Amerykanie używają dronów do walki z Państwem Islamskim

6 sierpnia 2015, 07:00 Alert

(Reuters/Patrycja Rapacka)

USA przeprowadziły swój pierwszy atak dronowy w północnej Syrii, korzystając z baz w Turcji. Jest to część „kompleksowej walki przeciw IS”, jak nazwała to Ankara.

Do tej pory prowadzono jedynie działania rozpoznawcze z użyciem bezzałogowców. Dopiero niedawno Turcja zgodziła się na wykorzystanie baz amerykańskich na jej terytorium do wykonywania zadań ofensywnych. Jest to poważna zmiana dotychczasowej, ostrożnej polityki, w ramach której Ankara nie chciała stać się państwem frontowym walki z Państwem Islamskim.

Sojusznicy od jakiegoś czasu planują udzielenie wsparcia powietrznego dla grup syryjskich rebeliantów by wspólnymi siłami oczyścić teren o dlugości 80 km wzdłuż granic z Syrią.

– Częścią naszego porozumienia z USA jest otwarcie naszych baz, szczególnie tej w Incirlik – powiedział minister spraw zagranicznych Turcji Mevlut Cavusoglu. – Docierają tam załogowe i bezzałogowe amerykańskie samoloty. Będziemy mogli rozpocząć wspólnie kompleksową walkę z IS – dodał.

Syryjski minister spraw zagranicznych Walid al-Moualem powiedział dla państwowej telewizji, że Syria wspiera walkę z Państwem Islamskim, a ataki były koordynowane z Damaszkiem. – Dla nas nie ma umiarkowanej i radykalnej opozycji. Ktokolwiek podnosi broń na państwo, jest terrorystą. Amerykanie poinformowali nas o planowanych atakach, zaznaczając że ich celem jest Daesz (arabska nazwa Państwa Islamskiego – przyp. red.), a nie armia syryjska. Odpowiedzieliśmy, że wspieramy każde działanie przeciw PI, jeśli jest z nami konsultowane. W przeciwnym wypadku będzie to naruszenie naszej suwerenności – dodał.

Jak przedstawiają się stanowiska innych państw odnośnie sytuacji w Syrii? Prezydent Turcji Erdogan rozmawiał telefonicznie z jego irańskim odpowiednikiem Rouhanim, informując o ostatnich operacjach. Przedstawił też stanowisko, że nie będzie pokoju w Syrii tak długo, jak jej prezydentem jest Baszar Al-Assad. Teheran, który wspiera obecny rząd syryjski zapowiedział, że przedstawi na forum ONZ własną propozycję pokojową. Rosja i inni sojusznicy Assada oświadczyli, że nie ma wspólnego stanowiska z USA w sprawie walki z IS. Dyplomaci państw amerykańskiej koalicji poinformowali, że są plany odcięcia IS od dostępu do granicy tureckiej, przez którą dostarczane są zapasy oraz przedostają się ochotnicy, a to powinno zmienić radykalnie sytuację. Główne siły szkolonych przez Zachód rebeliantów liczą niewiele ponad 60 osób. Zostają wyposażone w środki łączności, by w każdej chwili móc wezwać pomoc z powietrza. Są jednak poważne problemy.

Waszyngton powiedział we wtorek (4.08), że są dowody na to, że część szkolonych rebeliantów została wzięta do niewoli przez siły Frontu Nusta, co pokazuje ich słabość. Turcja natomiast nie ufa siłom syryjskich Kurdów YPG, ktorzy są głównymi i użytecznym sojusznikiem USA w walce z IS I kontrolując znaczne terytorium. Ankara nalega, by ich ofensywa nie posunęła się dalej nić do rzeki Eufrat.

Turcja przeprowadziła kilka ataków przeciwko siłom IS w północnej Syrii zaraz po tym, jak jej wojska zostały przez nie zaatakowani. W tym samym czasie zaatakowała jednak także kurdyjskich bojowników z PKK w północnym Iraku. Ankara obawia się że Kurdowie mogą zażądać własnego państwa w skład którego oprócz zdobyczy na terytorium Syrii i Iraku, miałyby wejść także ziemie tureckie. Przeciwnicy krytykują prezydenta Erdogana, że pod przykrywką walki z IS, stara się zapobiec kurdyjskim sukcesom, skupiając się bardziej na walce zbrojnej z PP.

Więcej informacji:

Turcja obwinia Kurdów za atak na kolejny gazociąg

Wójcik: Kurdowie w centrum walki o Bliski Wschód