WN: Wiatraki podzieliły posłów PiS

29 czerwca 2018, 10:00 Energetyka

Zmiana ustawy o odnawialnych źródłach energii miała być formalnością i realizacją porozumienia Warszawy z Komisją Europejską. Po jej przyjęciu ponownie ruszyć miały inwestycje w „zielone” elektrownie. Tymczasem stała się polem ostrego konfliktu wewnątrz PiS, a w efekcie ułomnego kompromisu inwestycje będą, ale w przestarzałe i droższe technologie – piszą Magdalena Skłodowska, Rafał Zasuń i Bartłomiej Derski z portalu WysokieNapiecie.pl.

Farmy wiatrowe nie mają szczęścia do zmian przepisów. Tak też  może być w przypadku prowadzonej właśnie nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii. Parlamentarzyści naprawiają za jej pomocą przepisy o opodatkowaniu wiatraków, które dwa lata temu z premedytacją uchwalili w takim kształcie, że stały się niejasne i gminy interpretowały je w na dwa odmienne sposoby, doprowadzając do serii postępowań sądowych. Tym razem to samo środowisko przewalczyło na ostatnim etapie prac legislacyjnych w Sejmie poprawkę, która ma uniemożliwić budowę turbin wiatrowych nowego typu – wyższych, ale stawianych w mniejszych skupiskach, pracujących stabilniej, przez więcej godzin w roku, a w efekcie znacznie tańszych w eksploatacji.

Rozłam w partii

W rządowej wersji projektu nowelizacji ustawy o OZE dopuszczono stosowanie tzw. zamiennych pozwoleń na budowę, o ile nie zwiększają one oddziaływania elektrowni wiatrowej na środowisko. To umożliwiłoby budowę w Polsce turbin nowego typu. Ustawa została już przyjęta przez komisję sejmową w takim kształcie, ale w PiS pojawił się rozłam. Minister Edukacji Anna Zalewska postawiła weto wobec przyjęcia ustawy o odnawialnych źródłach energii. Pod jej wpływem ustąpić musieli w końcu dwaj inni prominentni politycy PiS – Minister Energii Krzysztof Tchórzewski i wiceszef tego resortu Grzegorz Tobiszowski.

W efekcie ostrej dyskusji wewnątrz PiS klub zgłosił poprawkę zgodnie z którą modernizacja, choćby nawet zmniejszała oddziaływanie na środowisko (nowe turbiny są z reguły cichsze) nie może również powodować wzrostu zainstalowanej mocy żadnego z wiatraków. To przepis nie mający żadnego uzasadnienia z punktu widzenia osób mieszkających w sąsiedztwie wiatraków (nie musi mieć związku ani z wysokością turbiny, ani hałasem), ale wymierzony w firmy planujące stawianie jakichkolwiek turbin wiatrowych.

Wiatraki rzeczywiście wywołały sporą liczbę konfliktów w społecznościach lokalnych. Według opublikowanego w 2016 r. opracowania Marii Bednarek-Szczepańskiej pomiędzy 2007 a 2014 r. na tle elektrowni wiatrowych wybuchły w gminach 102 konflikty, których echo odbiło się w mediach. Wiatraki zdystansowały biogazownie i maszty telefonii komórkowej, a konflikty miały miejsce niemal we wszystkich województwach.

Kto stoi za rozłamem i co z tego wyniknie dla odbiorców i producentów energii? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl