Jakóbik: Trump może obniżyć cenę ropy na świecie, ale nie chce

18 kwietnia 2019, 14:30 Energetyka

Prezydent USA może obniżyć ceny ropy na świecie i wesprzeć dywersyfikację, na przykład w Polsce. Musiałby jednak zmienić politykę wobec Iranu – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Donald Trump, fot. flickr.com/GageSkidmore

Porozumienie naftowe trzeszczy w szwach

Ropa drożeje przez ograniczenie podaży z Wenezueli ogarniętej kryzysem oraz Iranu ograniczonego sankcjami USA, które wykluczają transakcje w dolarach. Do tego dokłada się chaos w Libii, o którym pisaliśmy w BiznesAlert.pl.

Wójcik: Czy Libia zachwieje porozumieniem naftowym?

Rosja sygnalizuje gotowość do dalszego luzowania porozumienia naftowego. To układ między producentami z OPEC oraz spoza kartelu (grupa zwana OPEC+), który zakłada skoordynowaną redukcję wydobycia o w sumie 1,2 mln baryłek dziennie. To mniej, niż w poprzednim porozumieniu obowiązującym od końca 2016 roku, które zakładało redukcję o 1,6 mln baryłek. Rosjanie mają jednak apetyt na walkę o udziały rynkowe, między innymi z Amerykanami.

Minister finansów Anton Siluanow przyznał, że OPEC+ mogłoby zwiększyć wydobycie w celu odparcia konkurencji amerykańskiej. Przypomniał, że tańsza ropa może ograniczyć produkcję w USA pomimo sygnałów z rynku, że może być opłacalna w niektórych punktach nawet przy 30 dolarach za baryłkę. Analogiczne założenie przyświecało wojnie cenowej z 2014 roku, kiedy Saudyjczycy pompowali na potęgę w nadziei na podbój rynków, szczególnie chińskiego, za pomocą tańszej ropy. Wówczas wojna skończyła się kryzysem cenowym końca 2014 roku i porozumieniem naftowym.

Wypowiedź Siluanowa jest radykalna. – Jeśli zakończymy porozumienie, ceny ropy spadną, a razem z nimi ilość nowych inwestycji. Wydobycie w USA spadnie ze względu na koszty wydobycia z łupków, które są wyższe od tradycyjnego – zapewnia. Jego zdaniem zakończenie porozumienia obniżyłoby ceny ropy do poziomu 40 dolarów „albo mniej” przez około rok. Akurat taki poziom został zapisany w konserwatywnym budżecie rosyjskim przygotowanym na ewentualny kryzys ceny ropy jak w 2014 roku.

Sugestia Rosjan może być elementem polityki informacji prasowych. Już same dywagacje na temat dalszego luzowania porozumienia naftowego może wpłynąć na spadek cen ropy naftowej. Może to jednak być coś więcej, jeżeli spojrzeć na kampanię komunikatów rosyjskich na temat rynku. Propagandowe REGNUM publikuje wypowiedź eksperta ERARIUM Group Denisa Lisitsyna, który przekonuje, że wbrew problemom eksportu z Iranu i Wenezueli rynek jest „właściwie nasycony węglowodorami” i jest to dobry czas na usunięcie ograniczeń podaży, a porozumienie naftowe „traci znaczenie”.

Jakóbik: Dyplomacja naftowa informacji prasowych

Być może Rosjanie chcą rozpocząć negocjacje z OPEC, które opowiadało się za utrzymaniem porozumienia naftowego i ma dopiero rozmawiać na ten temat przed czerwcem, kiedy skończy się układ obowiązujący obecnie. Dwa tygodnie temu największy producent kartelu, Arabia Saudyjska, ustami ministra energii Khalida Al-Faliha zapowiedziała, że porozumienie powinno zostać utrzymane w mocy, a kraje, które nie wywiązują się w pełni z kwot redukcji, powinny „nadgonić braki”. Minister energetyki Rosji Aleksander Nowak zapewnił, że podstawą decyzji Rosji będzie interes jego kraju.

Los porozumienia naftowego ma zostać rozstrzygnięty na spotkaniu ministerialnym OPEC+ w czerwcu. Nowak zapowiedział, że dopiero w pobliżu tej daty Rosjanie ocenią sytuację i podejmą decyzję o ewentualnym dalszym udziale w układzie.

Przypadek Iranu

Agencja Bloomberg przypomina, że Rosjanie są największymi wygranymi porozumienia naftowego. Ograniczenia produkcji dotknęły głównych producentów ropy ciężkiej jak rosyjski Urals, którego eksport ma zanotować w tym roku dwuletni rekord w wysokości 2,06 mln baryłek dziennie, głównie na rynku azjatyckim, ale widać także rosnący udział Urals w Europie Zachodniej i krajach śródziemnomorskich, czyli tam, gdzie nie dociera lub dociera w mniejszej ilości ropa irańska. SPV proponowane przez kraje zachodnioeuropejskie mające pośredniczyć w dostawach ropy z Iranu do Europy nie zostało wprowadzone, być może przez obawy firm przed Amerykanami.

Na przełomie kwietnia i maja Amerykanie zdecydują czy przedłużyć, zmienić lub zakończyć sankcje irańskie. Ropa przebiła granicę 72 dolarów za baryłkę, więc Donald Trump będzie musiał wybierać między tanią ropą a presją na Teheran – słusznie wskazuje Financial Times.

Konsekwencje dla Polski

Gazeta podaje, że w marcu Iran wyeksportował 1,9 mln baryłek dziennie, z tego 1,4 mln baryłek ciężkiej ropy i 500 tysięcy kondensatu. Prze wprowadzeniem sankcji Iran chciał zwiększyć wydobycie w okolice 4 mln baryłek na dzień. Może to być jeden ze sposobów na obniżkę cen ropy, na przykład poprzez dalsze poluzowanie wyłączeń spod sankcji dla największych klientów na ropę irańską. Być może mogłyby one objąć innych sojuszników USA, jak Polska, która straciła szansę na dwa kontrakty terminowe omawiane przez PKN Orlen i Grupę Lotos z irańskim NIOC.

PKN Orlen słusznie chwali się poprawą wskaźnika dywersyfikacji poprzez zwiększenie dostaw ropy saudyjskiej o 50 procent do 300 tysięcy ton rocznie. Już prawie jedna trzecia ropy w Orlenie pochodzi spoza Rosji. Jednak prawdziwą alternatywą do Urals nie jest lekka ropa arabska, ale zasiarczony surowiec z Iranu. Wykorzystanie tego kierunku, a także ceny ropy – co wykazałem wyżej – będzie zależało w istotnym stopniu od polityki USA.

Jakóbik: Co Polska dostanie za szczyt o Iranie?