Wójcik: Chorwacki bliźniak polskiego gazoportu może się nie narodzić

17 listopada 2016, 07:30 Energetyka

KOMENTARZ

Teresa Wójcik

Redaktor BiznesAlert.pl

Zarówno Komisja Europejska, jak i władze Chorwacji uznają realizację projektu gazoportu LNG HRVATSKA na wyspie Krk za interes strategiczny uwzględniony w europejskim projekcie energetycznym. Dla regionu Europy Środkowo-wschodniej to nieodzowna część zamykająca przyszły Korytarz Północ-Południe. Projekt ma kłopoty.

Na razie w chorwackiej spółce LNG Krk panuje senny spokój. Na oficjalnej stronie internetowej skąpa informacja o przedłużeniu do 22 listopada terminu składania ofert na udział w przetargu na realizację projektu terminala. Dyrektor spółki  Mladen Antunović wyjaśnia, że to tylko kilka dni przesunięcia. Opóźnień nie będzie. Dziennikarze chorwaccy sygnalizują: u nas na razie wszystko stoi, mamy „status quo“ w kwestii terminala LNG. Nowy rząd dopiero co został powołany i jeszcze nie podjął żadnych decyzji co do terminala. Spodziewamy się, że w ciągu kilku najbliższych miesięcy zapadną jakieś konkretne postanowienia o przyszłości terminala LNG na wyspie Krk.

Projekt chorwackiego FSRU

Decyzji więc brakuje. W Chorwacji jednak nie brak sceptyków szermujących niby konkretnymi argumentami. Według nich w Europie jest 26 gazoportów LNG. Większość z nich nie wykorzystuje swojego potencjału, często nawet w połowie i przynosi właściwie straty.  Do tego niskie ceny ropy powodujące też spadek cen gazu ziemnego, informacje, że do 2020 r. wolumen gazu skroplonego na rynku światowym wzrośnie o ok. 40 proc. – to nie są prognozy zachęcające do inwestycji w terminale LNG. Jednak oprócz sceptyków dużo liczniejsi i bardziej znaczący w Chorwacji są zainteresowani budową chorwackiego terminala. Są to – poza oczywiście Chorwatami – szczególnie firmy ze Stanów Zjednoczonych. Przedstawiciele Białego Domu wielokrotnie prowadzili w Zagrzebiu rozmowy na temat realizacji projektu terminal Krk. Przekonywali do gazoportu lądowego o przepustowości rocznej ponad 6 mld m3,  choć gazowy rynek chorwacki to ok. 2,5 mld m3. Ale to miał być gazoport o znaczeniu regionalnym. Ostatecznie stanęło na terminalu pływającym, ale realizacja właściwie nadal stanęła. Formalnie powodów nie ma, ale nieoficjalnie wspomina się w Zagrzebiu, że jest problem działki, na której ma być budowana część inwestycji.

Pojawiły się poważne wątpliwości, związane z działką. A dokładniej, podejrzenia, że spółka LNG HRVATSKA  zapraszając zainteresowane firmy w lipcu ub.r. do ofert o nabycie udziałów miała ukryć fakt poważnych niejasności co do prawa własności działki. Działka ta jest obciążona zadłużeniem na korzyść trzeciej osoby prawnej. Dotarłam do informacji źródłowej: właścicielem/użytkownikiem działki do niedawna była upadła państwowa firma petrochemiczna DINA, a teren działki powinien być częścią masy upadłościowej. Jednakże okazało się, że DINA ma niespłacony kredyt w austriackiej instytucji finansowej, dawnej Hypo Alpe-Adria International AG przekształconej obecnie w Heta Asset Resolution. I właśnie Heta przejąła aktywa zobowiązań z hipoteki DINY. Ich wartość stanowi podobno tajemnicę bankową.

Co wcale jeszcze nie znaczy, że Heta jest właścicielem tej działki! Austriacy mają tylko na niej gwarancję swojej wierzytelności. Przekonywali mnie, że przez kilka lat nie pojawił się nabywca zainteresowany nieruchomością. Nie była też zainteresowana państwowa spółka LNG HRVATSKA. która na tej działce miała budować port dla pływającego terminala. Redakcja wpływowego tygodnika chorwackiego Nacional dowiedziała się w firmie Heta AR, że dotychczas nie pojawił się nikt, zainteresowany rozpoczęciem wyjaśniania kwestii własności tej spornej działki na wyspie Krk. A Heta AR o publicznej ofercie dla potencjalnych udziałowców informacje zaczerpnęła z mediów.

Jak się dowiedziałam nieoficjalnie, państwowa spółka LNG HRVATSKA jest ” w sprawie działki na budowę terminala w stałym kontakcie z odpowiednimi władzami i sprawa zostanie załatwiona niebawem”.

Tymczasem w Polsce chyba mało kto wie, że jeszcze w 2013 r. powstało kanadyjskie konsorcjum Development Group (DG), które wystąpiło do władz w Zagrzebiu z własną inicjatywą:  budowy terminala LNG na Krku nie tylko terminala pływającego, także lądowego, kogeneracyjnej wielkiej elektrowni na gaz, ponownie uruchomionych Zakładów Petrochemicznych DINA. Projekt obejmuje gazowe interkonektory ze Słowenią. Węgrami, Serbią oraz Bośnią i Hercegowiną. Co oczywiście wymaga zgody i współdziałania z władzami Chorwacji. Władze ma znęcić zapowiedź powstania 5 tys. nowych miejsc pracy oraz inwestycje wartości 4,7 mld euro. Czyli upraszczając – zbudowanie  wielkiego hubu o przepustowości do 25 mld m3. DG twierdzi przy tym, że to ona ma prawo  do przejęcia działki na wyspie, na której miałby stanąć hub. A to dzięki bliżej niewyjaśnionym rozwiązaniom finansowym wobec Heta Asset Resolution.

Kanadyjskie konsorcjum oskarża b. ministra gospodarki Chorwacji Ivana Vrdoljaka i szefa spółki LNG Hrvatska Mladena Antunovićia, że wykorzystując swoje stanowiska uniemożliwiają konkurencji – czyli DG – zbudowanie terminala LNG w Chorwacji.

Branko Šarcanin,  Kanadyjczyk chorwackiego (serbskiego?) pochodzenia, przedstawiciel Development Group, jedan z dyrektorów kanadyjskiej spółki Pulsat Global Capital wchodzącej w skład DG-a, w rozmowie z tygodnikiem chorwackim Nacional potwierdził złożenie skargi w tej sprawie do KE, gdyż „nie ma zaufania do chorwackiego sądownictwa”. Oskarża też b. ministra gospodarki Vrdoljaka o kontakty z Rosnieftem oraz ambasadorem Federacji Rosyjskiej w Chorwacji Anwarem Azimowem w sprawie potencjalnych inwestycji moskiewskich w chorwackim  sektorze energetycznym. Dowodów nie przedstawił.

Własność działki wygląda na istotny problem dla realizacji terminala na wyspie Krk. Smaczek jednak w tym, że DG zapowiada przejęcie działki na Krku na własność, a wtedy „od odpowiednich instytucji Unii Europejskiej zażąda ochrony swoich interesów i nakładów”. Od kogo chce ją przejąć? Austriacy mają tylko prawo do zabezpieczenia wierzytelności. Działka jest warta o wiele więcej.