USA zmniejszają emisję CO2 dzięki rewolucji łupkowej

7 grudnia 2017, 09:00 Alert

Elektrownie stanowiły największe źródło emisji dwutlenku węgla w USA od lat ’70 aż do dzisiaj. Po raz pierwszy od czterdziestu lat elektrownie nie stanowią największego źródła zanieczyszczeń gazami cieplarnianymi w Stanach Zjednoczonych.

Flaga USA. Fot. pixabay.com
Flaga USA. Fot. pixabay.com

Amerykanie zmniejszają emisję z energetyki dzięki rewolucji łupkowej

Zmiana ta nie nastąpiła jednak przez zwiększenie emisji związanej z transportem. W rzeczywistości od 2000 roku USA odnotowują najmniejszy przyrost zanieczyszczeń związanych z tą dziedziną (U.S. Energy Information Administration). Prawdziwa zmiana nastąpiła bowiem dzięki oczyszczeniu sieci elektrycznej.

Analizy Bloomberga wskazują również na odwracanie się tendencji panującej od 1978 roku, kiedy produkcja energii elektrycznej zaczęła stanowić główne źródło zanieczyszczeń. Aktualne prognozy wskazują również na powiększanie się różnic w emisji CO2 na niekorzyść tej, która wynika z transportu.

Jedną z przyczyn tego zjawiska jest zmiana głównego surowca energetycznego. Przejście z węgla na gaz ziemny, w ostatniej dekadzie przyczyniło się do zdecydowanego spadku emisji. Aktualnie ten trend utrzymuje się, co przejawia się w 60% wzroście zużycia gazu ziemnego do produkcji energii.

Warto odnotować pozytywny wpływ takiego działania nie tylko na globalne zmiany klimatu, ale również na poprawę stanu zdrowia i zmniejszenie ryzyka występowania chorób cywilizacyjnych.

W cieniu kwestii zanieczyszczeń rozgrywa się również istotna dla transportu gra o rewolucję na rynku samochodowym. Wzrastające inwestycje w elektryczne samochody, a także spadające ceny akumulatorów, mają przyczynić się do zwiększenia konkurencyjności owych pojazdów na rynku, na którym wciąż dominują samochody napędzane benzyną i olejem napędowym.

Jak wskazują analizy Bloomberga, zwiększenie udziału samochodów elektrycznych na naszych drogach, doprowadzi w końcu do jednoczesnego obniżenia emisji, a także zrównania się skali obydwu jej źródeł.

Bloomberg/Tomasz Czech