Legucka: USA i UE się kłócą. Korzysta Rosja (ROZMOWA)

4 sierpnia 2017, 07:30 Bezpieczeństwo

W rozmowie z portalem BiznesAlert.pl dr hab. Agnieszka Legucka, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, mówi o podpisaniu przez prezydenta Stanów Zjednoczonych ustawy rozszerzającej sankcje wobec Rosji oraz zarzutów Donalda Trumpa o wadliwość prawną wspomnianej legislacji. Zdaniem eksperta przywódca USA został pozbawiony istotnego narzędzia wpływu na politykę zagraniczną wobec Moskwy.

Źródło: donaldjtrump.com

BiznesAlert.pl: Co oznacza podpisanie przez Donalda Trumpa ustawy, która nakłada sankcje na Rosję?

Ogranicza ona prezydentowi możliwość nałożenia sankcji wobec Rosji bez konsultacji np. z europejskimi partnerami. Przede wszystkim jednak ogranicza ona możliwość zniesienia obowiązujących, które miały charakter tzw. aktów wykonawczych, jakie wydawał Barack Obama. Teraz Kongres ogranicza władzę prezydenta w zakresie znoszenia już obowiązujących sankcji. Dotychczas mógł to zrobić jednym pociągnięciem pióra. Obecnie będzie musiał skonsultować się z Kongresem, wnieść do niego swoją propozycję np. zniesienia niektórych sankcji z Rosji i wówczas Kongres zdecyduje, ponieważ są one wprowadzone na mocy ustawy a nie aktów wykonawczych.

Czy jest to osłabienie pozycji amerykańskiego prezydenta?

Zabiera mu ważne narzędzie wpływu na politykę zagraniczną względem Federacji Rosyjskiej. Chodzi o instrument nacisku. W tym momencie Donald Trump nie może samodzielnie decydować o tych ograniczeniach względem Rosji, które dotychczas obowiązują.

Czy Pani zdaniem Trump miał inne wyjście niż tylko podpisać tę ustawę?

W świetle oskarżeń i dochodzeń FBI i różnych komisji w Kongresie, byłoby to bardzo niebezpieczne dla jego wizerunku. Z drugiej strony byłoby to bezcelowe, dlatego że Kongres przegłosowałby weto zdecydowaną większością głosów. Weto amerykańskiego prezydenta byłoby wówczas bezzasadne.

Mimo, że ją podpisał to stwierdził, że jest to wadliwy akt prawny. Skąd ten dwugłos?

Powodem może być fakt, że nie jest to jego inicjatywa. W tym momencie Trump staje się pionkiem w grze i zakładnikiem tego o czym będzie decydował Kongres. Stąd też kilka miesięcy, w trakcie których próbował prowadzić walkę z establishmentem którą uczynił jednym z haseł w kampanii wyborczej. Jeżeli chodzi o sankcje wobec Rosji to zwycięzcą jest Kongres, który uzyskał możliwość decyzji w tym zakresie. Nie dziwi więc, że Trump może być niezadowolony z ograniczania jego wpływów.

Dotychczas Amerykanie koordynowali z Unią Europejską politykę sankcji względem Rosji. Tym razem było inaczej. Jak ten krok można postrzegać w kontekście relacji na linii Waszyngton-Bruksela?

Moim zdaniem było to niezamierzonym efektem działania Kongresu, spowodowane wewnętrzną walką w amerykańskiej administracji. Tym niezamierzonym efektem jest jeszcze większe podrażnienie relacji np. na linii Trump-Niemcy. Rzeczywiście nowe sankcje mają dotyczyć projektów inwestycyjnych z Federacją Rosyjską a więc w samej Rosji oraz tzw. rurociągów eksportowych, czyli poza Rosją. Sankcje mogą dotknąć firm amerykańskich, lecz również europejskich. W tym momencie pojawia się zgrzyt z niektórymi państwami europejskimi, które są zaangażowane w inwestycje w Federacji Rosyjskiej.

Czy one są konsultowane?

Pierwszy projekt, który w czerwcu był zatwierdzony przez Senat większością głosów 98-2 wywołał ostrą reakcję m.in. ministrów spraw zagranicznych Niemiec i Austrii. Pod wpływem tego lobby w nowej wersji ustawy znalazł się zapis o tym, że USA będą się konsultować ze swoimi sojusznikami.

Czy należy spodziewać się zapowiadanej przez przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean’a Claude’a Junckera odpowiedzi Unii Europejskiej na jednostronne zaostrzenie sankcji względem Rosji?

Wypowiedź Junckera jest nadinterpretowana. Stwierdził, że odpowiedź Unii Europejskiej nastąpi w ciągu kilku dni i będzie ostra. UE oraz jej instytucje są postawione w niekomfortowej sytuacji, ponieważ niektóre państwa sprzeciwiają się dyskryminacji ich firm. Z drugiej strony Komisja Europejska nie jest władna do tego, by decydować o sankcjach np. względem USA reprezentując interesy tylko niektórych państw europejskich. Wobec tego jako Europa powinniśmy w szczególności skoncentrować się na tym, jakie mamy interesy, a dopiero wówczas próbować działać z partnerami zewnętrznymi.

Czy gdy pojawiają się tarcia w relacjach Unii Europejskiej z USA może się okazać, że zyska Rosja?

Nie wiem czy zyska. Natomiast można powiedzieć, że to co jest w tej ustawie najbardziej podkreślane to gazociąg Nord Stream 2. Jego lobbyści próbują pokazać, że staje się on europejskim projektem, w który uderzają Amerykanie. To tylko jeden z elementów sporu wokół tego, czy rzeczywiście amerykańskie sankcje powinny dotykać europejskich firm czy nie. W tym momencie Nord Stream 2 jest przedstawiany jako projekt, którego trzeba bronić ze względu na interesy Europy. To duże niezrozumienie powodów wprowadzenia sankcji amerykańskich względem Rosji, ale również idei solidarności europejskiej, na którą powołują się Niemcy i Austria.

Nord Stream 2 jest kontrowersyjnym projektem, który dzieli samą Unię Europejską. Czy w tym przypadku Rosja zyska na podziałach wewnątrz samej Europy?

Rosjanie wykorzystują tę sytuację w umiejętny sposób. Starają się pokazywać nie jako główni przeciwnicy amerykańskich sankcji zasłaniając się partnerami europejskimi. Jest to umiejętne pokazywane w rosyjskich mediach, że Unia Europejska na równi z Rosją jest ofiarą amerykańskich sankcji, co nie jest prawdą. W tym kontekście można rzeczywiście powiedzieć, że Rosjanie próbują wykorzystać sankcje USA, żeby promować swoje projekty, ale przede wszystkim dzielić UE na państwa prorosyjskie i antyrosyjskie.

Rozmawiał Piotr Stępiński