Kardaś: USA chcą wesprzeć sojuszników, ale nie poprzez sankcje wobec Nord Stream 2 (ROZMOWA)

27 marca 2019, 11:15 Energetyka

Dr Szymon Kardaś z Ośrodka Studiów Wschodnich mówi BiznesAlert.pl o nowej propozycji legislacyjnej z USA, która ma zmniejszyć zależność Europy Środkowo-Wschodniej od gazu z Rosji, ale prawdopodobnie nie wpłynie na sporny projekt Nord Stream 2. 

BiznesAlert.pl: RIA Novosti cytuje rosyjską AmCham, która przewiduje, że nie będzie sankcji USA wobec Nord Stream 2. Nie będzie?

Szymon Kardaś: Wszystko wskazuje na to, że raczej nie. Amerykanie grożą sankcjami już od prawie dwóch lat i na groźbach niestety się kończy. A same groźby jak widać nie wystarczyły, by zatrzymać czy nawet opóźnić realizację projektu Nord Stream 2 (według najnowszych doniesień ułożono już 34 procent łącznej długości obu nitek gazociągu).

Jak proponowana regulacja o zmniejszaniu zależności energetycznej Europy Środkowo-Wschodniej od Rosji wpłynie na ten projekt?

Nic nie wskazuje by przyjęty – na razie dopiero przez Izbę Reprezentantów – projekt mógł wpłynąć negatywnie na projekt Nord Stream 2. Analiza treści dokumentu prowadzi do wniosku, że ma on wydźwięk nie tyle antyrosyjski (choć Rosja jest wspomniana jako przykład kraju, który wykorzystuje surowce energetyczne jako instrument w polityce zagranicznej) czy wprost antynordstreamowski, ale jest oparty na logice tworzenia mechanizmów wsparcia dla państw, które zamierzają dywersyfikować źródła dostaw surowców energetycznych, a tym samym zmniejszać zależność energetyczną od dostaw z Rosji.

Proponowana ustawa ma dość jasny cel – stworzenie politycznych ram dla zwiększenia amerykańskiej obecności energetycznej w regionie. Chodzi zarówno o zwiększenie możliwości politycznego oddziaływania na procesy dotyczące rozwoju regionalnych rynków energetycznych i ich integracji (głównie w sektorze gazowym, ale także w elektroenergetyce), ale także potencjalnie zwiększenia amerykańskiej obecności w wymiarze stricte ekonomicznym. A to z pewnością stanowić będzie pewne wyzwanie nie tyle dla Nord Stream 2, ile dla rosyjskiej polityki energetycznej wobec regionu Europy Środkowej i Wschodniej.

Jak ta regulacja wpłynie na współpracę energetyczną USA-Unia Europejska?

To zależy o jakich krajach UE mówimy. Zgodnie z treścią dokumentu adresatami amerykańskiego wsparcia mają być państwa Europy Środkowej i Wschodniej (łącznie 21 państw, w tym 13 państw należących do UE; katalog adresatów jest precyzyjnie określony w treści dokumentu). Tym samym ustawa może być dodatkowym czynnikiem stymulującym współpracę amerykańskich podmiotów z firmami z państw regionu.

Dokument przewiduje szeroki katalog środków, z jakich amerykańska administracja będzie mogła skorzystać chcąc udzielić wsparcia wybranym przez siebie projektom energetycznym w Europie Środkowej i Wschodniej– od politycznych, przez prawne, doradcze, na finansowych kończąc. Ciekawe jest również wpisanie do ustawy sformułowania, że polityczne i dyplomatyczne wsparcie ze strony USA dla realizacji projektów energetycznych w regionie Europy Środkowej i Wschodniej będzie również udzielane Komisji Europejskiej. To ważny sygnał, wskazujący że USA uwzględniają istotną rolę, jaką w kontekście realizacji projektów energetycznych w regionie, w tym w działaniach na rzecz integracji rynków krajowych państw regionu odgrywa i może odgrywać Bruksela.

Pozostaje jedynie otwartym pytanie na ile ta ustawa wpłynie na politykę amerykańskich firm. Ustawa zawiera wprost postanowienia wskazujące na to, że amerykańska administracja będzie zachęcać prywatnych inwestorów do zaangażowania w projekty energetyczne w regionie. Otwartym pozostaje pytanie, czy koncerny z USA będą rzeczywiście zainteresowane znaczącym wzmocnieniem swojej obecności w Europie Środkowej i Wschodniej, a jeśli tak , to w jakiej skali. W przeciwieństwie bowiem do niektórych decyzji podejmowanych przez podmioty rosyjskie (np. Rosnieft czy Gazprom), który często realizują wprost polityczne cele Kremla, firmy amerykańskie będą się z pewnością w pierwszej kolejności kierować kryteriami ekonomicznymi przy planowaniu swojego zaangażowania ekonomicznego w regionie.

Czy Rosja jest gotowa do zmiany prawa w celu dostosowania Nord Stream 2 do wymogów UE?

Na razie nic na to nie wskazuje. Musimy pamiętać, że ewentualna zmiana rosyjskiej legislacji, a mamy tu na myśli przede wszystkim ewentualną liberalizację zasad eksportu rosyjskiego gazu (obecnie Gazprom ma monopol ustawowy na eksport rosyjskiego gazu systemem rurociągowym), miałaby bardzo poważne implikacje dla układu sił w rosyjskiej energetyce. Warto zaznaczyć, że na Gazpromie spoczywa szereg obowiązków na rosyjskim rynku wewnętrznym – realizacja programu gazyfikacji kraju, dostawy surowca dla regionów deficytowych (gdzie realizacja zobowiązań kontraktowych generuje straty), finansowanie niekiedy kosztownych programów czy inwestycji o charakterze socjalnym etc. Domagający się ograniczenia przywilejów Gazpromu tzw. niezależni producenci gazu (Novatek, Rosnieft) nie byliby skłonni w równym stopniu dzielić się przywilejami i obowiązkami, co sprawia że z perspektywy Kremla najlepszym obecnie rozwiązaniem jest zachowanie status quo.

Choć naciski lobbingowe, szczególnie ze strony Rosnieftu, by wykorzystać ewentualne regulacyjne problemy związane z przyszłą eksploatacją Nord Stream 2 do ograniczenia przywilejów eksportowych Gazpromu, z pewnością nie ustaną.

W przypadku gdy na Nord Stream 2 (na odcinku niemieckiego morza terytorialnego) rozciągnięte zostaną ograniczenia eksploatacyjne wynikające z tzw. trzeciego pakietu energetycznego, to wówczas strona rosyjska wspólnie z Niemcami, będzie próbowała zneutralizować negatywne skutki regulacji w pierwszej kolejności najprawdopodobniej poprzez próby ich wyłączenia na mocy bilateralnego rosyjsko-niemieckiego porozumienia (które zgodnie z nowelizacją dyrektywy gazowej podlegać będzie ocenie i akceptacji Komisji Europejskiej).

Czemu Amerykanie grożą sankcjami, ale ich nie wprowadzają?

Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć. Wydaje się, że może być to wynikiem politycznych porozumień osiągniętych z jednej strony na linii Berlin – Waszyngton, a z drugiej na linii Waszyngton – Moskwa. Warto przypomnieć, że przed szczytem Putin – Trump w Helsinkach, amerykański prezydent bardzo ostro krytykował Niemcy i sam projekt podczas rozmów w Brukseli. Jednak już podczas wspólnej konferencji prasowej z Władimirem Putinem – po szczycie helsińskim – nie był tak kategoryczny ani w ocenie rosyjskiej polityki energetycznej, ani samego projektu Nord Stream 2.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik