Wójcik: Rozczarowanie przedłużeniem porozumienia naftowego. Układ USA-Arabia Saudyjska? (RELACJA)

29 maja 2017, 07:30 Energetyka

– Na 172. spotkaniu Konferencja państw członkowskich OPEC zdecydowała, że kontynuacja cięć produkcji potrwa jeszcze dziewięć miesięcy. Od 30 czerwca br. do 31 marca 2018 r. Giełdy uznały, że to za mało – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl, z Wiednia.

Konferencja prasowa OPEC+. Od lewej: rosyjski minister energetyki Aleksander Nowak, saudyjski minister ropy, gospodarki i zasobów mineralnych Khalid al-Falih przewodniczący OPEC, sekretarz generalny OPEC Mohhamed Barkindo z Nigerii. Fot. BiznesAlert.pl
Konferencja prasowa OPEC+. Od lewej: rosyjski minister energetyki Aleksander Nowak, saudyjski minister ropy, gospodarki i zasobów mineralnych Khalid al-Falih przewodniczący OPEC, sekretarz generalny OPEC Mohhamed Barkindo z Nigerii. Fot. BiznesAlert.pl

Niemal cały wielobarwny świat eksporterów ropy spotkał się 25 maja w Wiedniu, aby podjąć decyzję nadal podtrzymującą wzrost światowych cen ropy. Decyzja mogła być tylko jedna: kontynuacja ograniczenia produkcji. Na tym 172 spotkaniu Konferencja państw członkowskich OPEC zdecydowała – po wielu wcześniejszych konsultacjach – że kontynuacja cięć produkcji będzie obowiązywać jeszcze dziewięć miesięcy – od 30 czerwca br. do 31 marca 2018 r. Do tej decyzji, uznanej za optymalną, dołączyło się kilkanaście państw eksporterów non-OPEC z Rosją na czele.

Wspólnie wszyscy ministrowie ds. ropy ocenili pozytywnie efekty dotychczasowego ograniczenia wydobycia. Saudyjski minister ropy, gospodarki i zasobów mineralnych dr. Khalid al-Falih podkreślil, że w bieżącym roku cena ropy utrzymuje się średnio od 50 do 55 dol. za baryłkę. Jednocześnie jednak przestrzegł, że „jest wiele do zrobienia, aby obnizyć światowe zapasy ropy do poziomu średniej z ostatnich pięciu lat.” Jest to konieczne, aby zlikwidować nadpodaż. Zdaniem Saudyjczyka, interesariusze, państwa OPEC i non-OPEC są na właściwej drodze do tego celu.

Minister al-Falih wspomniał, że dla rynku ropy dobrze prognozuje znaczny wzrost gospodarki Stanów Zjednoczonych i pewna poprawa kondycji gospodarki światowej.

Państwa OPEC i non-OPEC 30 listopada ub.r. postanowiły od 1 stycznia br. zmniejszyć dostawy na rynek o ok. 1,8 miliona baryłek dziennie w pierwszej połowie 2017 roku. Co się  równa 2 proc. światowej produkcji. Dzięki temu światowe ceny ropy podniosły się średnio do 50 – 55 dol. za baryłkę. Wahania w dół i w górę są niewielkie. Na spotkaniu w Wiedniu ministrowie ds ropy zgodnie podkreślili w rozmowach z mediami,  że nawet ta nieduża poprawa cen dużo znaczy dla państw-producentów, które są uzależnione od przychodów z eksportu i jeszcze w styczniu br. musiały sięgać do rezerw dewizowych. Na pytania dziennikarzy o jakie państwa chodzi, ministrowie zgodnie zachowali dyskrecję. Wiadomo tylko, że z powodu załamania cen wlaściwie bankrutem jest Wenezuela. Z drugiej strony – nawet światowy potentat i nieformalny przywódca OPEC, Arabia Saudyjska przyznała, że ma „określone trudności budżetowe”.

Mimo pewnego sukcesu – ocenili na spotkaniu wiedeńskim ministrowie ds. ropy – ceny „czarnego złota” są wciąż o połowę niższe niż trzy lata temu i nawet potentaci, Arabia Saudyjska i Rosja muszą nadal zaciskać pasa, a w niektórych krajach-eksporterach, zwłaszcza w Wenezueli i Nigerii nasilają się zamieszki.

Jak poinformowano media na spotkaniu w Wiedniu, pomimo spadku produkcji, eksport z państw OPEC utrzymał się na dotychczasowym poziomie. Nieoficjalnie przedstawiciel Dubaju powiedział w rozmowie z dziennikarzami, że w pierwszej połowie 2017 r. w jego państwie eksportowano ropę z zapasów. Dzięki temu zapasy zmniejszyły się o ok. 8 – 10 proc. Ale to wciąż zbyt niewiele, aby zlikwidować nadpodaż.

– W Rosji zbliżają się wybory, Saudi Aramco w przyszłym roku chce sprzedać pakiet akcji na aukcji, więc obu największym potentatom naftowym zależy, aby zrobić wszystko, żeby wspierać wzrost cen ropy – ocenia dr Gary Ross, ekspert rynku energii, szef i dyrektor wykonawczy międzynarodowej firmy analiz energetycznych Global Oil PIRA. – Tylko jak to przeprowadzić, żeby skutek nie dał największych korzyści USA…

pl.investing.com

– Były sugestie głębszych cięć produkcji, m.in. ze strony rosyjskiej. Wiele krajów członkowskich wykazało w tej sprawie elastyczność, ale to nie jest konieczne – oględnie stwierdził Khalid al-Falih, minister ropy, gospodarki i zasobów mineralnych Arabii Saudyjskiej i przewodniczący OPEC. Al-Falih zupełnie się nie przejął informacją o natychmiastowym spadku o 4,5 cen ropy w reakcji na „zbyt krótki okres obowiązywania cięć”. Ocenił to jako „zwykłą przejściową histerię”. Zapowiedział, że saudyjski eksport ropy zacznie mocno spadać od czerwca br., przyczyniając się do przyspieszenia  równoważenia światowego rynku. Nie powiedział jednak, na jakie kierunki będzie mniej dostaw oraz czy i o ile Rijad zmniejszając eksport  będzie musiał dodatkowo zmniejszyć wydobycie. Może też o 3 proc.?

Wielu światowych analityków negatywnie oceniło przedłużenie ograniczenia produkcji tylko na trzy kwartały zamiast na co najmniej na cały 2018 rok. Były też opinie, że ograniczenie wydobycia powinno wynosić od 1 lipca br. właśnie 3 proc. Jednak zapytany o rezygnację z tych koncepcji ekspert Saudi Aramco dr Yasser Al-Almutairi powiedział mi, że wszelkie nadmierne ograniczenia przede wszystkim dodatkowo pobudziłyby produkcję ropy z łupków w USA. A „ponieważ jest to też największy na świecie konsument ropy, niezależny w zasadzie od eksportu, szybko Stany Zjednoczone wysunęłyby się na pierwsze miejsce światowych producentów ropy i zamknęły zupełnie swój rynek dla zagranicznych dostawców.” Skutkiem – zdaniem mojego rozmówcy – byłoby co najmniej znaczne spowolnienie zrównoważenia światowego rynku  ropy.

Wobec tego jawi się pytanie: czy OPEC nadal kontroluje światowy rynek ropy? Na pewno stara się utrzymać dominację i starannie liczy koszty. Czy to wystarczy? I pewna tajemnicza sprawa – czego dotyczyła zapowiedż „współpracy USA i Arabii Saudyjskiej w energetyce” na zakończenie wizyty prezydenta Trumpa w Rijadzie.

Kolejny ekspert rynku energii z Saudi Aramco dr Trad Al-Dakhyli nieoficjalnie zapowiedział możliwość „wypadnięcia z globalnego rynku ropy irańskiej”. Ponowne pogorszenie się stosunków USA z Teheranem każe się spodziewać powrotu do sankcji. Czyli zamknięcia rynków większości krajów dla eksportu płynnego surowca z Iranu. Pewnie za wyjątkiem rynku chińskiego – powiedział kilku dziennikarzom Al-Dakhyli.

„Ceny prawdopodobnie będą nadal rosły, rozpoczyna się sezon letni, a marże rafineryjne również są na korzystnym poziomie, to pozytywny sygnał” – skomentował na gorąco wyniki spotkania Michael Cohen, szef działu badań rynku energetycznego w Barclays Bank. Z drugiej strony w pierwszym kwartale przyszłego roku w Brazylii, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i na Morzu Północnym są planowane duże projekty wydobywcze  – wszystkie z państw pozostających poza umową o ograniczeniu produkcji. Ta sytuacja będzie monitorowania przez Sekretariat OPEC podobnie jak przestrzeganie przez 24 państwa umowy przyjętej jednomyślnie 25 maja w Wiedniu. Jeśli zajdzie potrzeba, będziemy dokonywać niezbędnych korekt – zapowiedział al-Falih. – Chociaż produkcja ropy z łupków w USA  znacznie wzrosła w ciągu ostatniego roku, to zarówno saudyjski minister, jak i towarzyszący mu eksperci saudyjscy utrzymywali, że nie będzie to wpływać na realizację decyzje OPEC.

Na członka kartelu przyjęto Gwineję Równikową. Kartel liczy obecnie 14 państw członkowskich. Na przyjęcie oczekują jeszcze Egipt i Turkmenistan, pojawiła się też informacja, że zainteresowana jest Norwegia. Tymczasem na dwa dni przed spotkaniem Konferencji OPEC Norwegia oficjalnie oświadczyła, że nie zamierza ograniczyć wydobycia ropy.

Na 30 listopada br. zaplanowano kolejne spotkanie szczytu Konferencji OPEC z udziałem przedstawicieli non-OPEC.

USA zbroją Arabię. Mogą pomóc uniezależnić ją od ropy