Wójcik: Europa może zostać hubem LNG

4 lipca 2017, 07:30 Energetyka

– Świat może zmierzać do globalnego rynku gazu a kluczowym czynnikiem jest wzrost udziału w LNG w światowym handlu gazem. A graczem kontrolującym powstający światowy rynek gazu może być Europa – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl.

Metanowiec LNG Clean Ocean w Świnoujściu. Fot. PGNiG

Wzrost znaczenia LNG to głównie efekt szybkiego rozwoju sektora gazowego w Australii i Stanach Zjednoczonych. Oba kraje korzystają z renty surowcowej: z obfitych własnych złóż gazu i wchodzą do światowej gry na rynku, który do niedawna był zdominowany przez kilku producentów i eksporterów.

Jednak paradoksalnie – ostatecznym graczem kontrolującym powstający światowy rynek gazu może być Europa. Może działać jako „izba rozliczeniowa” dla nadwyżek dostaw LNG, może korzystać z gazu do różnych celów, od generowania energii elektrycznej poprzez przemysł do ogrzewania gospodarstw domowych. Europa jest jedynym regionem, który może skutecznie porównywać ceny gazu skroplonego i gazu z rurociągów z Rosji i innych obszarów wschodnich. W Europie jest możliwa konkurencja cen energii generowanej w elektrowniach węglowych w niektórych państwach UE oraz elektrowni wiatrowych i słonecznych.

Aby zrozumieć rolę Starego Kontynentu dla globalnego rynku LNG należy przyjrzeć się zmianom spowodowanym wzrostem udziału w tym rynku Australii i Stanów Zjednoczonych. Dotychczas głównymi producentami gazu skroplonego były Katar, Indonezja i Malezja. Czołowi nabywcy to Japonia i Korea Południowa, a także państwa europejskie. Sytuacja uległa zmianie, gdy pojawiły się globalni giganci energetyczni, jak Chevron, Royal Dutch Shell, ConocoPhillips i Exxon Mobil.

W Australii zainwestowano w osiem nowych projektów LNG, a w 2018 r. Australia najprawdopodobniej uzyska potencjał produkcyjny wynoszący 80 mln ton LNG rocznie wyprzedzając Katar jako eksportera. Niedaleko za Australią są Stany Zjednoczone, które z terminala Sabine Pass eksportują 16 milionów LNG. Kolejne terminale o przepustowości 60,5 mln ton rocznej właśnie są w budowie, w większości mają być oddane do komercyjnej eksploatacji do końca 2018 r.

Międzynarodowa Unia gazu (IGU) podała w kwietniowym raporcie, że do końca 2016 r. światowy rynek zużył 340 mln ton LNG. W rb. dotychczas zostało zużyte 114 mln ton. Jest całkiem prawdopodobne, że w 2020 r. na rynku LNG także pojawi się nadpodaż podobnie jak to jest z innymi surowcami – ropą, węglem, rudami itd. Nawet pomimo znacznie rosnącego importu Chin i pojawienia się nowych importerów: Pakistanu i Singapuru. Będzie to nadpodaż dynamiczna, zależna od dynamiki obrotów tj. od rynku spotowego. Bowiem w ciągu kilku lat zanikną umowy długoterminowe, związane z ceną ropy. Na to miejsce już obecnie pojawią się umowy spotowe lub nawet umowy na dostarczanie dostaw jednorazowych. W konsekwencji w ostatnich latach cena spot LNG w Azji gwałtownie spadła. W ślad za tym spadła też cena w Europie, różnica między cenami (uśredniona) pod koniec 2016 r. wyniosła zaledwie 91 centów za MMBtu.

Jest wysoce prawdopodobne, że australijski LNG będzie dostarczany odbiorcom w Azji, zarówno wśród tradycyjnych nabywców, jak i na rynkach wschodzących w Azji Południowo-Wschodniej. Położenie geograficzne przy tym kierunku dostaw daje Australii przewagę nad Katarem, producentami w Afryce czy w Stanach Zjednoczonych.

Większe możliwości opłacalnych kierunków dostaw mają USA, które mogą eksportować LNG do Europy i Azji, a także Ameryki Łacińskiej.

Katar może znaleźć się pod rosnącą presją konkurentów australijskich w Azji. Co oznacza, że musi znaleźć nowych odbiorców w Azji Wschodniej lub w Europie. Australia wypiera Katarczyków jako głównych dostawców na rynki Azji Wschodniej. W 2013 r. Doha na ten kierunek eksportowała 40,5 mln ton, gdy w 2016 r. tylko 34,7 mln ton. Katar wprawdzie zwiększył dostawy LNG na pozostałe rynki Azji i Europy, ale presja cenowa na tych rynkach znacznie wzrosła i Katar uzyskał zyski mniejsze o ok. 35 proc. Wzrost eksportu australijskiego LNG na rynek Azji Północnej był następujący: w 2013 r. dostawy wyniosły 65 tys. ton, w 2016 r. – 3,1 mln ton. Wszystko wskazuje, że australijscy producenci, zwłaszcza z północno-zachodniego wybrzeża, będą starali się uzyskać większe przyczółki na rynkach Indii i Sri Lanki.

Generalnie światowy rynek LNG staje się coraz bardziej konkurencyjny, napędzany przez wzrost podaży i zapotrzebowania rynku na większą elastyczność. Przy takich trendach ważne będą węzły/huby gazowe jako światowe centra handlu gazem. Takim węzłem w Azji chcieliby stać się Singapur, ale wymagałoby to ogromnych inwestycji infrastrukturalnych oraz rozwoju regionalnego systemu gazociągów. Szanse innych lokalizacji są jeszcze mniejsze.

Dużo większe możliwości ma Europa. Hiszpania ma najlepszy potencjał jako przyszły hub LNG, ze względu na bliskość do Kataru (przez Kanał Sueski), do producentów w Afryce Północnej oraz Stanów Zjednoczonych. Hiszpania może rocznie przyjąć i regazyfikować 49 mln ton LNG rocznie. Ale przepustowość była wykorzystana tylko 21 proc. Podobnie niski procent wykorzystania przepustowości terminala ma Wielka Brytania. Rezerwy europejskie są więc znacząco duże. Podobnie bardzo duża jest chłonność europejskiego rynku LNG. Wygląda więc na to, że to Europa stanie się przeznaczeniem dla coraz większych wolumenów spotowych dostaw LNG. A jeśli te dostawy będą odpowiednio wielkie, to Europa będzie rynkiem ustalania cen gazu skroplonego. Mimo, że znacznie mniejszy niż rynek Azji, królem LNG stanie się rynek europejski.

Reuters/Teresa Wójcik