta ulga była od podatku, a nie od dochodu? – zastanawia się Bartłomiej Sawicki, redaktor BiznesAlert.pl.

Ulga termomodernizacyjna i program Czyste Powietrze mają pomóc Polakom mieszkającym w źle dogrzanych, zwykle paliwem węglowym domach jednorodzinnych. Ich liczbę oszacowano na 4 mln. Skorzystanie z programu Czyste Powietrze uzależnione jest od dochodu przypadającego na jednego członka gospodarstwa domowego. Najbiedniejsi, gdzie przychód wynosi do 600 zł na osobę mogą dostać do 90 procent dotacji na kompleksową termomodernizację. Najbogatsi, tj. zarabiający powyżej 1600 zł na osobę w gospodarstwie domowym mogą otrzymać między 15 a 18 procent dofinansowania. Mogą oni także wykorzystać ulgę termomodernizacją, a więc odpis od dochodu.

Ulgę może odliczyć od dochodu każdy podatnik, opodatkowujący swoje dochody według skali podatkowej (18 – 32 proc.) lub według jednolitej 19-procentowej stawki podatku oraz opłacający ryczałt od przychodów ewidencjonowanych.  I tak dla przykładu płacący odpowiednio podatki 18 lub 32-procentowe może odpisać od dochodu wydatki na poprawę efektywności energetycznej budynku. Kowalski, którego dochód w skali roku wynosi 70 tys. zł będzie mógł odpisać od tej kwoty np. 30 tys. zł kosztów poniesionych na modernizację budynku. Podatek, jaki będzie musiał zapłacić od dochodu będzie pomniejszony o wydatki na termomodernizację, w efekcie odda państwu mniej.

To instrument szybszy i prostszy do realizacji, aniżeli ubieganie się o finansowanie z programu Czyste Powietrze. Z drugiej strony, aby zredukować wydatki na termomodernizację, które trzeba wydać z własnej kieszeni warto jednak ubiegać się o jedno i drugie wsparcie.

W obliczu zalewu socjalnych propozycji, wartych kilkadziesiąt miliardów złotych, warto rozważyć kolejną i zastanowić się, które z nich można wdrożyć po wyborach lub przynajmniej rozważyć w toku kampanijnej dyskusji. Mowa o uldze, ale nie od dochodu, a od podatku. W efekcie, w przytoczonym przypadku Kowalski, nie tylko nie zapłaciłby mniejszego podatku, ale wręcz dostałby od państwa kilkunastotysięczny zwrot. Byłaby to de facto, dotacja, a jeśli zliczyć ją razem z Programem Czyste Powietrze, wręcz podwójna dotacja, co może wydawać się szalonym pomysłem z punktu widzenia budżetu państwa. Mógłby on ostrożnie licząc, kosztować podatników kilkanaście miliardów złotych w skali roku. W obliczu takich potencjalnych kosztów, 103 miliardy złotych, przeznaczone na Czyste Powietrze, ale rocznie, a nie w ciągu 10 lat (program Czyste Powietrze przewidziany jest na lata 2018 – 2029) wypada blado. Program rocznie kosztować ma ok. 10 mld zł, patrząc jednak na liczbę dotychczasowych wniosków jakie spływają do Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej –  (około 35 tys.) – trzeba być dużym optymistą, aby zakładać, że bez koniecznych zmian w programie, cały budżet na niego przewidziany zostanie wydany. Wydaje się więc, że 103 miliardy złotych w zderzeniu z biurokratyczną rzeczywistością to czysty PR.

Jeśli jednak licytujemy się w kolejnych programach socjalnych to dlaczego walka ze smogiem nie miałby na tym skorzystać, a przynajmniej nie mielibyśmy zacząć realnie dyskutować o termomodernizacji. Jedyny działający, instrument, którym jest ulga termomodernizacyjna nie sprawi, że polskie budynki z lat 50-ych, czy 60-ych zwiększą swoją efektywność energetyczną. Bez zmian w programie Czyste Powietrze, które postuluje Polski Alarm Smogowy czy tych zaproponowanych we wcześniejszym tekście (poniżej), piece węglowe będą nadal barwiły zimowy krajobraz czarnym lub siwym dymem.

Sawicki: Biurokracja zabija Czyste Powietrze (ANALIZA)