Wójcik: Powrót węgla?

13 lipca 2015, 08:23 Energetyka

KOMENTARZ

Teresa Wójcik

Redaktor BiznesAlert.pl

Dekarbonizacja może zostać znacznie zahamowana, pomimo politycznej presji przed jesiennym szczytem ONZ w sprawie ratowania klimatu.

Pierwszy poważny sygnał pojawił się w USA. Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych w orzeczeniu wydanym w ub. tygodniu unieważnił przepisy wydane przez administrację prezydenta Baracka Obamy ograniczające emisję gazów cieplarnianych i związków rtęci przez elektrownie węglowe. To unieważnienie oznacza ożywienie amerykańskiego sektora węglowego, zarówno, jeśli chodzi o wydobycie jak i o sprzedaż na rynku krajowym.
Sąd Najwyższy w uzasadnieniu stwierdził, że Biały Dom wprowadzając rygorystyczne przepisy eliminujące w dużym stopniu węgiel z produkcji energii w USA, zupełnie nie wziął pod uwagę, że przepisy te spowodują straty wynoszące wiele setek miliardów dolarów, zagrażając stabilności finansowej państwa.

Na orzeczenie Sądu Najwyższego błyskawicznie zareagowały giełdy, wysoko poszły w górę akcje spółek górniczych. Papiery PeabodyEnergy Corp. – największego koncernu węglowego w Stanach Zjednoczonych zdrożały aż 9,6 proc., Alpha Natural Resources zyskała 8,6 proc, trzeci z kolei koncern węglowy, Arch Coal Inc. sprzedawał akcje z zyskiem większym o 4,5 proc.
– Wyrok amerykańskiego SN może sprawić, że w zasadniczo zminimalizowane zostaną wpływy Agencji Ochrony Środowiska (EPA), na politykę energetyczno-klimatyczną USA. – pochwalił Sąd Najwyższy Paul Forward, analityk Stifel Nicolaus, & Co.- Jego zdaniem, całkiem słusznie EPA stanęła pod pręgierzem ostrej krytyki środowisk biznesowych, za „wymuszanie agresywnych antywęglowych przepisów” i planowanych jeszcze kosztowniejszych regulacji „dekarbonizacyjnych” Inni eksperci wymieniają tu szczególnie krytycznie t. zw. Plan Czystej Energii, którego celem jest zupełne wyeliminowanie emisji dwutlenku węgla z produkcji energii przez wprowadzenie do tego sektora wyłącznie źródeł odnawialnych.

Amerykańscy producenci węgla przeżywają największe od wielu dekad załamanie rynku. Węgiel energetyczny zmaga się z konkurencją taniego gazu z łupków. Sytuację pogorszyło jeszcze wprowadzenie przez rząd ostrzejszych norm emisji gazów cieplarnianych i rtęci (tzw. prawo MATS) w ramach ustawy o ochronie środowiska z 2011 r., które bardzo silnie ograniczyło dopuszczalne poziomy zanieczyszczeń z elektrowni węglowych.

W efekcie nowych przepisów – głównie wydanych przez EPA – dziesiątki elektrowni opalanych węglem zamknięto. Teraz prawdopodobnie pojawi się ponownie zapotrzebowanie na energię wytwarzaną z węgla.

Drugi sygnał przyszedł z Niemiec, chlubiących się sukcesem swojej „Energiewende”. Rząd Federalny nie będzie nakładać karnych, ani żadnych innych opłat klimatycznych na elektrownie węglowe. Naturalnie, zostaną zamknięte najstarsze bloki na węgiel brunatny, ale inne elektrownie ( zwłaszcza w landach wschodnich) będą wolne od obciążeń, które miały na celu doprowadzenie do ich likwidacji.

Do niemieckiego kompromisu w sprawie pakietu klimatyczno-energetycznego doszło niemal w konspiracji. Nocą ze środy na czwartek, z 1 na 2 lipca, kanclerz Angela Merkel (CDU), jej zastępca i minister gospodarki Sigmar Gabriel (SPD) i Horst Seehofer (CSU) postanowili zamknąć pięć najstarszych i najszkodliwszych dla środowiska elektrowni na węgiel brunatny. Ta decyzja jednak został podjęta już wcześniej. Ważna była inna decyzja – pozostałe elektrownie wcale nie znikną, ich moc wprawdzie zostanie zmniejszona, ale będą one czuwały, jako rezerwa do uruchomienia w razie zagrożenia systemu energetycznego blackoutem. Doszło do tego, że w najbardziej krytykowanej za zatruwanie środowiska elektrowni Niederaussem zamknięty zostanie tylko jeden blok.

W Brukseli ta decyzja została uznana za zwycięstwo branży węglowej i osłabienie pozycji wicekanclerza Sigmara Gabriela, który konsekwentnie dążył do obciążenia energetyki węglowej w Niemczech wysokimi opłatami karnymi za emisje dwutlenku węgla. Wg jego koncepcji elektrownie węglowe musiałyby kupić dodatkowe uprawnienia do emisji, co – jak ostrzegały koncerny – skończyłoby się bankructwami i masowym bezrobociem na wschodzie Niemiec. Gabriel miał ogromne poparcie ekologów – Rząd RFN musi być odpowiedzialny za ochronę klimatu i podjąć decyzję o szybkiej i całkowitej rezygnacji z węgla – stwierdziła w 30 czerwca w Berlinie Susanne Neubronner ekspert Greenpeace ds. energii. Poparcia nie zyskała. Przeciwko dekarbonizacji w Niemczech występują razem i solidarnie nie tylko sektory węglowy i energetyczny, ale też partie od prawicy do lewicy w tych landach, gdzie energetyka węglowa zapewnia miejsca pracy (Nadrenia-Północna Westfalia, Brandenburgia, Saksonia-Anhalt). Do wicekanclerza przemówiły właśnie argumenty kanclerz Merkel o „obronie zagrożonych miejsc pracy”. Merkel puściła zupełnie mimo uszu stwierdzenie wiceszefa klubu Zielonych w Bundestagu, Olivera Krischera, który uznał, że „definitywnie straciła wiarygodność”.