Wójcik: Globalny rynek energii na krawędzi zmian

25 lutego 2014, 14:07 Energetyka

KOMENTARZ

Teresa Wójcik

Redaktor BiznesAlert.pl

Rewolucja łupkowa w USA staje się rewolucją energetyczną w skali globalnej. Przyniosła konsekwencje nie tylko gospodarcze, ale także szeroko zakrojone konsekwencje geopolityczne.

Analizują je Robert D. Blackwill i Meghan L. O’Sullivan w studium America’s Energy Edge The Geopolitical Consequences of the Shale Revolution opublikowanym przez słynny magazyn Foreign Affairs.

Autorzy wychodzą z założenia, że import gazu i paliw płynnych do Stanów Zjednoczonych będzie szybko spadać do mikroskopijnego poziomu, a dotychczasowi eksporterzy będą musieli znaleźć nowe rynki zbytu. Ten proces już się rozpoczął – LNG z Kataru zamiast do USA płynie do Europy i niektórych krajów azjatyckich. Większość ropy z Afryki Zachodniej jest sprzedawana do Azji, nie do USA. Rosyjski gaz musi być sprzedawany po niższych cenach niż życzyłby sobie Kreml. Rosnąca produkcja paliw węglowodorowych w Stanach już wywiera presję spadkową na globalne ceny ropy i gazu, a tym samym zmniejszenia znaczenie geopolityczne tych surowców i znaczenie państw, które je eksportują. Zmienia się, więc sytuacja utrwalona od dziesięcioleci. Stracą na tym – także politycznie – państwa-eksporterzy ropy i gazu o niezróżnicowanych gospodarkach opartych na eksporcie surowców energetycznych. Takie jak Rosja i państwa Zatoki Perskiej. Spadną globalne ceny gazu i ropy oraz produktów pochodnych i wszystkie rządy państw czerpiących dotychczas dochody z eksportu węglowodorów znajdą się w bardzo trudnej sytuacji. Zyskają państwa-odbiorcy tych surowców. Dotychczasowa logika globalnego rynku energii została zachwiana bezpowrotnie. Widać to np. w ogromnej dywersyfikacji cen gazu: w 2012 r. w USA wynosiły one 3 dol. za milion BTU, Niemcy płacili po 11, Japończycy – po 17 dol. Te niskie ceny gazu obniżają ceny energii i pobudzają całą gospodarkę amerykańską – najważniejszy wskaźnik stanu tj. gospodarki, bezrobocie, spadł ostatnio do 6 proc.

Największe korzyści z rewolucji energetycznej przypadną więc Stanom Zjednoczonym. Od lat zaopatrzenie w energię stanowi jedną z podstaw bezpieczeństwa strategicznego tego państwa i kraju. Od kiedy więc produkcja ropy i gazu w USA zaczęła spadać – a zapotrzebowania wzrastać – dostęp do tych surowców z rynków zagranicznych po w miarę przystępnych cenach wymagał „niepasujących Ameryce sojuszy i politycznych zobowiązań zagranicznych”. Obciążenie było, więc podwójne – uzależnienie od cen i od na ogół niezbyt pożądanych kompromisów i ustępstw politycznych.

Rewolucja łupkowa nie jest przypadkiem w USA. Niekonwencjonalne złoża ropy i gazu znajdują się w wielu krajach świata, ale tam wcale nie będzie łatwo powtórzyć sukces Stanów Zjednoczonych. Zależy on nie tylko od warunków geologicznych, ale od systemu finansowego sprzyjającemu podejmowaniu ryzyka, systemu prawnego, struktury gospodarki opartej na prywatnej przedsiębiorczości, od zdrowego rynku itd. W żadnym innym kraju na świecie nie ma warunków tak bardzo sprzyjających procesowi nazywanemu rewolucją energetyczną. Skutki tej rewolucji – piszą Robert D. Blackwill i Meghan L. O’Sullivan – zaczęły właśnie zmieniać światowy układ sił. Dodajmy – nie wszystkim to się podoba, państwa – dotychczasowi monopoliści na rynku energii będą raczej bronić swoich pozycji.