Wójcik: Gazprom chce zrujnować Ukrainę używając Nord Stream 2

27 kwietnia 2017, 08:30 Energetyka

Gazprom utrzyma tranzyt gazu przez Ukrainę po uruchomieniu Nord Stream2? Jest to jakieś ustępstwo Gazpromu, jednak nie wiadomo wobec kogo i z jakich powodów. Przedstawiając gotowość Gazpromu do negocjacji w tej sprawie Miller konkretnych partnerów nie wymienił – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl.

Nord Stream AG

Niespodziewana była informacja przedstawiona 26 kwietnia br. przez szefa Gazpromu Aleksieja Millera, że Rosja „może utrzymać tranzyt gazu przez Ukrainę po uruchomieniu Nord Stream 2”. Miller zapewnił, że  Gazprom jest gotowy negocjować w tej sprawie, choć nie wymienił partnerów. Natomiast zaznaczył, że chodzi o utrzymanie tranzytu niewielkich wolumenów gazu – około 15 mld m3 rocznie „lub nieco więcej”. To byłoby tylko uzupełnienie tego, co ma dostarczać Gazprom na rynek europejski przez Nord Stream 2. Jednak jest to jakieś ustępstwo Gazpromu, tylko wobec kogo i z jakich powodów. Przedstawiając gotowość Gazpromu do negocjacji w tej sprawie Miller konkretnych partnerów nie wymienił.

– Po informacji prezesa Gazpromu, że przesył gazu spadnie do 15 mld m3 rocznie, czyli czterokrotnie w stosunku do obecnych przesyłów, to pokazuje bardzo klarownie faktyczne strategie wykorzystania Nord Stream 2. Nikt więcej nie mógł zrobić w sprawie OPAL, EUGAL i Nord Stream 2 niż zrobił wczoraj prezes Miller wyraźnie wskazując, że doprowadzi do ruiny system ukraiński. 15 mld słane przez ten potężny system to przecież w sytuacji tamtejszych gazociągów katastrofa – powiedział Woźniak.

Rozliczenie dostaw rosyjskiego gazu

Gazprom tranzytem przez Ukrainę dostarczył do Europy w 2016 r. 82 mld m3 gazu. Po uruchomieniu Nord Stream 2 do Europy rocznie nową magistralą popłynie 55 mld m3. Pozostanie z eksportowego wolumenu ok. 30 mld m3, z czego ok.15 mld m3 będzie transportowane  pierwszą nitką Turkish Stream na turecki rynek gazu. Pozostaje nadwyżka pozostałych 15 mld m3. Dotychczas nie jest jasne, gdzie się znajdą nabywcy na ten gaz. Druga nitka Turkish Stream jest wciąż wątpliwa, umowa ze stroną turecką jest wciąż nie podpisana. Zdaniem ekspertów, Gazprom nie podjął jeszcze w tej sprawie ostatecznej decyzji. Pozostaje do transportowania 10 mld m3 do Austrii (hub Baumgarten) i na Węgry przez gazociąg OPAL do którego Gazprom nie ma 100 proc. dostępu. Razem nadwyżka wynosi 25 mld m3 błękitnego paliwa.

Nie wystarczy przepustowość Nord Stream 2

Rosyjski analityk Jurij Juszkow z Narodowego Funduszu Bezpieczeństwa Energetycznego (Фонд национальной энергетической безопасности –  ФНЭБ), przedstawiciel Uniwersytetu Finansowego przy rządzie Federacji Rosyjskiej ocenia, że w tej sytuacji najkorzystniej byłoby wrócić do koncepcji South Stream z przepustowością od 10 do 15 ml m3 rocznie. Tym bardziej, że Unia Europejska ma coraz gorsze relacje z Ankarą, a sytuacja w samej Turcji jest „mocno niestabilna”. Eksperci azerskiego portalu az-Trend zwracają uwagę, że ani Rosja ani Europa obecnie nie mają zaufania do Turcji jako kraju tranzytowego i koncepcja hubu w Turcji przy granicy z Grecją jest wręcz nieaktualna.

Tranzyt przez Ukrainę niezbędny dla Gazpromu

Jednak oficjalnie o decyzji w sprawie South Stream nie ma mowy. Jedyne zapowiedziane oficjalnie rozwiązanie to utrzymanie trasy przesyłu do Europy tranzytem przez Ukrainę z przepustowością określoną na 15 mld m3 rocznie. Co ma jeszcze jeden walor – cały system tranzytowy przez Ukrainę na razie nie musi być w ogóle zamknięty. I będzie ważne, jako ubezpieczenie na wypadek, jeśli okaże się, że Nord Stream 2 nie będzie oddany do użytku w przewidzianym terminie, tj. w 2019 r. I okaże się, że przez Ukrainę nadal przez jakiś czas trzeba transportować 82 mld m3 gazu. Projekt utrzymania tranzytu może jest pretekstem dla takiego scenariusza.

Gazprom ustępuje, żeby zmiękczyć KE?

Kolejnym powodem utrzymania tranzytu przez Ukrainę może być zmiękczanie stanowiska Brukseli w sprawie projektu Nord Stream 2. Jednym z zastrzeżeń Komisji Europejskiej wobec tej inwestycji jest, że rosyjski gazociąg ma na celu gospodarcze zrujnowanie Ukrainy. Początkowo zakładano, że po odddaniu do użytku Nord Stream 2, rosyjska sieć zamknie połączenia z ukraińskim systemem przesyłu gazu. Takie stanowisko ponad rok temu (w styczniu 2016 r), Miller przedstawił twardo Maroszowi Szefczowiczowi. Potem Gazprom stał się bardziej ustępliwy, latem 2016 r. Miller zapowiedział, że nie wyklucza zupełnej rezygnacji z tranzytu przez Ukrainę dla przesyłu 10 – 15 mld m3 rocznie. Obecnie mówi  o „co najmniej 15 mld m3 rocznie”.

Nie można wykluczyć, że ta oficjalna zapowiedż Millera o utrzymaniu furtki tranzytowej na Ukrainie ma zabezpieczyć Gazprom przed kolejnymi przeszkodami w realizacji Nord Stream 2. Zwłaszcza teraz, gdy udało się dopiąć program finansowania, który może znowu zostać zakwestionowany w Brukseli. Szef Gazpromu dobrze wie, że do zrealizowania Nord Stream 2 pozostało jeszcze wiele nierozwiązanych kwestii, ale sam stwierdził 24 kwietnia, że dzięki podpisaniu umów finansowych z europejskimi uczestnikami projektu nastapił przełom i strona rosyjska musi to wykorzystać. Musi przekonać Unię Europejską, że na Nord Stream 2 skorzystają państwa europejskie, a Ukraina zachowa część tranzytu i dochodu z tranzytu.

Drugie dno ustępstwa Gazpromu

Skorzystają na tym – według Gazpromu – niektóre państwa Europy środkowej i południowowschodniej. Mołdawia tradycyjnie korzysta z rosyjskiego gazu. Na liście jest Serbia, a w czasie oficjalnej wizyty w Budapeszcie w początku lutego br. Putin zapowiedział, że zapewni pełne pokrycie na gaz dla węgierskiego rynku. Logika tych zapewnień jest widoczna – w kwietniu br. Gazprom zawarł pozornie dość dziwną umowę ramową ze słowacką firmą    Eustream o dostępie do systemu przesyłowego Słowacji. W istocie ma to zapewnić dostawy rosyjskiego gazu do Serbii i na Węgry. Może też okazać się, że utrzymany tranzyt przez Ukrainę, ewentualnie nieco zwiększony, pozwoli Gazpromowi zrekompensować ograniczenia przepustowości przez OPAL. I zrealizować program pełnego opanowania rynku Czech, Austrii oraz hubu w Baumgarten.

W każdym razie polski ekspert,  mec. Tomasz Chmal powiedział: – Nie wiem, czy Komisja Europejska  ma jurysdykcję, aby zajmować się formami i źródłami  finansowania Nord Stream 2. Z pewnością ma za zadanie strzec przestrzegania przepisów o dywersyfikacji źródeł i dywersyfikacji dostawców gazu. I bezpieczeństwa energetycznego państw UE.

– To jest kolejne podejście po decyzji UOKiK, która praktycznie uniemożliwiła stworzenie konsorcjum. Mamy niepewną koncepcję i nie wiemy wiele na ten temat. Nie wiadomo czy to się utrzyma. Widzieliśmy na razie tylko konferencję prasową. Ciekaw jestem czy nasz regulator antymonopolowy zechce się temu przyjrzeć. Nie wiem jaka będzie jego reakcja. Mamy za mało danych – powiedział Maciej Woźniak, wiceprezes PGNiG.