Wiśniewski: Rozwój fotowoltaiki w Polsce wymaga kształcenia nowych kadr

25 czerwca 2019, 11:00 Energetyka

Ostatni raport IEO wykazał, że fotowoltaika jest w zasadzie jedyną branżą w OZE i w całej elektroenergetyce, która dynamicznie się rozwija i nie jest to rozwój jedynie zapowiadany, ale oparty o twarde dane. Wskazał też na wyzwania formułowane przez uczestników rynku, w tym wołanie o kadry – pisze prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej Grzegorz Wiśniewski na swoim blogu.

Instalacja fotowoltaiczna. Frihamnen port w Sztokholmie, Magasin 6. Fot. Bartłomiej Sawicki/ BiznesAlert.pl
Instalacja fotowoltaiczna. Frihamnen port w Sztokholmie, Magasin 6. Fot. Bartłomiej Sawicki/ BiznesAlert.pl

W ub. roku moc elektrowni PV na świecie przekroczyła 500 GW, w UE – 100 GW, w Polsce 0,5 GW i wszędzie był to najszybciej rosnący sektor w energetyce. Wg raportu IEO „Rynek Fotowoltaiki w Polsce ’2019” przyrost krajowych mocy PV w 2018 roku wynosił 90%, a w br. tempo wzrostu przekroczy 200%. Zgodnie z przewidywaniami IEO w 2019 roku przybędzie 1 GW nowych, a moc skumulowana instalacji fotowoltaicznych na koniec 2019 roku może wynieść 1,5 GW. Pod względem mocy zainstalowanej branża PV stanie się drugą technologią elektryczną OZE, po energetyce wiatrowej (obecnie ustępuje jeszcze energetyce wodnej i biomasie). W efekcie wartość rynku inwestycji PV przekroczy 3,5 mld zł.

Rynek fotowoltaiczny stanie się głównym obszarem inwestycji w energetyce odnawialnej (licząc łącznie z sektorami ciepła i biopaliw). Na koniec br. Polska może znaleźć się na 4 miejscu (4, ew. 5 lub 6) pod względem rocznych przyrostów mocy fotowoltaicznych w UE. Rok 2019 i kolejne wydają się niezwykle atrakcyjne dla inwestorów i dostawców rozwiązań na rynku PV w Polsce.

Czy młoda, niezwykle szybko rosnąca (i przez to rozpychająca się na rynku) branża, narażona na reakcje zasiedziałej konkurencji i niespodzianki regulacyjne udźwignie takie wyzwanie? Jednym z problemów jest finansowanie. Efektem samego systemu aukcyjnego (farmy PV o mocy mniejszej od 1 MW) może być blisko 5 mld zł inwestycji w farmy fotowoltaiczne, z czego ponad 2 mld w tegorocznej planowanej aukcji (inwestycje te będą jednak rozłożone na lata 2020-2021). Ale mobilizacja w ciągu zalewie roku (tabela 1) 3,5 mld zł. na inwestycje (taką skalę inwestycji przewiduje IEO) byłaby sama w sobie wyzwaniem dla wszystkich polskich grup energetycznych i może się odbyć tylko przy szerokim udziale   sektora bankowego (o tym było więcej w poprzednim artykule „Rośnie rola fotowoltaiki i finasowania bankowego w energetyce”). Ale to nie jedyne wyzwanie.

O tym jak na wyzwania rynkowe patrzy sama branża informują przytaczane w raporcie IEO wyniki bezpośredniego badania wiodących firm z brązy PV. W badaniach wzięło udział 15 firm, które prowadzą działalność w różnym zakresie i w różnych miejscach łańcucha dostaw:

  • Producenci urządzeń (paneli PV i konstrukcji montażowych)
  • Dystrybutorzy
  • Wykonawcy (EPC) dużych inwestycji oraz instalatorzy,
  • Inwestorzy

Zadaniem przedstawiali branży PV, aktualnie wyzwaniem dla firm wykonawczych będzie realizacja projektów po wygranych aukcjach. Projekty PV mają (wymogi systemu aukcyjnego) najbardziej ograniczony czas na realizację -do 18 miesięcy, w związku z czym niezwykle istotne stają się zdolności wykonawcze w branży. Ankietowane firmy wykazały znaczące zdolności wykonawcze, ale poważniejsze problemy stwarzają wydłużające się cykle inwestycje oraz bariery, z którymi musza się borykać inwestorzy, w tym problemy związane m.in. z uzyskaniem promesy koncesji i koncesji, czy warunków przyłączenia. Jednocześnie firmy musza się też odnaleźć w innych segmentach rynku PV.

Według ankietowanych firm największą grupą odbiorców instalacji PV w perspektywie do 2030 r. będą nadal prosumenci indywidualni, czyli gospodarstwa domowe, jednak ich udział będzie spadał z ponad 50% w 2019 roku do niecałych 45% w 2030 r. na korzyść segmentu prosumentów biznesowych, których udział w 2030 r. wzrośnie do prawie 30%. Ze względu na wzrost cen energii w szczególności dla firm z sektora MŚP będących na taryfach C, firmy z rynku PV dostrzegły rosnące zainteresowanie wśród prosumentów biznesowych instalacjami fotowoltaicznymi i postrzegają ich jako potencjalnych przyszłych klientów. Udział inwestycji PV w samorządach prognozuje się na stabilnym poziomie około 10 %, nieznacznie rosnącym w perspektywie do 2030 roku. W 2019 roku udział inwestorów w systemie aukcyjnym i prosumentów biznesowych (commercial) będzie na poziomie około 20 %. Udział segmentu farm fotowoltaicznych realizowanych w systemie aukcyjnym wg ankietowanych firm wynosi niespełna 20%.

Z badań kwestionariuszowych wynika, że rynek fotowoltaiczny będzie wykazywał coraz większe zapotrzebowanie na nowe miejsca pracy. Aż 80% firm wyraziło chęć rozwoju w ten sposób – rysunek 1.

Rys. 1 Perspektywy rozwoju firmy biorących udział w badaniu rynku PV. Oprac. IEO

Ponad połowa ankietowanych planuje zwiększenie zdolności produkcyjnych lub wykonawczych. 40% firm zamierza wprowadzić innowacje np. rozwój informatycznego systemu nadzoru produkcji lub usługi Smart Home. Tyle samo ankietowanych przedsiębiorstw zamierza rozszerzyć działalność firmy na inne sektory np. zarządzanie energią bądź uruchomić eksport swoich produktów. Jedna trzecia firm chciałaby ubiegać się o dotacje na rozwój lub pożyczkę na zakup urządzeń.

Firmy PV muszą tez sprostać nowym oczekiwaniom klientów. Niestety oni też coraz częściej wymagają od dostawców zapewnienia finansowania – rysunek 2.

Rys. 2 Oczekiwania klientów wg firm biorących udział w badaniu rynku PV. Oprac. IEO

Nawet jeżeli banki otwierają się już na możliwość finansowania budowy fotowoltaiki, to stawiają odpowiednio wysokie wymogi techniczne i jakościowe potwierdzone analizą produktywności. Zweryfikowana wielkość produkcji energii z farmy fotowoltaicznej jest podstawowym parametrem oceny projektów przez banki. A to stawia pytanie o kadry (u deweloperów, inwestorów, ale także w bankach) i zdolności wyboru i pozyskania technologii o odpowiedniej jakości i wydajności, w szczególności w wymagających projektach aukcyjnych. Prosumenci i autoproducenci zwracają uwagę na optymalny dobór instalacji do zużycia oraz są zainteresowani dodatkowo instalacją magazynów energii lub ciepła. Wymaga to od dostawców znajomości innych niż PV technologii oraz – wraz z wychodzeniem z systemów wsparcia i wchodzeniem na rynek (prosument biznesowy, umowy sprzedaży typu PPA) – głębokiej znajomości rynku energii i taryf.

Skąd dla tak szybko i szeroko rosnących wymagań kompetencyjnych i zdolności wykonawczych pozyskać kadry? Jest to jedno z najpoważniejszych wyzwań i być może kluczową barierą wzrostu sektora PV. Wobec spowolnienia w latach 2015-2018 całego sektora OZE (za wyjątkiem PV) i  postawienia rządu na energetykę węglową, młode kadry wykształcone w specjalnościach OZE przepłynęły do energetyki węglowej, w szczególności do państwowych koncernów energetycznych. Tracą tam zdobyte kompetencje jeśli chodzi o nowe technologie (co najwyżej uczestniczą w eksploatowaniu elektrowni wodnych i biomasowych) ale póki co bardzo dobrze zarabiają. Wg GUS, przy przeciętnym wynagrodzeniu w ub. roku (ze świadczeniami) wynoszącym 4863 zł, wynagrodzenie w sektorze wydobycia węgla wynosiło  10.338 zł, a w sektorze wytwarzania energii elektrycznej, gazu i ciepła 7.051 zł (zbliżona branża wodociągi i kanalizacja – 4.749 zł). Tam gdzie chodzi o innowacyjność – w sektorze produkcji urządzeń było to 7.906 zł, a w edukacji która kształci kadry na przyszłość– 4.500 zł. Dopóki (odpukać – gdy chodzi o wciąganych w tryby niskiej innowacyjności pracowników i wypomnieć – gdy chodzi o twórców krótkowzrocznej  koncepcji społeczno-gospodarczego rozwoju) nie zaczną się zbiorowe zwolnienia w tradycyjnej energetyce, trudno będzie pozyskać kadry dla OZE i zapewnić płynne przechodzenie fachowców ze strukturalnie nieinnowacyjnych koncernów do mniejszych, innowacyjnych firm, gdzie zarobki nie przekraczają 4.000 zł.

A potrzeby w tym zakresie (i ryzyka pozostania polskiej gospodarki i energetyki poza światowymi i unijnymi trendami rozwojowymi) są olbrzymie. Sam przyrost mocy o 1 GW w ciągu roku w systemach fotowoltaicznych powinien doprowadzić do wzrosty zatrudnienia o 3000 pełnych etatów w całym łańcuchu dostaw (łączne z krajową produkcją urządzeń). Oznacza to 3-krotny wzrost zatrudnienia (z ok 1,5 tys. pełnych etatów w 2018 roku) do 4,5 tys. etatów w 2019 roku. Nie wiadomo co w tej sprawie (tworzenie krajowych miejsc pracy i zapewnienia wysokiego tzw. „Polish content” w dostawach) zrobił rząd wiedząc o 2,5 mld zł dotacji z RPO na energie słoneczną, ogłaszając znaczące wolumeny aukcyjne na energetykę wiatrową i PV oraz zakładając w polityce energetycznej wzrost mocy fotowoltaicznych do 20 GW w 2030 roku? Obniżeniu poziomu innowacyjności technologicznej i zarządczej w całej energetyce (i to wtedy gdy dokonuje się globalna przebudowa technologiczna energetyki) towarzyszy deficyt kadr menadżerskich skłonnych do podejmowania wyzwań związanych  innowacyjną przebudową energetyki.

Jedynym wyjściem wydają się szybkie profesjonalne szkolenia w tych obszarach energetyki, które autentyczne się rozwijają i będą rozwijać w sensie dynamicznego i trwałego przyrostu inwestycji. Do takich należy fotowoltaika i ciągle energetyka wiatrowa (lądowa i morska), a w znacznie mniejszym stopniu inne  technologie OZE o mniejszym potencjale rozwojowym. Niestety nie należy do nich absolutnie energetyka węglowa, która przejęła kadry i ulokowała je w obszarze absolutnie nieperspektywicznym. Skierowała też w złym kierunku uczelnie techniczne i ekonomiczne, uniemożliwiając im udział w programach badawczych UE – więcej w artykule  „Za mało innowacji w energetyce”.

Odbudowa kształcenia średniego i wyższego w energetyce potrwa i musi minąć kolejne 5-10 lat, aby nowe, dobrze przygotowane kadry mogły wejść na rynek. Rozwiązaniem wydają się kursy dokształcające, a przede wszystkim studia podyplomowe. Megatrendy i sytuacja na rynku każą zadać pytanie, czy warto uczyć w tym samym stopniu wszystkich technologii OZE, tak jak było do tej pory. Czy warto uczyć energetyki wiatrowej lądowej (tu w Polsce restrykcyjne prawo w znacznej części wygrało z technologią)? Czy warto uczyć o elektrowniach geotermalnych jeżeli w Polsce ich nie będzie co najmniej przez dekadę? Czy ma sens włączanie do programów studiów podyplomowych bloków dydaktycznych o czystym węglu i energetyce jądrowej?

Wąskie programy nauczania w obszarach schyłkowych lub nazbyt ogólne koncepcje nauczania przynoszą frustracje społeczne, a brak zainteresowania poznawaniem przyszłościowych technologii może prowadzić do błędnego koła, które wciąga zasoby finansowe państwa i kapitał ludzki w „czarną dziurę”. Proponuję ankietę dla osób, które albo są zainteresowane wzmocnieniem jakościowym kadr w fotowoltaice i w najbardziej perspektywicznych technologiach OZE, albo uważających że OZE są przyszłościowym rozwiązaniem, ale warto poznać (nawet pobieżnie) wszystkie rozwiązania z tego zakresu (przez co będzie mniej czasu na te przyszłościowe,  z potencjałem). Pytanie brzmi: czy rynek już dojrzał aby organizować studia podyplomowe (np. 180 godzin) o profilu technicznym i ekonomicznym ograniczone wyłącznie do:

  1.  Fotowoltaiki (wszystkie segmenty rynku)
  2. Fotowoltaiki i energetyki wiatrowej (nowe technologie, bez procesów spalania paliw
  3. Wszystkich technologii OZE

Dostęp do ankiety [pod tym linkiem]. O wynikach poinformuję w kolejnym artykule.

Źródło: Odnawialny Blog