Wiśniewski: Warto powściągnąć entuzjazm w sprawie sankcji USA wobec Nord Stream 2

24 maja 2019, 07:30 Energetyka

Kierownik Biura Badań i Analiz Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Bartosz Wiśniewski analizuje potencjał propozycji ustawy mogącej wprowadzić sankcje USA wobec spornego projektu Nord Stream 2. Według niego warto „powściągnąć entuzjazm” względem tego aktu.

Donald Trump, fot. flickr.com/GageSkidmore

Przebrnąłem przez projekt ustawy „anty-Nord Stream 2” (Protecting Europe’s Energy Security Act of 2019), który jest procedowany w Kongresie USA. Jeżeli stanie się prawem, a administracja zechce z niego skorzystać (mało jest postanowień sztywno coś zakazujących/nakazujących), to będzie trudniej dokończyć budowę Nord Stream 2 (dalej NS2).

Projekt bierze na cel firmy (i ich przedstawicieli oraz najważniejszych akcjonariuszy), które miały cokolwiek wspólnego z udostępnianiem statków wykorzystywanych do kładzenia rur. Ograniczenia wizowe, zajęcia majątku, odcięcie od pożyczek, zakazy lub ograniczenia świadczenia pewnych usług finansowych w USA lub na rzecz rządu amerykańskiego (jeśli instytucja objęta sankcjami to np. bank lub ubezpieczyciel).

Co więcej, administracja dostałaby mandat, aby zatrzymać transakcje (np. związane z kredytowaniem), które byłyby „w interesie” instytucji lub osoby objętej ustawą, nawet gdyby te transakcje nie miały związku z udostępnianiem (b. szeroka definicja) tychże statków. Sankcje dotyczyłyby też możliwości nabywania i dysponowania (transportowanie, korzystanie itp.) „własności” będącej w jurysdykcji Stanów Zjednoczonych.

Prezydent mógłby zakazać inwestowania w/udzielania pożyczek instytucji/osobom, o których mowa (tu projekt jest niejasny—wspomina o „significant amount of equity or debt”). Co ważne, nawet po przyjęciu przez Kongres i podpisie prezydenta, nie byłoby mowy o automatyzmie sankcji. Projekt bierze na cel rosyjskie rurociągi eksportowe (nie tylko *gazo*ciągi), ale co zrozumiale dotyczy tylko tych podmorskich. W dwóch sekcjach mówi wprost o NS2, w tym wspomina nie tylko o „budowie”, ale również o „naprawach” gazociągu.

To może sugerować, że autorzy projektu liczą się z tym, że NS2 zostanie ukończony budowy, i zostawiają furtkę do „nękania” firm zaangażowanych w jego funkcjonowanie po tej dacie (tzn. oddaniu do użytku). Generalnie rzecz biorąc Nord Stream 2 ma powody do obaw. Ale to nie będzie cios śmiertelny.

W kogo potencjalnie mogłyby uderzać sankcje? Instytucji/firm zaangażowanych może być wiele (np. towarzystwa ubezpieczeniowe), „najprościej” będzie z właścicielami samych statków. Do układania rur spółka Nord Stream 2 wykorzystywała m.in. statki firmy Allseas:

„Pioneering Spirit” (układał również Turkish Stream) oraz „Audacia”. Allseas to spółka zarejestrowana w Szwajcarii, ale biura ma na całym świecie, w tym w USA. Zatrudnia wg dostępnych danych 4000 ludzi, do danych o obrotach nie dotarłem, ale to miliardy dolarów. Aktywa w USA zapewne poszłyby na pierwszy ogień, ale z uwagi na kompleksowy charakter projektu rykoszetem mogłyby dostać największe spółki energetyczne na świecie, bo Allseas pracuje dla każdego (jak dowodzi NS2…). Oczywiście projekt przewiduje wyłączenia spod sankcji.

Warto mieć jednak świadomość, że administracja USA wchodziłaby na ścieżkę wojenna z wpływowym graczem (nie wiadomo, kto może być akcjonariuszem Allseas, a tymczasem i tym osobom groziłyby sankcje), za którym stoją inni potężni gracze. Tym bardziej entuzjazm w sprawie „sankcji na NS2” warto powściągnąć.