Wiśniewski: Wysłuchanie publiczne w sprawie ustawy o OZE bardzo potrzebne, ale bez politycznych podtekstów

3 września 2014, 10:00 Energetyka

– Przegłosowane na posiedzeniu sejmowej komisji nadzwyczajnej ds. energetyki  wysłuchanie publiczne w dniu 15 września w sprawie projektu ustawy o OZE może zaskakiwać, ale rzeczywiście są podstawy inne niż tylko polityczne (te wypada pominąć, bo one nigdy nie służą ani dobrym regulacjom ani dobrej debacie),  aby je przeprowadzić i w nim uczestniczyć. Nawet jeżeli dla każdej ze stron nie jest to łatwe zadanie – stwierdza Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej. 

– Nie byłoby żadnej podstawy merytorycznej (nie jest nią poboczny temat związany z  zaostrzającą się walką wręcz ideologiczną o wiatraki, albo z wiatrakami, bo jest to przedmiot innej regulacji),  aby takie wysłuchanie przeprowadzać, gdyby do końca kontynuowany był model szerokich konsultacji społecznych przyjęty przez Ministerstwo Gospodarki wraz z opublikowaniem pierwszej wersji projektu ustawy o OZE w grudniu 2011  roku. Skala i przejrzystość konsultacji społecznych nie mogły wtedy budzić u nikogo zastrzeżeń, niezależnie od tego czy proponowane rozwiązania prawne się komuś podobały, czy  nie. Był też dobry efekt konsultacji, bo w efekcie projekt ewaluował w bardzo dobrym kierunku. Stawał się zwyczajnie coraz lepszy, aż do lipca 2012 roku – mówi nam prezes Wiśniewski. I  kontynuuje – Ale sytuacja zmieniła się diametralnie, od  wiosny 2013 roku, kiedy projekt ustawy na dobre ugrzązł w KPRM i został ponownie wyjęty jak z kapelusza w Ministerstwie Gospodarki dopiero we wrześniu 2013 roku. W formie nie przypominającej w niczym poprzedniej wersji projektu  W zasadzie od końca 2012 roku do dzisiaj projekt ustawy był „pilotowany” przez KPRM i znajdował się całkowicie poza tzw. kontrolą społeczną.

– Jedynym źródłem informacji były nieregularnie wprowadzane informacje na stronie internetowej Rządowego Centrum Legislacji, które i tak niewiele mogły powiedzieć opinii publicznej. Procedowanie wewnątrz rządu odbywało się  w taki sposób,  że żadne z głębszych merytorycznych argumentów zgłaszanych także przez ministerstwa nie były uwzględniane. Dotyczyło to zarówno prób obrony energetyki prosumenckiej przed dyskryminacją  i prób ograniczania wsparcia dla współspalania (MRiRW, MŚ), jak i prób wskazywania na zasadność notyfikacji projektu regulacji. Nawet w łonie rządu projekt wzbudzał kontrowersję, ale procedowany był niezwykle arbitralnie i przez to mało merytorycznie – wskazuje rozmówca BiznesAlert.pl.

– Mam jednak obawy – ocenia prezes Instytutu  –  co do czystości intencji zgłoszenia inicjatywy wysłuchania publicznego i co do tego, czy ekstremalnie zawiły i realizujący niejasne i czasami  sprzeczne cele projekt ustawy w obecnej wersji, w ogóle nadaje się do tej formy bezpośredniego uczestnictwa obywateli w stanowieniu prawa. Nie będzie to łatwe, bo obecny projekt, z uwagi na jego hermetyczność,  nie jest dobrym szkieletem do wprowadzania zmian, a wymaga zmian znacznie głębszych niż przeredagowania kilku czy nawet kilkudziesięciu  ustępów. Z kolei sejmowa komisja nie jest w stanie wprowadzić do takiej wersji projektu rządowego poważniejszych korekt, bo nawet słaba regulacja (za taką uważam obecny projekt ustawy o OZE) ma pewną logikę i strukturę wewnętrzną i nie wytrzyma próby wtłoczenia wielu postulatów. Twierdzę to także na podstawie doświadczeń, gdyż w pewnym zakresie prowadziłem merytoryczne konsultacje pierwszego, naprawdę  szerokiego projektu ustawy o OZE z 2002 roku i wiem jak złożona jest to materia, jak trudno uwzględnić racje, jak wpisać kompleksowo  energetykę odnawialną w system krajowego prawa.

– Wysłuchanie publiczne to u nas nowa instytucja prawna i jeszcze nigdy nie była stosowna do tak niejasno dla obywateli napisanej regulacji. Źle przeprowadzone wysłuchanie publiczne doprowadzi do klinczu i w efekcie, moim zdaniem – kontynuuje Wiśniewski –  projekt ustawy o OZE trafi o kosza. W tym procesie wymagane jest są solidne przygotowania, rzetelna praca i szczególna odpowiedzialność władzy ustawodawczej – organizatora wysłuchania. Ale też nie wróżę dobrze „koncertowi życzeń” ze strony społecznej. W takiej sytuacji wszyscy wyjdą z wysłuchania publicznego dotkliwie poobijani i korzyść odniosą tylko polityczni szabrownicy.