Ustawa odległościowa zniszczy rynek i zaszkodzi budżetowi

6 maja 2016, 11:00 Energetyka

KOMENTARZ

Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej
Wyższy średni długoterminowy koszt energii elektrycznej, dodatkowe miliardy złotych rocznie wydane na zastępowanie instalacji wiatrowych innymi źródłami OZE, utrata tysięcy miejsc pracy
i o kilkaset milionów złotych rocznie mniejsze wpływy dla budżetów gmin – to, zgodnie z analizą międzynarodowej firmy konsultingowej TPA Horwath, niektóre ze skutków wejścia w życie
tzw. ustawy odległościowej w obecnym kształcie. Według TPA Horwath jeśli ustawa zostanie przyjęta bez istotnych korekt, de facto spowoduje wstrzymanie rozwoju farm wiatrowych w Polsce i sprawi, że upadnie wiele spółek z tego sektora.
Według analityków zajmujących się rynkiem energii, farmy wiatrowe to najtańsze odnawialne źródło energii elektrycznej. Projekt tzw. ustawy odległościowej zakłada jednak ustalenie sztywnej, minimalnej odległości turbin wiatrowych od zabudowań na poziomie 10-krotności wysokości całej instalacji.
W polskich warunkach oznacza to praktyce wstrzymanie rozwoju farm wiatrowych. Jeśli więc inwestycje w moce wiatrowe będą musiały ustąpić miejsca innym technologiom, to automatycznie wzrosną koszty produkcji energii. Energia elektryczna, którą w ramach nowego systemu aukcyjnego dla OZE mogłyby wyprodukować farmy wiatrowe, będzie musiała zostać zastąpiona przede wszystkim przez produkcję z instalacji wykorzystujących biomasę, biogaz oraz z elektrowni słonecznych. Spowoduje to, że średni długoterminowy koszt energii elektrycznej z wyżej wymienionych technologii (ang. Levelised Cost of Energy – LCOE) będzie o ok. 60 zł wyższy (za każdą megawatogodzinę) niż mógłby być przy zastosowaniu elektrowni wiatrowych. Zwiększony koszt produkcji energii (średnio z 340 zł/MWh aż do 400 zł/MWh) najbardziej obciąży konsumentów i przedsiębiorców.
Pierwsza część analizy TPA Horwath zatytułowana „Wybrane efekty wstrzymania inwestycji w sektorze lądowej energetyki wiatrowej” zwraca również uwagę na problem zastępowania obecnie działających elektrowni wiatrowych, nowymi mocami. Zablokowanie dalszych inwestycji sprawi, że produkcja zielonej energii, która miałaby być wytwarzana przez nowe farmy wiatrowe, będzie musiała zostać wygenerowana przez inne źródła odnawialne. Z szacunków TPA Horwath wynika, że koszt zastąpienia instalacji wiatrowych nowymi mocami w pozostałych technologiach OZE będzie stopniowo wzrastał i w 2042 roku sięgnie 2,6 miliardów złotych, które trzeba będzie dopłacić dodatkowo każdego roku, gdyż inne technologie OZE produkują energię drożej niż energetyka wiatrowa.
Gminy stracą miliony
Firma TPA Horwath przeanalizowała też jak wstrzymanie rozwoju energetyki wiatrowej, a potem zastępowanie jej innymi zielonymi technologiami, wpłynie na finanse samorządów lokalnych. Gminy utracą potencjalne wpływy m.in. z podatku od nieruchomości oraz z udziału w podatkach PIT i CIT, które mogłyby być uiszczane przez właścicieli nowopowstałych instalacji wiatrowych. Tylko z tytułu wpływów z PIT gminy już w latach 2018-2020 stracą łącznie ponad 200 mln zł, a od 2020 roku będą traciły prawie 100 mln zł każdego roku. Dodatkowo brak zastępowania starzejących się instalacji wiatrowych nowymi mocami sprawi, że strata w stosunku do podatku od nieruchomości, który płaciłyby nowe farmy wiatrowe, będzie rosła. W 2041 r. suma ta sięgnie 240 mln zł, co sprawi, że w połączeniu z utraconymi przychodami z podatku od nieruchomości w związku z niewybudowaniem farm wiatrowych w systemie aukcyjnym, gminy będą traciły nawet 340 mln zł każdego roku.
Zagrożony sektor
Według analityków TPA Horwath w latach 2017-2020 brak inwestycji w nowe moce wiatrowe spowoduje również ubytek prawie 14 000 tymczasowych i stałych miejsc pracy. Utratę kolejnych tysięcy miejsc pracy spowoduje natomiast brak zastępowania starszych instalacji wiatrowych nowymi. Dodatkowo według TPA Horwath zwiększenie, założonych w projekcie tzw. ustawy odległościowej, obciążeń podatkowych, w stosunku do istniejących instalacji wiatrowych, będzie miało istotny wpływ na rentowność elektrowni i w wielu miejscach może doprowadzić do upadłości spółek. W drugiej części raportu zatytułowanej „Efekty obciążeń podatkowych i pozapodatkowych w energetyce wiatrowej” analitycy alarmują, że stopa zwrotu z inwestycji typowego projektu spadnie z ok. 7,1% do ok. 0,7%, co oznacza wartość znacznie poniżej kosztów finansowania dłużnego. W związku z wejściem w życie projektu tzw. ustawy odległościowej w obecnym kształcie średnia utrata wartości przez farmy wiatrowe wyniesie prawie 20% na poziomie wartości przedsiębiorstwa oraz ponad 37% na poziomie wartości kapitału. Niskie ceny zielonych certyfikatów już teraz sprawiają też, że ok. 40% spółek ankietowanych przez TPA Horwath może mieć problem z regulowaniem bieżących zobowiązań wobec finansujących je banków. Po wejściu w życie tzw. ustawy odległościowej odsetek ten może wzrosnąć do ok. 85%, a w przypadku wystąpienia gorszych warunków atmosferycznych, nawet do 100% wszystkich instalacji.
– Poselski projekt ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych czeka na rozpatrzenie przez Radę Ministrów. Bardzo krytycznie odniosło się już do niego Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a wcześniej także Biuro Analiz Sejmowych i Sąd Najwyższy. Pojawiają się też sygnały, że duże zaniepokojenie projektem wyraził dyrektoriat ds. energii Komisji Europejskiej. Projekt był także omawiany podczas niedawnego spotkania premierów Polski i Danii, a obawy o rozwój energetyki wiatrowej w Polsce mogą zaszkodzić staraniom polskich władz o poparcie polityczne Danii dla projektu gazociągu Baltic Pipe. Wierzymy więc, że w przypadku projektu tzw. ustawy odległościowej możliwe są racjonalne zmiany i negatywny scenariusz, którego skutki opisuje analiza TPA Horwath, nie musi się spełnić – mówi Wojciech Cetnarski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
– Projekt tzw. ustawy odległościowej jest do tego stopnia szkodliwy – zarówno dla dalszego rozwoju energetyki wiatrowej, jak i dla już eksploatowanych farm wiatrowych, ale także dla budżetu państwa oraz dotkniętych nim gmin – że trudno sobie wyobrazić jego wejście w życie w niezmienionym kształcie. Zgodnie z wymogami racjonalnej legislacji, realizacja celów w rodzaju stworzenia dodatkowej przestrzeni do rozwoju innych technologii OZE czy modyfikacji miksu wytwórczego w stronę bardziej stabilnych źródeł energii, powinna być prowadzona w sposób możliwie nieinwazyjny. Tymczasem projekt ustawy rażąco narusza prawa nabyte deweloperów, inwestorów, rolników i jednostek samorządowych. Jego przyjęcie bardzo źle wpłynie na ocenę konkurencyjności inwestycyjnej naszego kraju – powiedział Wojciech Sztuba, partner zarządzający TPA Horwath.